Reklama

Sobiech przed szansą… ostatnią?

redakcja

Autor:redakcja

06 kwietnia 2016, 19:56 • 2 min czytania 0 komentarzy

Obserwując losy Artura Sobiecha w Niemczech, trudno nie nabawić się deja vu. To taki rollercoaster dla ubogich – ani nie obserwujemy spektakularnych wzlotów, ciężko doszukać się też wielkiego zjazdu. Ot, niby cały czas jest w obiegu, kręci się gdzieś tam blisko pierwszego składu, jego nazwisko zawsze pada przy rozważaniach na temat trzeciego napastnika reprezentacji, co jakiś czas przypomni nam o sobie jakimś trafieniem. Kilka meczów pogra, kilka spędzi na ławce. I tak w kółko.

Sobiech przed szansą… ostatnią?

Polak może zacząć znów się nastawiać, że po raz kolejny odklei się od ławki. Thomas Schaaf ewidentnie olewał go przy ustalaniu pierwszego składu, ale trenera, który zamoczył swoje paluchy w katastrofalnej dyspozycji zespołu już w Hannoverze nie ma – jego miejsce zajął Daniel Stendel, do tej pory zajmujący się w klubie sekcjami młodzieżowymi. Co to może oznaczać dla Sobiecha? Kolejną szansę. Tak, tak, na poziomie Bundesligi prawdopodobnie ostatnią.

Serio – wystarczy szybki rzut oka w tabelę i już wiadomo, że Hannover ma mniej więcej takie szanse na utrzymanie jak Pep Guardiola na udział w reklamie Head and Shoulders. W walce o byt wcale nie pomaga fakt, że snajperzy Hannoveru są tak skołowani, jakby na mecze Bundesligi wychodzili prosto z pięciogodzinnych sesji „Nie kręć że strzelisz”. Naprawdę, analiza ich dokonań może stanowić solidną alternatywę dla polskich kabaretów:

– Artur Sobiech – 3 bramki,
– Hiroshi Kiyotake (ofensywny pomocnik, grający z braku laku na dziewiątce) – 3 bramki,
– Hugo Almeida – 1 bramka,
– Charlison Benschop – 1 bramka,
– Adam Szalai – 0 bramek,
– Mevluet Erdinc – 0 bramek.

No dobra, pardonsik, teza o polskich kabaretach była zbyt karkołomna. One jednak o wiele mniej śmieszą. Gwoli ścisłości – mowa o „dokonaniach” w przekroju całego sezonu, a nie minionego miesiąca.

Reklama

Nowy trener – nowe nadzieje. Almeida i Szalai, których Schaaf forował, kompletnie nie wypalili i nowy szkoleniowiec zwyczajnie MUSI poprzestawiać w drużynie kilka klocków. Dla Artura ta końcówka sezonu może okazać się kluczowa, jeśli wciąż chce pograć na najwyższym poziomie w Niemczech. Z klubem Bundesligi nie uratuje – to prawie pewne. Musiałoby pójść sporo butelek, żebyśmy przyznali, że ktokolwiek w Niemczech dziś powie o Polaku: „o, ten gość to solidna firma, jest nam w stanie zapewnić przyzwoitą liczbę bramek w sezonie”. W tym sezonie strzelił trzy gole, generalnie w Bundeslidze – 14. Póki co daje to zwalającą z nóg średnią 2,8 gola na sezon. Po pięciu latach jego pobytu za granicą synonimami wciąż są „niewiadoma” i „bylejakość”.

Sobiech już może zacząć planować – zwijać manatki i szukać szczęścia gdzie indziej (wątpliwe, że w Bundeslidze) czy zostać na zapleczu i tam się odkuć? Na pierwszy rzut oka zdecydowanie rozsądniej wygląda ta druga opcja. Chyba że dostanie szansę, nagle zacznie grać i nagle eksploduje z formą. Ale spodziewamy się tego mniej więcej tak jak śniegu na majówkę.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Anglia

Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Antoni Figlewicz
5
Brat sławnego brata na radarze Borussii. “Klub utrzymuje kontakt z rodziną”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...