NK Domżale, klub ze Słowenii, idzie krok w krok z dzisiejszą technologią i nowoczesnymi metodami rekrutacyjnymi. Zamiast płacić prowizje menedżerskie, wysyłać po świecie skautów i tworzyć wnikliwe raporty na temat zawodników – wybiera wariant mniej pracochłonny i bardziej oszczędnościowy. O tym, że szuka piłkarza o konkretnym profilu, poinformował w serwisie LinkedIn.
Jeśli ktoś nie zna – informujemy, że to potężny, wyceniany na ponad dwa miliardy dolarów i skupiający ponad 400 milionów użytkowników, portal służący do nawiązywania relacji zawodowo-biznesowych. Skoro więc największe na świecie korporacje mogą w ten sposób wyszukiwać finansistów, informatyków czy zakupowców, dlaczego miałyby tego nie robić kluby piłkarskie? Luka Elsner, brat Roka i trener NK Domżale, postanowił to sprawdzić. Napisał w serwisie, że poszukuje prawego obrońcy z paszportem europejskim, mocno ofensywnego, do gry w systemie 3-4-3. Wiadomość rozeszła się po sieci z dość dużą szybkością i przyniosła wiele odpowiedzi.
– Mamy niewielki budżet i nie stać nas na pozyskiwanie największych piłkarzy. Potrzebowaliśmy zastępstwa dla zawodnika, który odszedł, i nie mogliśmy go znaleźć ani w Słowenii, ani w inny sposób. Trener wpadł na pomysł, by umieścić ogłoszenie w LinkedIn i tę drogę obraliśmy – mówi Grega Krmavnar, specjalista od PR. W NK Domżale zaczęli więc kolekcjonować napływające cefałki, obejrzeli wideo przedstawiające kandydatów i po analizie (najpewniej minut i statystyk na Transfermarkt) podjęli decyzję. Kontrakt z klubem podpisał Alvaro Brachi, hiszpański obrońca, co oznacza, że eksperyment się powiódł.
Odchodząc już od tej – będziemy delikatni – niezbyt przekonującej formy weryfikacji wyboru, cała historia nam się podoba. Uboższe kluby zaoszczędzą na opłatach dla agentów, nie wydadzą nic na skauting, a będą w stanie poruszać się w większej liczbie nazwisk kandydatów. A wszystko to dzięki kilku zdaniom w sieci napisanym we właściwym miejscu. Zresztą, już latem Kamil Kosowski robił podchody pod nowego zawodnika na Twitterze. Niby wszystko w ramach żartu, niby z przymrużeniem oka, ale sens został zachowany: jak kogoś znacie, to podrzućcie.
Bramkostrzelny napastnik potrzebny do Rozwoju. 4tys netto 😂 plus chata. Włączam zegar 😆 tik tak ….
— Kamil Kosowski (@380b1b6e7650418) July 2, 2015
I chociaż można się śmiać i robić sobie z tego jaja – dla tych, u których klubowa kasa faktycznie świeci pustkami, to chyba jedyne sensowne rozwiązanie.