Bracia Neville, nieodłączny element tej wielkiej drużyny Alexa Fergusona, zbudowanej w większości na wychowankach – jakże dzisiejsze Man Utd z perspektywy zaprzedaje wartości tamtej ekipy. To Gary był i jest tym bardziej znanym z braci, tym, który więcej osiągnął, ale dajcie spokój: mało który brat zdołałby przyćmić karierę Phila, chłop miał po prostu pecha. Poza tym to żaden pech, skoro trzymają się razem po dziś dzień i aktualnie Phil pomaga Gary’emu w Hiszpanii.
Gdy wspólnie z Garym zagrali w finale FA Cup w 1996, byli pierwszymi braćmi w angielskim futbolu z takim osiągnięciem od… 1876 i braci Huberta i Francisa Heron! Na Old Trafford Phil spędził karierę juniorską, później w pierwszej drużynie bite 10 lat, od 94-95 do 04-05. Jakie to były lata dla Man Utd – wszyscy wiecie. Superklub, absolutna czołówka, drużyna historyczna, której większą część pierwszej jedenastki porządny kibic wymieni obudzony w środku nocy. Phil miał w niej ważną rolę, był bocznym obrońcą w nowoczesnym stylu, potrafiącym dobrze włączyć się do przodu – może nie kiwał trzech na raz, może nie miał atomowego uderzenia, ale tyrał jak wół i można było na nim polegać. Nie wywalczył miejsca w składzie szturmem, bo dobrze trzymał się długo Denis Irwin, ale meczów było dość, by Phil grał dużo, poza tym był piłkarzem wszechstronnym, gotowym grać wszędzie. Z Sir Alexem Fergusonem wygrał sześć tytułów mistrza Anglii, Champions League, Puchar Interkontynentalny i trzy FA Cup.
W 2005 poszedł do Evertonu. Jak sam przyznał – myślał, że będzie tam góra rok, tylko na chwilę. Został do końca kariery, aż osiem lat, stając się kapitanem, podporą, może nie legendą, ale ważną postacią w historii klubu.
Reprezentacja? Był najmłodszym członkiem kadry na Euro 1996, był również w zespole na Euro 2000 i 2004. Za turniej w 2000 zebrały mu się baty, obarczono go winą za odpadnięcie ze względu na faul na Viorelu Moldovanie, który zaowocował kluczowym karnym w dziewięćdziesiątej minucie. Nigdy nie pojechał na mundial. Łącznie zagrał w kadrze ponad pięćdziesiąt meczów.
Dzisiaj kończy 39 lat i jesteśmy pewni, że wciąż dałby radę kopać na całkiem sensownym poziomie. Wybrał karierę trenerską, na razie bez sukcesów, ale jest jeszcze na etapie zbierania doświadczeń, dajmy mu czas. A dziś – wszystkiego najlepszego.