Wiele już w tej piłce widzieliśmy, a zakulisowych historii z alkoholem w tle było co niemiara. Alkohol po meczu? Rzecz oczywista. Alkohol przed meczem? Zdarzało się nierzadko. Alkohol w trakcie meczu? No ale że niby… w jaki sposób? Jak się jednak okazuje, dla chcącego – nic trudnego. Przykład płynie z Zachodu, czyli stamtąd, gdzie nasi najlepsi piłkarze chcą trafiać, a teraz będą chcieli jeszcze bardziej.
Massimo Maccarone, 36-letni Włoch. Zaczynał w Milanie, był w Empoli, Middlesbrough, Sienie, no i znów od jakiegoś czasu jest w Empoli. Doszedł chyba do wniosku, że doświadczył już wszystkiego. Że tych goli natrzaskał już tyle, że nie ma sensu robić kolejnych okazjonalnych koszulek, pokazywać serduszka do kamery, przesyłać buziaków żonie czy klepać się z kolegami po tyłkach. Stwierdził, że za dobrze wykonaną robotę należy mu się – jak każdemu pracownikowi w normalnej firmie – nagroda. Kiedy więc strzelił gola we wczorajszym meczu z Bologną, popędził po piwko.
Można? Można.
Żal nam tylko trochę Piotrka Zielińskiego. Chłopak asystował przy tej bramce Maccarone, a nie przypadło mu nic, najpewniej o sprawie nawet nie wiedział.