Gdy na przełomie września i października w ich ligowym bilansie znajdowało się tylko jedno zwycięstwo (do tego dwa remisy i trzy porażki), pewnie nikt nawet nie przypuszczał, że ta drużyna tak szybko przemieni się w maszynę do wygrywania. Ba, można było mieć poważne wątpliwości, czy taka metamorfoza w ogóle ma prawo nastąpić, wszak ekipa względem świetnego poprzedniego sezonu zmieniła się zasadniczo. Na pewno z politowaniem spojrzelibyśmy na tych, którzy stwierdziliby, że ten Juventus – bo o tym zespole mowa – stać będzie na poprawianie klubowych rekordów, wykręcanie najlepszych osiągnięć w blisko 120-letniej historii najbardziej utytułowanej z włoskich ekip. Dziś jeszcze raz możemy powiedzieć: jakże piękny, przewrotny jest futbol. Drużyna, która jeszcze niedawno we frajerskich okolicznościach traciła punkty z jakimś Frosinone, za chwilę może być tą, którą kibice z rozrzewnieniem wspominać będą po latach.
W tym kierunku postawionych zostało już 10 kroków, tylu ligowych rywali z rzędu ograli podopieczni Massimiliano Allegriego. Do pobicia klubowego rekordu kolejnych zwycięstw w Serie A w jednym sezonie brakuje już tylko trzech wygranych, ta ekipa ma więc prawo realnie myśleć o poprawieniu osiągnięcia z rozgrywek 2013/14. Nawiązanie do najlepszej tego typu serii w historii ligi wciąż jest perspektywą odległą, ale na pewno już nie tylko mrzonką – Inter Mediolan w sezonie 20o6/07 triumfował 17 razy z rzędu.
OBSTAW ZWYCIĘSTWO JUVE W BETANO PO KURSIE 1,62!
Zawodnicy Starej Damy do zapisywania się na kartach historii podchodzą jednak z dystansem. Wolą mówić o najbliższych przeszkodach i w sumie ciężko dziwić się takiemu podejściu, bo by myśleć o rekordach, dziś Juve musi ograć AS Romę. Niby…
– drużynę bez formy, która z ostatnich 11 meczów wygrała tylko jeden
– drużynę, z której przed chwilą pogoniono trenera, a nowy na początek zaliczył beznadziejny rezultat (1-1 u siebie z Hellasem)
– drużynę, która popełnia kompromitujące błędy w obronie
– drużynę, która przegrała wszystkie z pięciu dotychczasowych spotkań na Juventus Stadium
…jednak to wciąż Roma, wicemistrz Serie A, najpoważniejszy z rywali w walce o Scudetto nie tylko przed rokiem, ale też dwa sezony wcześniej. Dlatego w Turynie nikt nie pozwala sobie na lekceważenie dzisiejszego rywala. Pełna koncentracja. Gianluigi Buffon mówi o tym, że Juve batalię o mistrzostwo stoczy przede wszystkim z Napoli i Interem, ale po chwili dodaje, że przewaga 10 punktów nad rywalami z Rzymu (w przypadku dzisiejszej wygranej) to komfort, o którym jeszcze niedawno nie śnili. Z kolei Massimiliano Allegri podbudowuje rywala, mówiąc na przedmeczowej konferencji o tym, że Roma personalnie jest tak mocna, iż w każdej chwili stać ją na zaliczenie imponującej serii zwycięstw. Potrzebne jest całkowite skupienie na meczu, by zwycięskiego marszu nie rozpoczęła dziś.
Jednak powiedzenie, że Wojciecha Szczęsnego czeka dziś sporo pracy, można uznać za niedopowiedzenie. Jeśli ktoś skradnie reszcie show, to najpewniej będzie to któryś z ofensywnych graczy Juve. I nie da się ukryć, że najpoważniejszym z pretendentów jest Paulo Dybala. Argentyńczyk, za którego mistrzowie Włoch wyłożyli ponad 30 milionów euro, spłaca się szybciej, niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. Wypełnił pustkę po Carlosie Tevezie tak dokładnie, że nikt już nie płacze po graczu, który wybrał przedwczesny powrót do ojczyzny. Gra spektakularnie, ale co ważniejsze bardzo skutecznie:
– mecz z Empoli – bramka
– z Milanem – bramka
– z Palermo – asysta
– z Lazio – bramka i asysta
– z Fiorentiną – bramka
– z Carpi – “pusty przelot”
– Hellasem – bramka i asysta
– z Sampdorią – asysta
– z Udinese – dwie bramki i dwie asysty
Co tu dużo mówić, chłopak coraz śmielej doprasza się o status prawdziwej gwiazdy światowego futbolu. Oczywiście jeśli uznamy, że jeszcze go nie posiada.
DYBALA POKONA SZCZĘSNEGO? OBSTAW W BETANO PO KURSIE 2,75! DWA TRAFIENIA ARGENTYŃCZYKA – 11,50!
Do tego Pogba, Mandżukić, Marchisio i rezerwowi tacy jak Zaza czy Morata. Od 20.45 Szczęsny powinien być jednym z najbardziej zapracowanych piłkarzy na świecie. Czym może odpowiedzieć Roma? Przede wszystkim czekamy na przełamanie Edina Dzeko. Bośniak już raz w tym sezonie pokonał bramkarza Starej Damy (pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem Romy 2-1), ale ogółem uzbierał tylko trzy trafienia z Serie A, ostatnie notując jeszcze w listopadzie. Potrzebny jest jest jego błysk, podobnie zresztą jak Pjanicia, Florenziego czy Salaha.
Cóż, sporo dziś piłkarskich emocji przed nami, ale tej pozycji nie wypada przegapić. Nawet jeśli Serie A grzeje was średnio, oglądacie tę ligę rzadziej niż program “Jaka to melodia”, powinniście śledzić wydarzenia z Juventus Stadium.