Porażka z Leicester, która umożliwiła “Lisom” ponowne wskoczenie na fotel lidera, a Chelsea zepchnęła tuż nad strefę spadkową. Mistrzowie Anglii są raptem punkt nad kreską – niepojęte. Presji nie wytrzymał już Mourinho, który wczoraj eksplodował: “Moja praca została zdradzona przez piłkarzy”. Komentarz tak ostry, że chyba sam von Heesen na taki by się nie odważył. A to był dopiero początek – oberwało się nawet chłopcom od podawania piłek, których określił per “disgrace to the Premier League”.
We wczorajszych wypowiedziach Mourinho na każdym kroku możemy natrafić na potencjalną minę, która w pełni wybuchnie dopiero za kulisami szatni. Gdy Jose mówi, że jako piłkarz dawałby z siebie więcej, niejeden zawodnik w duchu go wyśmieje – chłopie, ty nie wiesz o czym mówisz, w piłkę grałeś tylko ze swoim psem w ogródku.
Jakie znalazł wytłumaczenie dla tak tragicznej sytuacji Chelsea? Otóż najwyraźniej rok temu wykonał wspaniałą pracę, wyduszając z zawodników więcej, niż w sobie mają, co właśnie udowadniają. To jawne odzieranie swoich boiskowych żołnierzy z zasług, publiczna zjebka poziom – Trapattoni. Żaden gwiazdor o przerośniętym ego, a takimi zaludniane są szatnie największych klubów Europy, nie puści takich słów płazem. Opieprz opieprzem, ale w opinii niejednego to będzie kradzież. Kradzież zasług i wkładu w sukces.
Wreszcie dochodzimy do zdrady. Cytat żywcem: “Moja praca została zdradzona. Przygotowywałem ich cztery dni do tego meczu. Zidentyfikowałem cztery sposoby, w które Leicester najczęściej strzela bramki, a wczoraj i tak właśnie po dwóch z nich padły gole”.
To jest tak ciężki kaliber wystrzelony publicznie, że trudno sobie wyobrażać, jak ta szatnia ma jeszcze funkcjonować pod jego sterami. Mourinho, dawniej utożsamiany między innymi właśnie z tym, że piłkarze skoczyliby za nim w ogień, że wszelkie problemy rozwiązuje za zamkniętymi drzwiami, a graczy potrafi kryć, brać trochę winy na siebie, tym razem zmienił front o sto osiemdziesiąt stopni. Mourinho może mówić, że chce pozostać na stołku trenera Chelsea (z drugiej strony: co ma mówić?), ale wybaczcie: według nas tak radykalna zmiana wygląda, jakby już miał tego wszystkiego sam dość.
Osobliwy sposób wyciągania białej flagi, ale tak to czytamy.