Reklama

Stabilność… Jaka stabilność? Czy w I lidze zostały resztki logiki?

Piotr Tomasik

Autor:Piotr Tomasik

28 września 2015, 21:17 • 3 min czytania 0 komentarzy

W pierwszej lidze nie wybiła tak naprawdę jeszcze jedna trzecia sezonu, rozgrywki zaczęły się niecałe dwa miesiące temu, a dzieje się tyle, że trudno nadążyć. Niestety, jak to w Polsce bywa, dzieje się źle. Na zapleczu wszyscy tracą rozsądek i reagują niczym przechodzący burzę hormonów gimnazjaliści…

Stabilność… Jaka stabilność? Czy w I lidze zostały resztki logiki?

Sami spójrzcie, ile wydarzyło się od początku sierpnia:

– Rumak zrezygnował z prowadzenia Zawiszy
– Tarasiewicz zastąpił w Miedzi Kuźmę
– Kaczmarek odszedł z Wigier
– Brzęczek zastąpił w GKS-ie Katowice Piekarczyka
– Motała zastąpił w GKS-ie Katowice Proksę
– Zarząd GKS-u Katowice oddał się do dyspozycji Rady Nadzorczej
– Skowronek zastąpił w Olimpii Asenskego
– Smyła zastąpił w Rozwoju Motykę
– Kosowski zrezygnował z funkcji dyrektora sportowego Rozwoju

Czyli sześć zmian na stanowisku trenera, dwie – dyrektora sportowego (w Rozwoju to stanowisko pozostaje puste). W GKS-ie Katowice, tracąc orientację w rzeczywistości, do dyspozycji Rady Nadzorczej oddał się zarząd, choć do zmian nie doszło. A przecież w trzech innych klubach – GKS-ie Bełchatów, Pogoni Siedlce i Zagłębiu Sosnowiec – nowi szkoleniowcy pojawili się tego lata, w Nowym Sączu przedostatniego dnia maja. Czyli zmiany w bardzo krótkim czasie dotknęły ponad połowę ligi!

Pytanie, gdzie podziała się w tym wszystkim logika, wydaje się zasadne. Nagle w Rozwoju Katowice, gdzie część piłkarzy grę w pierwszoligowym klubie łączy z pracą w kopalni (!), ktoś stwierdził, że potencjał jest większy niż na walkę o utrzymanie. W GKS-ie Katowice tradycyjnie okazało się, że potrzebna jest kolejna rewolucja, mimo zapowiadanej stabilności, że trzeba zatrudnić czwartego w ciągu roku trenera (po Moskalu, Skowronku i Piekarczyku), a wprowadzający nową wizję dyrektor sportowy zrezygnował po sześciu miesiącach. W Miedzi ciśnienie trzymali tylko przez cztery kolejki, w Grudziądzu – przez sześć. Trener Rumak po licznych przepychankach z właścicielem klubu uznał, że jednak nie ma ta współpraca sensu, wymiana zdań trwała jeszcze po rezygnacji, natomiast w Suwałkach ktoś doszedł do wniosku, że 14. miejsce to nie jest zadowalający wynik. Gdyby ktoś jednak nie pamiętał, te same Wigry Zbigniewa Kaczmarka jeszcze miesiąc temu… były liderem. Przyszedł dołek (a może odzwierciedlenie tego, co w szatni?) i w klubie uznano: to za mało.

Reklama

To lista tych, którzy dopiero co przedstawiali wizję na cały sezon, opowiadali kolejne bajki, a już przy pierwszych potknięciach doszli do wniosku, że cały misterny plan poszedł w pizdu.

Pamiętacie, jak Mariusz Rumak, tuż przed odejściem z Zawiszy, powiedział, że poziom pierwszej ligi jest słaby? No, na łamach Weszło trochę to wyprostował: – Odpowiedziałem więc, że słabością tej ligi jest jej nieprzewidywalność, bramki czasami padają przypadkowe i każdy może z każdym wygrać. Ktoś powie, że to atrakcyjne dla widowiska. A ja uważam, że nieprzewidywalność w sporcie jest niedobra, bo chodzi o powtarzalność, wygranie trzech-czterech meczów z rzędu. Zespołów, które mają tę stabilność, na zapleczu Ekstraklasy nie ma.

Stabilność. Czyli słowo-klucz. Spadający Zawisza zostawił z ekstraklasowego składu właściwie tylko Drygasa i Mikę, GKS Bełchatów – Rachwała. Z kolei z prowadzącego dziś w tabeli Dolcanu odeszło czterech kluczowych piłkarzy, z Wisły Płock – trzech. Trener tych ostatnich, Marcin Kaczmarek, starał się tonować nastroje i może nie mówił, że gra o utrzymanie, ale że potrzebuje czasu. Tuż nad jego głową podkręcano jednak śrubę: gdy Wisła odpadła z Pucharu Polski, padło hasło, że trener zostanie rozliczony z wyniku. Kaczmarek, zaliczając trzy porażki w pięciu meczach, mógł poczuć, że stołek robi się coraz cieplejszy. Obecne wyniki są dobre, znów jest poklepywanie po plecach… Pytanie tylko: jak długo?

Tymczasem tej stabilności, o której wspomniał Rumak, naprawdę nie sposób w klubach pierwszoligowych dostrzec. Zapleczem Ekstraklasy, zwłaszcza w początkowej fazie sezonu, głównie rządzi przypadek. A jeśli nie przypadek, to naprawdę minimalne różnice pomiędzy zespołami – takie, które nie wynikają z umiejętności, tylko z zaangażowania, konsekwencji i szczęścia. Niektórzy, to nasze własne odczucia, wyciągają na tej podstawie jednak bardzo odważne i chyba pochopne wnioski.

A w takich warunkach naprawdę ciężko coś zbudować.

Fot.FotoPyK

Reklama

Najnowsze

1 liga

Łobodziński: Sędzia argumentował, że Stolc zrobił jeszcze krok i dopiero upadł

Bartek Wylęgała
1
Łobodziński: Sędzia argumentował, że Stolc zrobił jeszcze krok i dopiero upadł
Francja

PSG planowo, Brest sensacją ligi, wystrzał formy Bułki i Majeckiego. Podsumowanie sezonu w Ligue 1

Bartek Wylęgała
5
PSG planowo, Brest sensacją ligi, wystrzał formy Bułki i Majeckiego. Podsumowanie sezonu w Ligue 1

Komentarze

0 komentarzy

Loading...