Reklama

Sędzia wyrolował drużynę Boruca. Liverpool wygrywa, ale wciąż nic nie gra.

redakcja

Autor:redakcja

17 sierpnia 2015, 23:12 • 2 min czytania 0 komentarzy

Z każdym kolejnym meczem drużyny Artura Boruca w Premier League, przekonujemy się, że trafił między swoich. Nie dość, że kibice go uwielbiają, co widać choćby po wpisach na Twitterze, to funkcjonuje w szatni ludzi takich, jak on. Nie poddających się, nie odstawiających nogi walczaków, ale przy tym potrafiących naprawdę nieźle grać w piłkę. O tym przekonało się Anfield, chociaż… nie do końca. Liverpool ograł Bournemouth 1:0, ale było to zwycięstwo tak cherlawe, jak chyba tylko można sobie wyobrazić. 

Sędzia wyrolował drużynę Boruca. Liverpool wygrywa, ale wciąż nic nie gra.

Od The Reds na własnym boisku oczekuje się czegoś ekstra. Czegoś, co pozostanie w pamięci dłużej niż pięć minut. Tym razem udało się to nie tyle piłkarzom, co sędziemu, który w tunelu przed wyjściem na boisko prawdopodobnie zgubił soczewki kontaktowe. Dziś do osiągnięć może dopisać nieuznany gol dla Bournemouth i uznany, absurdalny, dla Liverpoolu. Philippe Coutinho był na spalonym i jednocześnie brał udział w bramkowej akcji Cristiana Benteke.

To goście dłuższymi fragmentami grali lepiej. To oni byli zdecydowanie bardziej zdeterminowani, walczyli na całego, szli po trupach. I mimo niezłej gry w pierwszych kolejkach paradoksalnie zajmują przedostatnie miejsce w tabeli. Mało tego. Wciąż czekają na pierwszą bramkę w Premier League, chociaż w ich głowach już została zdobyta. Najmniej pracy mieli bramkarze, bo w ciągu całego meczu oddano ledwie cztery celne strzały.

Co u Artura Boruca? Spisał się na medal. Przy bramce nie mógł zrobić niczego, ale w końcówce Benteke zatrzymał w sposób fenomenalny. To znaczy zdania są podzielone. Jedni twierdzą, że popisał się nieziemskim refleksem i nakierował piłkę na poprzeczkę. Inni, jak komentatorzy – zarówno polscy, jak i brytyjscy – nawet tego nie zauważyli. Oceńcie sami. My skłaniamy się ku pierwszej wersji.

Reklama

Liverpool po dwóch meczach ma komplet punktów i żadnej straconej bramki, ale gdyby przyszło im teraz zagrać chociażby z Manchesterem City, to mecz mógłby zakończyć się masakrą. Forma daleka od idealnej, nawet optymalnej. Z przodu nuda i niska efektywność, w środku boiska chaos i brak konkretnej organizacji. Do tego wygrana z beniaminkiem, do tego u siebie, wyszarpana dzięki pomocy sędziów. Jak na razie wygląda to bardzo średnio. A Bournemouth będziemy przyglądać się z przyjemnością. Ambitne chłopaki. Czujemy, że jak tylko wejdą w rytm, to od strefy spadkowej oddalą się w bardzo szybkim tempie.

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

0 komentarzy

Loading...