Reklama

Robert, to jeszcze przypieczętuj golami ten fantastyczny rok

redakcja

Autor:redakcja

11 listopada 2015, 12:48 • 3 min czytania 0 komentarzy

Mecze z Islandią i Czechami będą ostatnimi w jakże udanym dla reprezentacji 2015 roku. Co można w nich wygrać? Wiadomo, przede wszystkim punkty do krajowego rankingu, a także – w wymiarze indywidualnym – przepustkę na przyszłoroczne EURO 2016 we Francji. Co natomiast mogą zyskać liderzy tej drużyny? Dla kapitana reprezentacji, Roberta Lewandowskiego będzie to unikalna szansa na wykręcenie dwucyfrowego wyniku strzeleckiego, do którego w poprzednich latach nawet się nie zbliżył. I byłoby to dla niego przy okazji efektowne zamknięcie fantastycznego roku w kadrze.

Robert, to jeszcze przypieczętuj golami ten fantastyczny rok

Jaki był to rok dla Roberta pod względem liczb? Najlepszą odpowiedzią będzie tu grafika ze statystycznym podsumowaniem jego reprezentacyjnych występów z transfermarkt.pl (po prawej stronie kolejno gole, asysty i czas gry):

Czyli mamy tu sześć spotkań o stawkę, pięć ze zdobyczą bramkową i aż dziewięć wbitych goli. Jakkolwiek patrzeć, dopiero w 2015 roku Lewandowski zaczął spełniać pokładane w nim nadzieje na poziomie reprezentacji i stał się jej prawdziwym liderem. Mając w pamięci jego występy z ubiegłych lat, wreszcie możemy powiedzieć głośno, że Robert z Bundesligi i Robert z orzełkiem na piersi to jednak ten sam facet. Jeżeli przyjrzymy się dokonaniom „Lewego” z poprzednich lat – odkąd regularnie zaczął grać w kadrze i bez wliczania śmieciowych zimowych zgrupowań – przekonamy się, z jakiego rzędu postępem mamy tu do czynienia:

2009: 12 meczów, 1 gol, bramka średnio raz na 672 minuty
2010: 13 meczów, 4 gole, bramka średnio raz na 249 minut
2011: 11 meczów, 3 gole, bramka średnio raz na 260 minut
2012: 10 meczów, 2 gole, bramka średnio raz na 412 minut
2013: 10 meczów, 3 gole, bramka średnio raz na 286 minut
2014: 6 meczów, 5 goli, bramka średnio raz na 103 minuty
2015: 6 meczów, 9 goli, bramka średnio raz na 57 minut

Reklama

Jakkolwiek patrzeć, obecnie Robert na pokonanie bramkarza rywali potrzebuje o przeszło 350 minut mniej, niż to miało miejsce jeszcze w 2012 roku. Znaczący postęp widać już było w zeszłym roku, ale na ten wynik złożyły się cztery gole w meczu z Gibraltarem oraz wykorzystany rzut karny w towarzyskim spotkaniu z Litwą, co raczej wielkiej chluby Lewandowskiemu nie przyniosło. Dopiero w tym roku Robert zaczął strzelać seryjnie, bez względu na poziom rywala. Pokonywał bramkarzy Gibraltaru, Gruzji i Irlandii, ale trafiał też w ciężkich wyjazdowych meczach z Niemcami i Szkocją. Poza marcowym starciem w Dublinie, trafiał wszędzie, gdzie miał okazję grać.

A skąd taka nagła poprawa skuteczności? Właściwie można by ją połączyć z przejęciem przez Lewandowskiego kapitańskiej opaski. Kiedy Robert stał się formalnym liderem drużyny, momentalnie zaczął grać lepiej i pokazał, że tego typu odpowiedzialność za zespół naprawdę mu służy. Gdybyśmy mieli podzielić wszystkie występy „Lewego” w kadrze na te, w których wyprowadzał zespół jako kapitan i te, gdzie był jednym z wielu, otrzymalibyśmy ciekawą prawidłowość:

Z opaską: 13 meczów, 16 goli, bramka średnio raz na 70 minut
Bez opaski: 59 meczów, 16 goli, bramka średnio raz na 259 minut

Być może nie ma co przywiązywać do tego większej wagi, bo wiadomo, że do tak dobrej gry w reprezentacji Robert zwyczajnie musiał dojrzeć. Nie da się też ukryć, że jakikolwiek dorobek strzelecki w meczach z Islandią i Czechami byłby pięknym zwieńczeniem najlepszego roku Roberta w reprezentacji i chyba najlepszego roku w ogóle. Poza tym nawet jedno trafienie pozwoli mu wyprzedzić w klasyfikacji wszech czasów Andrzeja Szarmacha, a – jeżeli utrzyma swoją formę strzelecką – za rok o tej porze do minięcia zostaną mu już tylko Lato i Lubański. I właściwie ciężko wyobrazić sobie kataklizm, który mógłby powstrzymać „Lewego” przed wcześniejszym czy późniejszym uzyskaniem tytułu najlepszego strzelca w historii polskiej piłki.

Fot. FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...