Reklama

Widmo spadku w Hannoverze – na ratunek Schaaf

redakcja

Autor:redakcja

10 stycznia 2016, 13:36 • 5 min czytania 0 komentarzy

Tak smutno w Hannoverze nie było od momentu śmierci Roberta Enke. Wtedy jednak “Die Roten” wciąż utrzymywali się w środku stawki, a już za dwa miesiące na AWD-Arena trafić miał Mirko Slomka z którym kibice utożsamiają jeden z najlepszych okresów w historii klubu. Dziś z tamtego zespołu nie pozostało już wiele. Jesień 2015 roku to czas notorycznych kompromitacji, które sprawiły że zimę ekipa z Dolnej Saksonii spędza na przedostatnim miejscu w tabeli. I ciężko tu mówić o jakimkolwiek splocie nieszczęśliwych okoliczności – nad Hannoverem zawisły bowiem czarne chmury, które przyszłość rysują w ponurych barwach.

Widmo spadku w Hannoverze – na ratunek Schaaf

Obserwatorzy zgodnie popukali się w głowę już w kwietniu, gdy władze podpisały pakt z diabłem i rolę strażaka w klubie powierzyli Michaelowi Frontzeckowi. Frontzeck to bowiem za naszą zachodnią granicą największy nieudacznik, który wciąż cudem utrzymywał się na karuzeli trenerskiej. Specjalista od… spadków. Swoją karierę w roli szkoleniowca zaczynał w Akwizgranie, gdzie błyskawicznie wypchnął klub do drugiej ligi. Kolejną szansę otrzymał rok później w Bielefeld i Arminia oczywiście także zaznała goryczy relegacji. Nie minął rok, a fatalną serię Frontzecka postanowili przełamać włodarze z  Mönchengladbach.  Tam pierwszą ligę dla Borussii uratował jednak jedynie fakt, że w porę się opamiętano i na kilka kolejek przed końcem sezonu Michaela zastąpił Lucien Favre. Frontzeck nie nawojował się także w St. Pauli, gdzie podziękowano mu za współpracę po raptem sezonie. Hannover obejmował gdy klub znajdował się ledwie punkt nad strefą spadkową i tylko niebiosom 51-latek może dziękować, że udało się uniknąć blamażu.

Jasne, trzeba oddać, że letnie okno transferowe na pewno nie pomogło mu w przygotowaniach do trudów sezonu 2015/2016. Widząc co się dzieje, kilku zawodników przewidziało w porę konsekwencje i trzeźwo spakowało walizki. Do Anglii wyprowadził się Joselu, Hannover na Borussię zamienił kapitan Stindl, a na ofertę Köln przystał zdolny Bittencourt. Zastępcy z pewnością nie wnieśli ze sobą takiej jakości jakiej oczekiwano. Co gorsze – stanowisko dyrektora sportowego opuścił Dirk Dufner, który od lat dwoił się i troił by przy małym nakładzie finansowym zespół wciąż zaliczał progres.

Są jednak drużyny słabe, które mimo różnicy poziomów walczą o utrzymanie w lidze tak, że aż chce im się kibicować. Jadą na ambicji, atmosferze, uporczywie wyszarpują kolejne punkty. Kiedy rywale zdecydowanie górują w aspektach czystko piłkarskich, oni nabuzowani szarpią, gryzą, kopią, chwytają się wszelkich sztuczek by tylko powiększyć dorobek punktowy. Hannover, który zobaczyliśmy na jesieni, przyprawiał jednak o mdłości. Sposobem w jaki zdobywał gole i prezentował się kibicom budził wstręt i antypatię. Gole zdobywane ręką, po niezasłużonych rzutach karnych, do tego obrona tak mizerna, że wręcz niegodna gry w pierwszej lidze. Summa summarum udało się uzbierać 14 punktów i tylko niebywała wręcz indolencja Hoffenheim sprawiła, że “Die Roten” nie osiedli na totalnej mieliźnie. Sprytny wybieg zastosował sam Frontzeck, który wiedząc już, że jego głowa poleci przed nowym rokiem, zgrabnie podziękował za współpracę.

Następca nie byle jaki – sam Thomas Schaaf. Uznana marka, legenda Werderu, a kolejno przez rok szkoleniowiec Eintrachtu. Hannover postawił na Schaafa, a temu trudno było z pewnością odmówić. Karuzela trenerska wiruje z zawrotną prędkością, a wypadnięcie z niej to tylko kwestia czasu. Złapał więc 54-latek stery na AWD-Arena i wiosną będzie próbował naprawić to wszystko co spartoliło się w roku 2015. A porozsypywanych klocków jest naprawdę sporo. W drużynie przede wszystkim brakuje jakości. Tę jesienią zapewniło dwóch, góra trzech zawodników. Dziurawa jak ser defensywa pomogła na pewno wywindować świetną średnią ocen w Kickerze (2,76) zdolnemu bramkarzowi, Ronowi-Robertowi Zielerowi. Z lupą jednak trzeba szukać potrafiących grać piłkę zawodników w polu. Najjaśniejszym punktem drużyny jest rozgrywający Hiroshi Kiyotake, który aktualnie leczy kontuzję. Solidny Oliver Sorg czy waleczny Leon Andreasen to za mało by jak równy z równym walczyć z pozostałymi drużynami z najwyższego szczebla.

