To ci zakład. Aktualny prezes Sampy, Massimo Ferrero, założył się z poprzednim, Edoardo Garrone, o Eto’o. I to jeszcze wczoraj, bo Garrone absolutnie nie chciał uwierzyć, że Ferrero uda się sprowadzić Kameruńczyka na Stadio Luigi Ferraris, ale dzisiaj sprawa się wyjaśniła, przegrał i musi postawić obiad. Testy medyczne nie wykazały, że Eto’o ma 41 lat, co sugerowała jego była żona (i po części Mourinho), a już w niedzielę Eto’o obejrzy z loży vip mecz Sampy z Palermo.
My za bardzo nie rozumiemy natury tego zakładu. Czy Eto’o w Sampdorii to naprawdę tak nieprawdopodobny transfer? Jasne, nie słyną w Genui z wielkich kontraktów, a z tych od lat słynął Eto’o. Tu jest jakiś konflikt. Umówmy się jednak, to już melodia przeszłości. Teraz, po klapie w Evertonie, były gracz Barcy miał do wyboru: albo petrodolary czy inna astronomiczna pensja w Chinach, albo europejski średniak, czyli taka właśnie Sampdoria. Zarobił już dość w Anży, gdzie miał rekordowy wysokie płace, więc za kasą gonić koniecznie nie musi, a Włochy przecież wspomina dobrze. Nie zapominajmy też, że Sampa to pod wodzą Ferrero ambitny klub, z Mihajloviciem za sterami. Czy mierzący w puchary? Posłuchacie Ferrero: – Sampdoria w Lidze Mistrzów? Nie, mierzymy wyżej!
Eto’o to też kolejny z całej fali wiekowych zawodników, tych, którzy bezpowrotnie znajdują się już po drugiej stronie rzeki, a którzy mimo to przez ekipy z Serie A są postrzegani jako gwiazdy. Tylko w tym sezonie do Italii przenieśli się Vidić, Torres, Evra, Cole, Alex, Menez, Podolski. Gracze w różnym wieku, przed którymi stawiano – bądź stawia się – różne oczekiwania, niektórzy już zdążyli zawieść bądź udowodnić swoją przydatność, ale bez dwóch zdań o każdym z tych graczy można powiedzieć: no, bywało lepiej. Tak dobrze jak kiedyś to już nie jest. Dramatu nie ma, ale to już nie to samo.
Analogicznie jest z Eto’o. Na jego pierwszym meczu pojawi się komplet fotoreporterów, bo to wielkie nazwisko. Ale na drugim już wszyscy będą patrzeć tylko na to, jak gra, czy jeszcze potrafi coś dać Sampie, która pasażerów na gapę nie przyjmuje. Mihajlović już zapowiada: – Eto’o to wybitny piłkarz, który wygrał wszystko. Ale nie zrobimy imprezy tylko dlatego, że do nas dołączył. Kameruńczyk przyciąga uwagę mediów, ale nie możemy się tym zachłysnąć. No i nie zapominajmy, że to dzięki chłopakom, którzy już są w szatni jesteśmy na trzecim miejscu.
Dość chłodno, prawda? Ciekawe na ile ten nabytek był pomysłem nieprzewidywalnego, barwnego Ferrero, a na ile Mihajlovicia. Nie zdziwilibyśmy się, jeśli ten drugi w fanklubie Kameruńczyka się nie znajdował.