Dziś dwie angielskie ekipy zmierzą się o trofeum – w gablocie Liverpoolu lub Manchesteru City wyląduje Puchar Ligi. Jednak można polemizować, czy aby na pewno to starcie będzie najciekawszą niedzielną rywalizacją na Wyspach, bo dwie godziny wcześniej w ramach rozgrywek ligowych dojdzie to spotkania, którego wynik może wiele namieszać w kontekście walki o mistrzostwo. Manchester United kontra Arsenal.
Nie rozstrzygamy. Pewne jest jedno – fani wyspiarskiego futbolu mają dziś swoje święto. Bliżej postanowiliśmy przyjrzeć się pierwszemu ze spotkań.
Czy Arsenal może skupić się na lidze?
Zaczynamy od banału, ale wypada to ustalić – tak, tak byłoby najrozsądniej. Fajnie było, do pewnego momentu udawało się Kanonierom przeciwstawić Barcelonie. Ale ta ma Messiego, który wyręczył ekipę sprzątającą i w końcu pozamiatał. W rewanżu powinna zostać zastosowana zasada “3xP”: pojechać, pożegnać się, pójść dalej. Możemy się łudzić, możemy przypominać, że nie takie rzeczy w futbolu widzieliśmy, ale czy w obliczu ogromnej szansy na zwycięstwo w lidze ma to sens? No właśnie. A przecież Leicester psim swędem znów zdobyło trzy punkty…
WYGRANA FAWORYTA? OBSTAW ZWYCIĘSTWO ARSENALU PO KURSIE 2,30…
W przypadku drużyny Louisa van Gaala ciężko zawyrokować i wybrać front. Po prostu lista nieobecnych jest za długa. Przy zestawianiu jedenastki Holender ma mniej więcej taki komfort jak podróżni w chińskim metrze. Jakiekolwiek pole manewru i swoboda ograniczone do minimum.
Czy znów będziemy mówić o młokosie?
Taka a nie inna sytuacja kadrowa zmusza van Gaala do śmiałych rozwiązań. Bohaterem tego tygodnia został niejaki Marcus Rashford, który wzorowo w meczu z Duńczykami zastąpił Martiala. Ma nieco ponad 18 lat, a jeśli chcieliście zaraz po czwartkowym spotkaniu sprawdzić na Wikipedii co to za gość, to nawet ta nie znała jeszcze odpowiedzi. Ale angielskie media szybko rozebrały w zasadzie na czynniki pierwsze najmłodszego w historii strzelca gola dla United w europejskich pucharach (pobił George’a Besta). Przy okazji – jak to mają w zwyczaju – trochę odleciały. Wystarczył jeden mecz, by posypały się poważne porównania, przede wszystkim do Rooneya. Przypomniano debiuty innych ikon Czerwonych Diabłów i zaczęto wróżyć chłopakowi wielką przyszłość.
Jeśli Rashford za kilka lat będzie grał w jakiejś dziurze w League One, to przynajmniej będzie miał co wspominać. Trochę zapomniano, że to – jakkolwiek patrzeć – tylko mecz z Midtjylland, na razie ciekawostką na piłkarskiej mapie Europy. Arsenal to zupełnie inny poziom.
Czy Arsenalowi też pomoże wychowanek Manchesteru United?
Oczywiście to żaden młokos, ma już 25 lat i blisko 150 meczów w Premier League. Danny Welbeck wychował się jako Czerwony Diabeł, ale został – chyba zbyt pochopnie – skreślony. Przez większość sezonu leczył kontuzję, ale wielu liczy, że to właśnie jego powrót będzie kluczowy w walce o mistrzostwo, w obliczu spadku formy niektórych liderów. Ma talent do strzelania ważnych goli. Widzieliśmy to chociażby dwa tygodnie temu w meczu z Leicester. Ale przypomnijmy sobie ćwierćfinał Pucharu Anglii w zeszłym sezonie – Manchester United i Arsenal na Old Trafford. 1-2, wielki triumf. Kto bohaterem? Właśnie Danny Welbeck.
WELBECK ZNÓW POGNĘBI BYŁY KLUB? POSTAW NA BRAMKĘ ANGLIKA (KURS 3,30)! STRZELI OSTATNIEGO Z GOLI? KURS 7,00!
Czy Arsenal stać na ligowe przełamanie?
“Manchester United to wielki klub, a Old Trafford jest wyjątkowym miejscem. Dla każdego zespołu wyprawa tam oznacza szczególny mecz” – to wypowiedź Wengera przed dzisiejszym spotkaniem. Niby zwykłe “bla, bla, bla”, ale akurat w ustach Francuza ten respekt brzmi prawdziwie. Musi go mieć. Fakty wyglądają następująco:
– Arsenal nie wygrał żadnego z ostatnich ośmiu meczów ligowych na Old Trafford (udało się tylko w FA Cup, o czym wspominaliśmy przed chwilą),
– Arsenal tylko w 1 z 23 meczów ligowych na Old Trafford strzelił więcej niż jedną bramkę i stało się to w spotkaniu przegranym 2-8,
ARSENAL STRZELI PRZYNAJMNIEJ DWA GOLE? OBSTAW TO ZDARZENIE W BETANO PO KURSIE 2,30!
– bilans siedmiu ostatnich spotkań ligowych rozgrywanych na wyjeździe wygląda w przypadku Kanonierów następująco: dwa zwycięstwa, trzy remisy, dwie porażki.
Ciężki teren. Ale żeby dokonywać rzeczy wielkich, potrzebne są mniejsze sukcesy. Jak nie teraz, to kiedy?