Reklama

Guardiola już gra przeciw swoim? Za dużo tych dwuznacznych sytuacji

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

15 marca 2016, 18:07 • 4 min czytania 0 komentarzy

Pep Guardiola utrzymał i jeszcze rozwinął potwora, który sprawia, że Darmstadt czy Werder wolą przeznaczyć mecz z Bayernem na odpokutowanie za celowo złapane kartki, a trener Eintrachtu przyznaje, że zabiera rezerwy, bo oklep i tak jest pewny. I mimo że trener pozostawi po sobie kilka zdobytych trofeów i jeden z jaśniejszych w historii klubu okres, nikt tęsknić za nim nie zamierza. Tym bardziej, że w ostatnich miesiącach swojej pracy w Bawarii zaczyna igrać ze wszystkimi wokół.

Guardiola już gra przeciw swoim? Za dużo tych dwuznacznych sytuacji

Bayern już od dawna wygrywał kolejne mecze, bił rekordy posiadania piłki i wymienionych podań, rywali chłostał bez krzty miłosierdzia, ale zewsząd dobiegały głosy niezadowolenia. Pomrukiwały klubowe legendy, ciche szepty nienawiści wymieniali też dziennikarze. Powód? Utracona bawarska tożsamość. Monachium nigdy nie było i nie będzie Barceloną, a na niemiecki grunt ciężko przeszczepić nawyki hiszpańskie. Gdy więc po okresie panowania Juppa Heynckesa, drużyna diametralnie zmieniała swój styl gry, nie wszystkim było to w smak. Wraz z kolejnymi miesiącami, chcąc nie chcąc, rodziły się też kolejne plotki odnośnie przyszłości Guardioli. I choć o jego odejściu mówiło się od dawna, dopiero oficjalny komunikat wywrócił do góry nogami relacje z monachijskim otoczeniem.

Słusznie zaczęli martwić się kibice. Hiszpan, trafiając do Bayernu, miał zdominować krajowe rozgrywki, ale przede wszystkim sięgnąć po Ligę Mistrzów. Teraz, po dwóch latach niepowodzeń, miał w końcu dopiąć swego. Tylko jak w pełni zaakceptować jego pracę, gdy już teraz priorytety rozkładają się pomiędzy Monachium a Manchester?

Nowy obraz (13)

Dopiero co zamieszanie w Niemczech wywołały zdjęcia Guardioli z Amsterdamu. Już nie w charakterystycznym dla niego, eleganckim stylu, a w głęboko naciągniętej czapce i z plecakiem, jakby przyjechał autostopem. Ale to nie była podróż w celach turystycznych, nie wysłał go tam też Bayern. Trener w Holandii spotkał się z Txikim Begiristainem, dyrektorem sportowym City. Panowie mieli rozmawiać o planach na przyszły sezon, zainteresowaniu 19-letnim Bazoerem z Ajaksu i 20-letnim Willemsem z PSV, a już dzień później – przedstawiciel Anglików został sfotografowany z wujkiem Ilkaya Gundoganem, jednocześnie jego agentem.

Reklama

Na przedmeczowej konferencji z Werderem Pep stanął w ogniu pytań, ale każde z nich momentalnie zbywał. Nie ma się co dziwić – mimo kamuflażu, został rozpoznany. Podejrzenia, że myślami jest 1500 kilometrów na północ, zostały przekute w pewne dowody.

– Byłoby naiwnie z naszej strony sądzić, że takie sprawy zaczną się po 30 czerwca. Dlatego nie widzę w tym żadnej problemu. Trener jest skoncentrowany i ciężko dla nas codziennie pracuje, a w dniu wolnym od pracy może robić, co chce – ucina komentarze Karl-Heinz Rummenigge, prezes Bayernu.

Jasne, od początku było wiadome, że Hiszpan kątem oka będzie spoglądał na Wyspy Brytyjskie już w trakcie rozgrywek. Że nadgodziny i wolne wieczory, które mógłby przeznaczyć na Bayern, poświęci analizom City. Że oglądając kolejne mecze, badając rynek transferowy – będzie myślał pod kątem tego, co wdrożyć na nowy grunt. A przecież w Monachium za moment grają bardzo trudny rewanż z Juventusem, dopiero o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. Dla nich liczy się tylko tu i teraz.

Zamiast czytać, jak Guardiola chce się rozprawić z Włochami, słyszymy kolejne doniesienia transferowe. Times Sport rzuca „Oxlade-Chamberlain”, Mail on Sunday wskazuje Bonucciego, ktoś wspomina o Krychowiaku – nieważne, takie informacje zawsze będą. Ale już Bild, zazwyczaj świetnie poinformowany, napisał, że Bayern wygrał walkę o Alabę. Obecny pracodawca Pepa, Rummenigge zaczął z kolei zapewniać: – Trener nie rozmawiał z Davidem o przeprowadzce do Manchester City… Jeżeli już takie tematy trzeba publicznie poruszać, coś jest nie halo.

Nowy obraz (14)

Ale to nie koniec. Kolejne nagłówki informują bowiem, że Hiszpan do wspólnych przenosin na Wyspy namawia Michaela Reschke – człowieka schowanego, z tylnego siedzenia, ale bardzo istotnego w monachijskiej układance. To dyrektor techniczny, który stoi za całą masą transferów – od Arturo Vidala, przez Kingsleya Comana, po Douglasa Costę. Skaut, negocjator i ogromny fachowiec, który po 25 latach w Leverkusen trafił do Monachium dwa sezony temu i został ścisłym współpracownikiem Guardioli.

Reklama

– Cała moja energia jest w Bayernie. Od pierwszego do ostatniego dnia tutaj. 100 procent. Moje jedyne skupie to Bayern – natychmiast prostuje trener. Ale w obecnej sytuacji – kiedy pół roku przed końcem sezonu ogłoszono, że do Manchesteru trafi szkoleniowiec Bayernu, z którym wciąż może spotkać się w Lidze Mistrzów – trudno to łykać bez zastanowienia. Niesmak był wcześniej, teraz jest jeszcze większy.

Najnowsze

Niemcy

Niemcy

Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów

Radosław Laudański
0
Miał zastąpić Lucasa w Bayernie. Na razie dorównuje mu pod względem urazów
Niemcy

Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Szymon Piórek
2
Karbownik to ma jednak pecha. Zaczął grać na środku pomocy i złapał uraz

Komentarze

0 komentarzy

Loading...