„Przyjechałem tutaj jako chłopiec, a wyjeżdżam jako mężczyzna” – tak żegnał się z kibicami Realu Sociedad Antoine Griezmann podczas konferencji prasowej, na kilka godzin przed przenosinami do Atlético Madryt. Francuz kupiony za 30 milionów euro jest drugim największym transferem w historii aktualnego mistrza Hiszpanii. I choć w tym samym okienku klub pozyskał Mario Mandżukicia, to częściej na świeczniku pojawiał się temat reprezentanta Trójkolorowych. Czekał go trudny okres adaptacji do zupełnie nowego stylu gry, zmiany swoich boiskowych przyzwyczajeń i zaprzyjaźnienia się z pojedynkami fizycznymi.
Ciągłe odmowy, fotka w dresie i para getrów
Jako dziecko marzył o grze w barwach Olympique Lyon. Wszak pochodził z oddalonego zaledwie o 70 kilometrów miasteczka Macon. Jak łatwo się domyślić, Les Gones podziękowali wątłemu chłopakowi za zainteresowanie, a na pamiątkę tamtego okresu pozostało mu zdjęcie z Sonnym Andersonem. Auxerre, Metz, Saint Etienne, Sochaux – tam również wszyscy zachwalali techniczne możliwości Francuza, ale nikt nie chciał na niego postawić.
Przełomowym momentem w życiu trzynastoletniego Antoine’a okazał się jeden z turniejów juniorskich organizowanych w Paryżu, podczas którego był testowany przez Montpellier. Eric Olhats, skaut Realu Sociedad San Sebastián, zauważył młodzieńca, który imponował szybkością oraz przeglądem pola. Gdyby Griezmann był zawodnikiem Montpellier sprowadzenie go do Kraju Basków byłoby ciężkim zadaniem. Olhats spostrzegł jednak, że getry piłkarza różnią się od tych, które nosili jego koledzy z drużyny i wywnioskował, iż chłopiec nie jest związany z klubem.
Później poszło jak z płatka. Wizytówka, pierwszy kontakt rodziców z klubowym pracownikiem (w trakcie paryskiego turnieju ci akurat byli na wakacjach), przedstawienie oferty, rozwianie wątpliwości i przeprowadzka do Hiszpanii. Nikt w Kraju Basków nie wahał się ani przez moment.
Mój kumpel Claudio Bravo i rewanż na Stade Gerland
Aklimatyzował się długo. Minęły dwa lata zanim przystosował się do życia w nowym otoczeniu. „Dwa czy trzy razy miał słabsze momenty. Mówił, że jeśli na drugi dzień nic się nie zmieni to chciałby zostać zabrany do rodziców. Nigdy do tego nie doszło” – wspomina Eric w jednym z wywiadów. W trakcie jego pobytu w Zubiecie był dla niego drugim ojcem.
Początkowe problemy nie odbijały się na postępach piłkarskich. Rok po roku zaliczał kolejne szczeble akademii, aż w końcu 2 września 2009 roku zadebiutował w pierwszej drużynie Realu Sociedad prowadzonej wówczas przez Martina Lasarte. Baskowie występowali wtedy na zapleczu Primera División i Francuz musiał bardzo szybko zmężnieć. W szatni opieką otoczył go Claudio Bravo. Obecny golkiper Barcelony pilnował, żeby osiemnastolatek odpowiednio się prowadził i nie odbiła mu sodówka. Zawiódł jedynie w 2012 roku na zgrupowaniu reprezentacji Francji U21. Po pierwszym meczu barażowym o awans do Mistrzostw Europy przeciwko Norwegii wraz z czterema innymi kolegami pojechał taksówką na imprezę. Za ten incydent ukarano go rocznym zawieszeniem w prawach reprezentanta kraju.
Każdy kolejny sezon w wykonaniu Griezmanna był lepszy od poprzedniego. Lasarte dał mu zadebiutować, a Philippe Montanier podrasował go i dał mu liznąć gry na wszystkich pozycjach w ataku, rozwijając w nim odpowiednie dla wszechstronnego atakującego zachowania. Zaś Jagoba Arrasate między innymi dzięki niemu pracował dłużej niż powinien. Swój ostatni rok w ekipie Txuri Urdin zakończył z dorobkiem 20 bramek i 5 asyst. Z La Realem wystąpił także w fazie grupowej Ligi Mistrzów, a w ostatniej rundzie eliminacji Francuz zrewanżował się drużynie z Lyonu strzelając im zjawiskowego gola przewrotką.
Pierwsze selfie w nowym życiu
Udany mundial jeszcze mocniej podsycił zainteresowanie Griezmannem. Jego nazwisko przewijało się w kontekście wielu europejskich klubów, ale ostatecznie, pod koniec lipca zawodnik trafił do Atlético Madryt. Na prezentację przybyło ponad 6000 osób, a największą atrakcją wcale nie były żonglerki czy kopnięcie w trybuny kilku klubowych piłek. Świat szybko obiegło „selfie”, które nowy nabytek Los Colchoneros zrobił sobie przy zapełnionych trybunach.
