Ten transfer zapowiadano już od dawna. Od lat trwały spekulacje i kwestią czasu było, kiedy w końcu Jeremy Mathieu trafi do Barcelony. Aż w końcu dziś… fichado. Podpisany. 20 milionów euro, cztery lata kontraktu i wielka dezaprobata ze strony kibiców. Pięć lat Barcelona czekała na sprowadzenie stopera. Minęło 1792 dni, od kiedy na Camp Nou trafił Dmytro Czyhrynski, a jak już w końcu doszło do kolejnego transferu, to cules domagają się zwolnienia Andoniego Zubizarrety. O co tu tak naprawdę chodzi?
O nastrojach fanów Barcy najlepiej mówią wyniki trzech ankiet:
– 89% czytelników „Mundo Deportivo” uważa, że ściągnięcie Mathieu to pomyłka
– 97% czytelników „Sportu” twierdzi, że Barca potrzebuje jeszcze jednego stopera
– 96% sądzi, że Duma Katalonii popełniła błąd rezygnując z Matsa Hummelsa.
Jeden wielki sceptycyzm.
Szukanie pozytywnych opinii po ostatecznym przyklepaniu Mathieu to wyjątkowo ciężka sprawa. Na Twitterze trwa – jak po zatrudnieniu Dungi w Brazylii – wielka szydera. Kibice przypominają, że Francuz to najdroższy 30-letni obrońca w historii futbolu (Cannavaro kosztował 11,5 mln, a Zambrotta 10,5), a hasło #ZubiDimision, którego chyba nie trzeba tłumaczyć, trafiło już do trendów. Fani Barcy żartują, że Mathieu ma jeden plus – nie musi jeździć na kadrę, więc nie będzie wypadał z treningów na terminy FIFA, a sympatycy Valencii dziękują swoim działaczom i samemu Zubizarrecie za ostateczne dobicie targu. Bo Valencii właśnie o to chodziło. Wytargowanie 20 baniek i ani grosza mniej. 10 od razu i 10 w ratach. I pomyśleć, że jeszcze rok temu Mathieu był do wyjęcia za 8 milionów – tyle bowiem wynosiła jego klauzula odstępnego. Dziś wynosi 50 kawałków.
Dlaczego jednak Barcelonie zależało na wyłożenie aż 20 milionów za tak zwyczajnego piłkarza? Czy trzeba było sięgnąć do kieszeni aż tak głęboko? Dziennikarze z Katalonii przekonują, że Luisowi Enrique od dawna zależało na ściągnięciu wszechstronnego obrońcy – takiego, który może zagrać na środku i lewej stronie. Problem ze stoperami Barca ma od dawna. Oczekiwań nie spełnili Andreu Fontas i Marc Muniesa, którzy zwinęli się do Celty i Stoke, a na środku dziury musieli łatać Abidal, Busquets, Song czy Mascherano, który zaliczył perfekcyjny mundial na defensywnej pomocy. Barca potrzebowała w końcu alternatywy dla znajdującego się w kiepskiej formie Pique. Szybkiego zawodnika, który potrafiłby naprawiać błędy wolnego Gerarda, a Mathieu – jak wyliczyli statystycy ze Squarka – zaliczył więcej przechwytów w obrębie pola karnego niż którykolwiek obrońca Blaugrany.
– Gdyby go ściągnęli po zakontraktowaniu innego silnego stopera, jak Hummels czy Marquinhos nikt nie podnosiłby larum – pisze Diego Basadre podsumowując praktycznie całą tę dyskusję. Bogu ducha winny Francuz stał się bowiem ofiarą polityki Barcelony i katalońskich mediów. Te od wielu miesięcy pompowały balonik wpychając na Camp Nou największe gwiazdy pokroju Thiago Silvy czy właśnie Hummelsa, a skończyło się na przepłaconym (?) 30-letnim Francuzie.