Reklama

Łysy z Evertonu wytarł podłogę Chelsea. Mou, nie udawaj, że nie jest ci cieplutko

redakcja

Autor:redakcja

12 września 2015, 17:56 • 3 min czytania 0 komentarzy

Dziś najprawdopodobniej poznaliśmy największego wygranego tego weekendu, bo wynik, który wykręcił rezerwowy Evertonu – Steven Naismith – jest właściwie nie do pobicia. Kiedy jak co tydzień, od początku sezonu, siadał na ławce rezerwowych nie mógł przypuszczać, że ten mecz okaże się na pewno jednym z najlepszych w jego karierze. Krótko: wszedł i jak gdyby nigdy nic zamienił Chelsea w niebieską ścierę, po czym wytarł nią uklejoną podłogę. 

Łysy z Evertonu wytarł podłogę Chelsea. Mou, nie udawaj, że nie jest ci cieplutko

To okrutne, ale kibice Evertonu muszą być wniebowzięci, że Muhamed Besić już w dziewiątej minucie musiał kontuzjowany zejść z boiska. W bramce tym razem nie było kontuzjowanego Thibaut Courtois, więc trójkę na klatę przyjął rezerwowy Asmir Begović. A było co przyjmować. Najpierw głowa, od poprzeczki. Potem strzał zza szesnastki, a na koniec zawodowe szycie między nogami. Piękną, najpiękniejszą w tym meczu bramkę zdobył Nemanja Matić, ale o niej w zaistniałej sytuacji nikt nie będzie pamiętał.

Chelsea nie zagrała słabo. Zagrało beznadziejnie i to nie po raz pierwszy w tym sezonie. Przy jednym czy drugim słabym meczu podejrzenia o jakiś kryzys można było skutecznie zamiatać pod dywan. Teraz nie ma na to siły i kibice już zaczynają kręcić nosem na to, co wyprawiają Mourinho i jego team. Nic dziwnego, jeśli na boisko wychodzi mistrz Anglii, a do szatni schodzi stratosferycznie przepłacony średniak, rozmontowany przez rezerwowego Evertonu. No jak to brzmi… Mourinho, w swoim stylu, mówi, że nie czuje presji, chociaż rzeczywiście jest to jego najgorszy początek sezonu w karierze. I najgorszy dla Chelsea od blisko trzydziestu lat. Eksperci zapalają czerwoną lampkę. Tłumaczenia typu “wypadek przy pracy” czy “nie mieliśmy swojego dnia” można włożyć między bajki.

Piątą wygraną, ale – zaznaczmy – nie pierwszy raz mało przekonującą, dopisali piłkarze Manchesteru City. Bardzo, bardzo długo męczyli się z Crystal Palace, aż w 90. minucie do siatki, minutę po wejściu na boisko, trafił… Kelechi Iheanacho. Niby to nie ten, który parenaście lat temu biegał po naszych boiskach, tylko młodzieżowy reprezentant Nigerii, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo. W każdym razie mecz nudny, a i Crystal Palace miało swoje szanse. Po wyjątkowo niemrawym początku sezonu już trzeci raz czyste konto w Arsenalu zachował Petr Cech. Tym razem nieźle spisali się też jego kumple z pola, bez większych problemów rozklepując Stoke City. Było 2:0, ale mogło być jeszcze wyżej, szczególnie po pierwszej połowie.

Reklama

Sobotnie popołudnie tym razem nie było udane dla polskich bramkarzy, bo Artur Boruc i Łukasz Fabiański przegrali mecze i nie dali rady zagrać na zero z tyłu. Szczególnie ten drugi ma prawo zwalić winę na obrońców, bo jedyny gol, który dał wygraną Watford nad Swansea padł w dość kuriozalnych okolicznościach, po konkretnej drzemce defensywy. Boruc z Norwich puścił aż trójkę, ale niczego spektakularnie nie zawalił.

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
13
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Anglia

Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League
Anglia

Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Patryk Stec
4
Takiego kryzysu Guardiola jeszcze nie miał. “Nie sądzę, żeby chciał odejść”

Komentarze

0 komentarzy

Loading...