Zdecydowanie jeden z najbardziej spektakularnych triumfów w historii futbolu. Tego nie da się porównać nawet ze słynnym finałem Champions League w Stambule i powrotu z 0:3 do przerwy. Szesnaście lat temu Manchester United sięgnął po Ligę Mistrzów, chociaż jeszcze w doliczonym czasie gry przegrywał z Bayernem Monachium. Sprawę załatwiły dwa gole w samej końcówce, w tym ten słynny, rozstrzygający, Ole Gunnara Solskjaera.
Obie drużyny spotkały się już w fazie grupowej. Wówczas w obu meczach padły remisy. Z tej samej grupy odpadła z kolei Barcelona, na której stadionie rozgrywany był tamten nieprawdopodobnie emocjonujący finał.
– Wiecie, że dziś jest dziewięćdziesiąta rocznica urodzin Matta Busby’ego i wypadałoby to jakoś uczcić. Chyba nie chcecie, kurwa, żeby dziadek przekręcił się w grobie – miał powiedzieć Sir Alex Ferguson na przedmeczowej odprawie. Tamtym razem jego motywacyjne wywody zadziałały co najwyżej średnio. Bayern wyszedł na prowadzenie już po kilku minutach, dzięki bramce Mario Baslera. W przerwie szkocki menedżer znowu pojechał po bandzie, mówiąc zawodnikom, że jeśli nie dadzą z siebie wszystkiego, to lepiej niech nie wracają do szatni. To jednak Niemcy byli stroną przeważającą. Obijali słupki, poprzeczki. Do kolejnej bramki brakowało jedynie odrobiny szczęścia. Szczęścia, które tamtego wieczoru w Barcelonie – jak okazało się później – szeroko uśmiechnęło się do Manchesteru United.
Mecz zbliżał się do końca, Bayern ciągle wygrywał, ale obaj trenerzy zdecydowali się na kluczowe zmiany. Ottmar Hitzfeld zdjął z boiska Lotthara Matthausa – absolutną ostoję defensywy – a Ferguson wpuścił dwóch, jak się okazało później, super rezerwowych – Teddy’ego Sheringhama i Ole Gunnara Solskjaera. Bramki tych dwóch panów okazały się kluczowe i przewróciły do góry nogami cały piłkarski świat. I to w trzy minuty.
Obie padły po rzutach rożnych. Piłkarze Bayernu byli tak zdruzgotani, że z boiska musiał zbierać ich sędzia Pierluigi Collina. Włoch biegał od jednego do drugiego i poklepywał po plecach.
To kilkanaście dni właśnie po tym meczu Alex Ferguson otrzymał od królowej tytuł szlachecki.