Reklama

Czas koronowania. Lech kontra Legia – walka rozsądku z matematyką.

redakcja

Autor:redakcja

07 czerwca 2015, 13:40 • 3 min czytania 0 komentarzy

Drodzy państwo, to już jest koniec. Za kilka godzin jupitery stadionów Ekstraklasy rozbłysną po raz ostatni w tym sezonie. Na obszerne podsumowania jeszcze przyjdzie czas. Przed nami ostatnia kolejka. Chciałoby się dosypać pieprzu i napisać, że decydująca, ale w gruncie rzeczy byłoby to nadużyciem absolutnym, bo w praktyce wszystko jest właściwie jasne. Mistrzem będzie Lech. Jedynymi przeszkodami Kolejorza pozostają już tylko dwie panie – teoria i matematyka.

Czas koronowania. Lech kontra Legia – walka rozsądku z matematyką.

Już po ostatniej kolejce pisaliśmy, że sprawa tytułu mistrzowskiego została rozstrzygnięta. To w Poznaniu, nie w Warszawie, przygotowywana jest mistrzowska oprawa i feta. To Lech, w perspektywie całego sezonu, bardziej zasłużył na tytuł, a teraz odebrać może mu go tylko przeraźliwie nieszczęśliwy zbieg okoliczności, którego prawdopodobieństwo jest równe prawdopodobieństwu ataku kosmitów. Ciekawe, że jeden z naczelnych architektów sukcesu – Kasper Hamalainen – stoi przed szansą zdobycia dopiero pierwszego tytułu mistrzowskiego w karierze.

Wypowiadając się na temat szans Legii, jedni używają określenia cudu (Henning Berg), drudzy nadziei (Aleksandar Vuković). Pewnym jest, że warszawskie kościoły przeżywają oblężenie największe od dawien dawna, bo kibicom Legii nie pozostaje nic innego, jak tylko żarliwa modlitwa. Ale dziś wiara w obronienie mistrzostwa może być tak samo złudna, jak wiara w Świętego Mikołaja czy reinkarnację. Lechowi wystarczy remis z Wisłą. Klubem płaczącym, rozbitym, pogrążonym w chaosie. Klubem, który lada moment najprawdopodobniej pożegna się z trenerem, a na pewno z najlepszym zawodnikiem.

Chociaż niektórzy jeszcze starają się natchnąć.

Reklama

Legia będzie mogła odegrać się za niskich lotów teatrzyk, który górnicy odegrali z Lechem. Trudno wyobrazić sobie, żeby w ostatniej kolejce, przed własną publicznością, nie wyszli na boisko naładowani podwójnie. A biorąc pod uwagę wspomniany mecz przeciwników z Kolejorzem, nawet poczwórnie. Legia nie powinna oglądać się na wynik w Poznaniu, tylko wyjść i zrobić swoje. Właściwie przez całą rundę grała futbol a’la ciepłe kluchy z serem. To ostatni moment na pokazanie charakteru. Nawet, gdyby w kontekście tabeli wynik nie miał żadnego znaczenia. Tym bardziej, że dla niektórych prawdopodobnie będzie to pożegnanie z Łazienkowską.

W razie potknięcia Legii szanse na wicemistrzostwo ma jeszcze Jagiellonia, która przyjmie u siebie szalenie rozczarowaną końcówką sezonu Lechię. Trener Michał Probierz mówi, że dla niego to jego piłkarze są mistrzami. Nie jest to puste gadanie i pompowanie na siłę. Jagiellonia ma za sobą świetny sezon. Z niepozornej drużyny, niepozornie, gdzieś poza zasięgiem radarów, powstała największa, obok Lecha i Legii, siła naszej ligi. I to wbrew wszystkiemu, niestety z sędziami na czele. – Moim zdaniem ostatnia kolejka powinna decydować o tym kto zajmie pierwsze miejsce: Lech czy Jagiellonia, ale nie chcę znowu wracać do przeszłości – mówi Probierz, wracając do przeszłości.

Mecz z Pogonią na pewno będzie pożegnalnym dla Marco Paixao, który na ostatnie pogłoski łączące go z transferem do Lecha, zareagował… co najmniej niepokojąco nadpobudliwie.

Z Pogonią z kolei pożegnają się m.in. Radosław Janukiewicz i Maksymilian Rogalski – obaj po sześciu latach gry dla Portowców. Czesław Michniewicz stawia na jedną kartę, delikatnie burząc równowagę, co nie wszystkim w Szczecinie przypadło do gustu. Janukiewicz, jeden z idoli trybun, nie dostał okazji pożegnania się z kibicami. O kulisach rozstania napisał jeden z naszych czytelników. Tekst znajdziecie TUTAJ.

Reklama

Nie zapominajmy, że po raz ostatni w tym sezonie będziemy mieli też możliwość obserwowania naszego przyszłorocznego pucharowicza sparingowicza, czyli Śląska Wrocław. Pozwolimy sobie przytoczyć wypowiedź trenera Tadeusza Pawłowskiego sprzed kilku dni.

– Uważam, że do rywalizacji w pucharach potrzebuję czterech nowych zawodników. Biorąc pod uwagę, jak szybko rozwijają się młodzi, to czterech nam wystarczy. Chciałbym rotować szesnastoma zawodnikami, a nie tak jak do tej pory, trzynastoma. Jeśli chodzi o przygotowania, to jest bardzo krótki okres. Ja i tak potraktuję europejskie puchary, szczególnie te pierwsze mecze, jako sparingi. 

Pogoń też gra o nic, do końca eksperymentując, a więc oficjalnie: sezon ogórkowy czas zacząć.

Grafika meczu Jagiellonia – Lechia pojawi się niebawem..

fot. FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Michael Owen: Kiedyś gra w ataku United była marzeniem każdego, teraz jest jak trucizna

Mikołaj Wawrzyniak
0
Michael Owen: Kiedyś gra w ataku United była marzeniem każdego, teraz jest jak trucizna

Ekstraklasa

Komentarze

0 komentarzy

Loading...