W ósmej kolejce nie dopatrzyliśmy się karnego Vrdoljaka na Pichu, odwijaliśmy taśmę kilka razy i za każdym zostawaliśmy ze znakiem zapytania. Podniesienie chorągiewki przy stuprocentowej szansie Quintany klasyfikujemy jako błąd, ale wyniku nie weryfikujemy, bo przecież Jagiellonia i tak ten mecz wygrała. Ostatecznie, po waszym namowach, dokonaliśmy jednej zmiany, za to istotnej. Wynik Legii weryfikujemy jako remis, z uwagi na spalonego Radovocia. Wcześniej poprawiliśmy rozstrzygnięcie w meczu Cracovii z Łęczną. Opatrzność sędziowska czuwa nad Krakowem, bo już trzeci raz w tym sezonie arbitrzy mylą się na ich korzyść. Widać to zresztą w tabeli. Gdyby nie te wszystkie bonusy, piłkarze Podolińskiego zamiast 8 punktów, mieliby 3.
Chodzi o sytuację z Raczkowskim i jego asystentem, który wskazał spalonego, gdy Buzała wychodził na czystą pozycję i w zasadzie miał wszystko, by z wyniku 1:1 zrobić 2:1. Oczywiście wiemy, jak z Buzałą bywa, pamiętamy te wszystkie niewykorzystane sytuacje z różnych sezonów, ale niemniej mamy wrażenie, że gdyby nie istotny błąd arbitra, mógłby ten mecz potoczyć się inaczej. Opatrzność sędziowska była w tej sytuacji nad Cracovią, wkrótce Rakels strzelił na 2:1. Weryfikujemy ten rezultat jako remis, tak chyba będzie najuczciwiej.
AKTUALIZACJA:
W meczu Legia – Śląsk ze względu na minimalnego spalonego Radovicia przy bramce na 1:0, jednak weryfikujemy końcowe 4:3 na 3:3. Sędziego nie winimy, wszak ofsajd był na centymetry i mieścił się w granicach błędu ludzkiego oka, natomiast my ostatecznie przychylamy się do waszego zdania. Co prawda mistrzowie Polski dwukrotnie prowadzili dwiema bramkami i pewnie inaczej zachowywaliby się wiedząc, że przeważają tylko jednym trafieniem, ale… nieważne. Chorągiewki w górze zabrakło, mimo że powinna być. W związku z tym kształt tabeli ulega zmianie.