Reklama

UEKAnaX

Bez błysków Kiyotake będzie ciężko o jakiekolwiek punkty

W Hannoverze liczą jednak na ogromne doświadczenie Schaafa, który Werder doprowadził do mistrzostwa Niemiec, a przejmował przecież jako zupełnie przeciętny klub. Problemem będą jednak także rywale w walce o utrzymanie. Wspomniane Hoffenheim dysponuje o kilka klas silniejszą kadrą, a Huub Stevens to szkoleniowiec, który przed rokiem uratował pierwszą ligę dla Stuttgartu. Póki co niespodzianką jest aż trzystane miejsce beniaminka z Darmstadt, ale trudno oczekiwać by “Lilie” utrzymały tę tendecję do końca sezonu. Werder, VfB czy Eintracht – gra tych drużyn jesienią także miała swoje pozytywne aspekty. Aktualnie więc H96 jest jednym z głównych faworytów do tego by pożegnać się z pierwszą ligą.

Jest w tym wszystkim i wątek polski. Artur Sobiech jesienią w 15 spotkaniach trafił do siatki ledwo 3 razy. Nie da się ukryć – nie jest to zbyt imponujący rezultat. Na domiar złego w starciu z Schalke Polak doznał kontuzji kostki, a data jego powrotu na boisko nie jest dokładnie znana. Zimą Hannover gorączkowo poszukiwał więc napastnika. Ambicje były spore, w mediach przewijał się nawet temat Stefana Kiesslinga, ale ostatecznie Schaaf został z Adamem Szalaiem. Czyli mniej więcej tak jak na obiad zamówilibyśmy spaghetti, a kelner zaserwowałby nam zaledwie rozlaną plamę sosu. Węgier konsekwentnie obniża loty i można wątpić czy jakkolwiek pomoże nowej drużynie w utrzymaniu. Rosły, ślmazarny, słaby technicznie, mało zwrotny. Dla drużyny, która skupiać się będzie przede wszystkim na kontratakach to wybór co najwyżej średni. Dla samego Sobiecha ta runda może przechylić szalę na jedną ze stron. Swoiste być albo nie być w Bundeslidze.

Jeśli wróci do formy, utrzyma miejsce w składzie (a z Szalaiem jako rywalem nie powinno to być problemem) i strzeli choćby te kilka goli to nawet w razie spadku powinien znaleźć zatrudnienie we w miarę niezłym klubie w Niemczech. Statystyki z poprzednich lat nie nastrajają jednak optymizmem. Sobiech nigdy nie przekroczył granicy zdobycia pięciu bramek w lidze. Jeśli kontuzja mocno opóźni jego powrót na boisko, a on nie nareguluje w tym czasie celownika – na niemieckim rynku najprawdopodobniej przepadnie.

Dla Hannoveru wiosna 2016 roku to nie będzie też zwykła walka o utrzymanie. W drugiej lidze na pewno nie przystoi grać wspomnianemu Zielerowi, który jest przecież mistrzem świata sprzed dwóch lat. Z drużyny zostaną zapewne wyssani wszyscy potencjalnie zdolni zawodnicy, a sezon na zapleczu pierwszej ligi niekoniecznie musi być jedynie epizodem.

Reklama

Marcin Borzęcki

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
3
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Niemcy

Niemcy

Genialny występ Patrika Schicka. Strzelił cztery gole! [WIDEO]

Bartosz Lodko
0
Genialny występ Patrika Schicka. Strzelił cztery gole! [WIDEO]
Niemcy

Piłkarze RB Lipsk wygwizdani w Monachium. Nie potrafili się zachować

Patryk Stec
3
Piłkarze RB Lipsk wygwizdani w Monachium. Nie potrafili się zachować
Niemcy

Absurdalny samobój w Bundeslidze. Fatalna pomyłka bramkarza… [WIDEO]

Bartosz Lodko
3
Absurdalny samobój w Bundeslidze. Fatalna pomyłka bramkarza… [WIDEO]
Niemcy

Media: Polski bramkarz może zmienić klub w Niemczech po sezonie

Patryk Stec
8
Media: Polski bramkarz może zmienić klub w Niemczech po sezonie

Komentarze

0 komentarzy

Loading...