Kolejny tydzień i kolejna w miarę udana kolejka rodzimych arbitrów. Im zimniej, tym mylą się rzadziej, sędziują “chłodniej”, unikają potężnych gaf, a nawet gdy musimy coś zmieniać w Niewydrukowanej Tabeli, to raczej bez psioczenia pod nosem na poziom sędziowania, a współczując trudnej do oceny sytuacji. Nie zamierzamy narzekać na brak roboty – w tym wypadku im mniej napiszemy, tym lepiej dla ligi. Co więc do zmiany w ostatniej kolejce “formalnej” rundy jesiennej?
Właściwie tylko jedna rzecz, jeden wynik i jedna decyzja. Madej upadający w polu karnym Korony Kielce. Naszym zdaniem – “jedenastka”. Wymuszona i w ogóle najchętniej byśmy takich nie gwizdali, ale przepisy to przepisy. Zgadzamy się tutaj z panem Sławkiem i weryfikujemy wynik jako 1:1.
Teraz przechodzimy do kontrowersji. Przede wszystkim mecz Termalica – Podbeskidzie. Cóż, moglibyśmy bez końca oglądać powtórkę starcia Stano-Demjan i nadal nie bylibyśmy w stanie wydać jednoznacznego wyroku. Naszym zdaniem Demjan padł ofiarą własnej ciamajdowatości, a nie faulu Stano – uderzył piłkę nieczysto, w doskonałej sytuacji dał się dogonić obrońcom i tyle, bez historii. Zresztą, i tak było już 2:0, zostawiamy więc wszystko bez zmian. Podobnie i w starciu Jagiellonii z Piastem. Na niecały kwadrans przed końcem w polu karnym padł Grzyb, ale naszym zdaniem nie ma tu mowy o rzucie karnym.
Bez większych błędów także Raczkowski w meczu Wisły z Zagłębiem oraz Kwiatkowski w meczu Cracovii ze Śląskiem. W tym drugim przez moment zastanawialiśmy się nad golem Cetnarskiego, ale po obejrzeniu kilkunastu powtórek – spalonego raczej byśmy nie gwizdnęli. A nawet jeśli zawodnik Cracovii był wysunięty o pół numeru buta – sytuacja nie do wychwycenia. Nie zmieniamy też żadnych decyzji w meczu Legii z Pogonią.
Zupełnie bezbłędni za to Paweł Gil w Chorzowie oraz Szymon Marciniak w Poznaniu. “I to nam się podoba”.