36 reprezentantów z 14 różnych krajów. 10 mistrzów świata. 200 milionów nowych potencjalnych fanów. Z jednej strony bramkarz, który nie puszcza bramek od 720 minut, z drugiej napastnik-karabin z 15 golami w 7 meczach. Z jednej strony trener, który wykręcił najwyższy wskaźnik zwycięstw w XXI-wiecznej historii Realu, z drugiej facet, który w tym sezonie ligowym nie przegrywa. Dwie nowe gwiazdy – Suarez i James, dwóch nowych peloteros – Kroos i Rakitić. Neymar i Messi vs Cristiano i Modrić. Derby Europy. Real – Barcelona. Już jutro o 18.00.
POSTAW NA REAL (2.37), REMIS (3.55) LUB BARCELONĘ (2.70) W BET-AT-HOME >>
Mecz o milionie podtekstów. Mecz, który można opisać na tysiąc różnych sposobów. Mecz budzący emocje tak skrajne, że katalońscy dziennikarze nie mogli przed nim zadać pytania Carlo Ancelottiemu. Mecz, który odbywał się w ostatnich latach tak często, jak nigdy, ale obok którego nie można przejść obojętnie. „Srebrne gody” Cristiano, który zmierzy się z Barceloną po raz 25 (bilans 6-9-10) kontra Messi, który na Bernabeu, gdzie czuje się jak w domu, powalczy o pobicie rekordu Telmo Zarry…
I wreszcie mecz, w którym światu na nowo pokaże się Luis Suarez. Cztery miesiące kary. Setki spekulacji, w jakim wróci stanie. Czy będzie w dobrej formie? Jak wygląda fizycznie? Czy nie złapał nadwagi, jak sugerowało jedno ze zdjęć? Czy nie straci tego – jak mawiają Hiszpanie – węchu snajpera? I wreszcie – czy Luis Enrique przy tak mocnym ataku powinien ryzykować wypuszczenie w bój kolejnej mega-gwiazdy, która jest jednak zagadką? Nad tym wszystkim zastanawiały się media w ostatnich tygodniach, a teraz temat jeszcze nabrał na sile. Urugwajskie dzienniki szykują specjalne dodatki na temat el pistolero. Przypominają jego dzieciństwo, młodość. Przypominają masę historii, które najlepiej podsumowują charakter Suareza. Piłkarza wybitnego, ale też zadziornego. Piłkarza nie do okiełznania. Takiego, którego Urugwajczycy kochają najbardziej – łączącego fenomenalne umiejętności, instynkt snajperski z olbrzymią wolą walki.
Ale czy to wystarczy, by zadebiutować na Bernabeu?
Eksperci nie są w tej kwestii zgodni. Michael Laudrup twierdzi, że Suarez rozpocznie na ławce, ale wejdzie na plac w drugiej połowie, a Migueli podkreśla, że każda decyzja Luisa Enrique będzie dobra, bo kto jeśli nie trener wie najlepiej, w jakim stanie znajduje się jego piłkarz. – Suarez ma gola we krwi. Pokazywał to przez całą swoją karierę za każdym razem, gdy wracał po dłuższej absencji. Żadna przerwa nie zredukuje jego chciwości – czytamy w dzisiejszym „Mundo Deportivo”, które na potwierdzenie tej tezy przytacza trzy powroty Luisa:
– po karze za ugryzienie Bakkala strzelił ze Stoke City
– po sankcji za obrażenie Evry wbił 2 gole w 3 meczach
– po odcierpieniu kary za wbicie zębów w Ivanovicia zdobył 9 bramek w 12 spotkaniach.
A oto trzy główne znaki zapytania Luisa Enrique wg „Mundo Deportivo”:
– kogo wystawić na środku obrony – Pique, Mathieu, Bartrę czy Mascherano?
– jak zatrzymać Cristiano Ronaldo?
– wypuścić Xaviego, by zagęścić środek pola czy dać szansę Suarezowi od początku?
Ostatnia decyzja byłaby prostym sygnałem – nie boimy się was, wystawiamy najcięższą artylerię. Ale czy miałoby to sens?
Aż tylu wahań przed jutrem nie ma Carlo Ancelotti, któremu jeden dylemat rozwiązał się sam. Z powodu urazu mięśni pośladkowych na pewno nie zagra Gareth Bale, co pozwoli Włochowi na utrzymanie systemu Kroos-Modrić-James-Isco, który fantastycznie zadziałał z Levante. Takie zestawienie – jak przewiduje „Marca” – ma być antidotum na fantazję Barcelony. Madryccy dziennikarze zaczynają też rozumieć, dlaczego Ancelotti zrezygnował latem z Xabiego Alonso i Angela Di Marii – ich zdaniem Włochowi chodziło o to, by na treningach dominowała czysta maestria, a nie brutalna jazda i zdzieranie ochraniaczy w walce o każdą piłkę.
– Isco, Modrić, Kroos i James wyglądają, jakby brali udział w konkursie piętek, siatek czy zagrań zewnętrzną częścią stopy pod czujnym okiem Ancelottiego. Trener na to pozwala. Klub chciał przeludnić kadrę „artystami” i teraz ci „artyści” zagrają. Jutrzejszy klasyk będzie głównym egzaminem tego nowego projektu. Chodzi o robienie tego, czego Real nie robił od 2003 roku. Chodzi o to, by gra opierała się na środku pola, którego powołaniem są podania. Na artystach, którym zależy na zwycięstwach tak bardzo, jak na samej grze – czytamy w dzisiejszej „Marce”, w której wyliczono też, że sam środek pola wymienił w tym sezonie La Liga 1821 podań.
Ale jeśli na kimś te liczby robią wrażenie, to akurat nie na najbliższym przeciwniku.