W gruncie rzeczy nikt nie był bardziej rozradowany tym transferem niż sam zainteresowany. Szybko zjednał ku sobie trybuny. Już w czwartej kolejce, kiedy madrytczycy mierzyli się z Celtą Vigo, kibice stołecznej drużyny wygwizdali… Diego Simeone, który postanowił, że rozgrywający dobre spotkanie Griezmann opuści boisko na 20 minut przed końcem meczu. On cierpiał.
„Mam ambicję zostać prawdziwym napastnikiem”
Początki Antoine’a w nowym klubie okazały się męczarnią. Intensywniejsze treningi, nauka gry w defensywie i przede wszystkim oswajanie się z szalonym pressingiem stosowanym przez ekipę Cholo Simeone stanowiły dla Francuza nie lada wyzwanie. Był notorycznie zmieniany lub wprowadzany dopiero w trakcie spotkania. Do dzisiaj zaliczył ledwie 4 występy w pełnym wymiarze czasowym we wszystkich rozgrywkach. Pierwsze 90 minut rozegrał dopiero w ostatnim starciu 2014 roku przeciwko Athletikowi na San Mames. Grał jednak właściwie wszystko, co tylko można było zagrać. Z 37 meczów we wszystkich rozgrywkach Griezmann wystąpił w 35 potyczkach.
Zmianie uległa przede wszystkim jego pozycja. W drużynie z San Sebastián najczęściej pracował wysoko na lewym skrzydle, w roli schodzącego napastnika. Nie musiał przykładać się do asekuracji bocznego obrońcy, bo tym zajmowali się partnerzy z pomocy. W Atlético jest wystawiany za napastnikiem tudzież jako napastnik, a rzadziej z boku. Częściej operuje bliżej środka pola, schodzi głębiej w obronie i to nie gra na alibi. W ataku zaś porusza się z pełną swobodą i cały czas szuka kontaktów z piłką. Spełnia wszystkie żądania swojego przełożonego, jest już przez niego ostemplowany.
Pomimo drobnej budowy przestał bać się kontaktu z przeciwnikiem. Podejmuje również pojedynków powietrznych, często z silniejszymi przeciwnikami i choć ciężko jest mu je wygrywać, to umiejętnie uprzykrza życie rywalowi i zmusza go do niecelnego odegrania. Najlepiej radzi sobie w polu karnym, gdzie strzałami głową już czterokrotnie pokonywał bramkarza rywali.
Systematyczna praca na treningach musiała przynieść pożądane efekty. Karim Benzema, prywatnie przyjaciel Griezmanna, zalecił mu indywidualną analizę swoich występów. W ostatnim wywiadzie dla dziennika AS piłkarz przyznał, że to właśnie napastnik Realu Madryt przekonał go do tego typu zabiegów. Po meczu otrzymuje na skrzynkę e-mail pliki zawierające swoje statystyki z ostatniego spotkania oraz film ze wszystkimi zagraniami. Stara się znaleźć odpowiedzi na błędy, które popełnił oraz rozwiązania, aby nie powielać podobnych zagrań w przyszłości.
Chociaż swojego pierwszego gola dla nowego klubu strzelił w połowie września podczas wyjazdu do Pireusu, nie był on zapowiedzią eksplozji formy. Ta odnalazła się w listopadzie, kiedy to zapisał na swoim koncie premierowe dwa trafienia w lidze. Nie było to ostrzeżenie, ale prawdziwy blitzkrieg. Griezmann zaczął strzelać regularnie, niezależnie od pozycji na której występował. Na razie licznik stanął na 14 ligowych trafieniach, dzięki którym jest najlepszym strzelcem w zespole mistrza Hiszpanii. W całej Primera División jest tylko trzech piłkarzy z lepszym dorobkiem bramkowym od niego: Ronaldo, Messi i Neymar. W styczniu został wybrany najlepszym zawodnikiem La Liga. Nic nie zobrazuje lepiej postępu jaki poczynił były gracz Realu Sociedad. To początek drogi na szczyt.
„Czuję się silniejszy, bardziej wytrzymały, a moja gra stała się bardziej spójna” – tak mówi po pół roku. Dojrzał jako zawodnik, zrozumiał czego się od niego wymaga i nie jest już tym samym piłkarzem, który jeszcze na początku sezonu biegał bez zrozumienia i popełniał błędy. Wyszarpał sobie miejsce, w którym obecnie przebywa. To gracz, który znakomicie absorbuje wartościowe cechy tych, którzy wywierają na niego największy wpływ. Począwszy od roztropności Claudio Bravo, poprzez orientację na rozwój za wszelką cenę Benzemy, aż po hart ducha Cholo Simeone. Zmienia go to jako sportowca, ale pomimo wszystkiego Francuz nadal pozostaje tym samym radosnym dzieciakiem jakim był jeszcze kilka lat temu. Łatwo się z nim identyfikować, ale najlepiej nie przez fryzurę. Ta w każdej chwili może stać się nieaktualna.
DAWID KULIG