Od Piotra Dziurowicza na dobrą sprawę zaczęła się afera korupcyjna w Polsce. Dziś blog pilkarskamafia.blogspot.com ujawnia część jego zeznań złożonych przed siedmioma laty. Obciążają one obecnego trenera Wisły Kraków, Michała Probierza. To z nim ustawienie meczu miał negocjować ówczesny prezes GKS-u Katowice. Tropem tego akurat zeznania nie poszli prokuratorzy, ponieważ dotyczy ono zdarzenia sprzed 1 lipca 2003 roku, a właśnie to jest data graniczna dla zdarzeń korupcyjnych. Kto handlował meczami wcześniej może czuć się bezpieczny. Poniżej treść zeznań Dziurowicza z pilkarskamafia.blogspot.com…
W tym miejscu chciałbym powiedzieć, że przypomniałem sobie okoliczności kupienia przez GKS jeszcze jednego meczu w sezonie 2002/2003. Był to mecz z Górnikiem Zabrze, który odbył się 11 maja w Zabrzu. Moim piłkarzem był wtedy Stanisław Wróbel. Znałem go dobrze, miałem do niego zaufanie, poza tym kiedyś grał w Zabrzu, mieszkał koło Zabrza. Chciałem kupić wynik tego meczu bezpośrednio z piłkarzami Górnika. Wróbla prosiłem o numer telefonu do do któregoś z doświadczonych zawodników Górnika Zabrze. Od Wróbla otrzymałem dwa telefony komórkowe do Adama Kompały i Michała Probierza. Nie wtajemniczałem Wróbla po co mi te telefony. Działania te podjąłem 3-4 dni przed meczem. Najpierw zadzwoniłem do Probierza. Przedstawiłem się, spytałem czy możemy porozmawiać o jego pomocy dla mojej drużyny w tym meczu. Mówiłem trochę na okrągło, ale on się domyślił o co chodzi. Probierz powiedział, że on nie będzie grał w tym meczu i musi to załatwić z zawodnikami, którzy będą grali i się tego podjął. Oddzwoniłem po jakimś czasie do Probierza, ustaliliśmy, że muszę zapłacić 60 tys. zł za zwycięstwo. Probierz powiedział, że rozmawiał i wtajemniczył w ten układ piłkarzy: Lekkiego, Kompałę i Wiśniewskiego. Ja przystałem na tę kwotę. Umówiliśmy się, że ja podam pieniądze w paczce po odżywkach kierownikowi naszej drużyny, a on przekaże tę paczkę po odżywkach przed meczem Kompale koło szatni. Tak też się stało. Kierownik mojej drużyny Paweł Mażniewski nie był wtajemniczony w te szczegóły. Poprosiłem go jedynie bezpośrednio przed meczem o przekazanie paczki Adamowi Kompale. Wiem, że on przekazał tę paczkę, ja mu nie mówiłem co w niej jest, on nie pytał. W paczce były pieniądze w kwocie 60 tys. w banknotach po 100 i 200 zł. Wygraliśmy w Zabrzu w dziesięciu (jeden z zawodników otrzymał czerwoną kartkę) 4:1 (w rzeczywistości GKS wygrał 3:1)”.
Jedno trzeba Probierzowi oddać – nie był hipokrytą i nie miał problemów ze ściąganiem do Jagiellonii zawodników zamieszanych w korupcję. To tyle, jeśli chodzi o dobre wiadomości.
A złe? W sprawie korupcji PZPN zdaje się tylko i wyłącznie na prokuraturę, natomiast samemu nie robi zupełnie nic. A przecież zapisy antykorupcyjne w regulaminach PZPN, FIFA i UEFA były „od zawsze”, na pewno nie od 1 lipca 2003 roku. Nie ma żadnego powodu, aby nie wyciągać konsekwencji wobec ludzi, którzy ustawiali mecze przed tym dniem. Zwłaszcza, że w regulaminie dyscyplinarnym czytamy: „Nie podlega przedawnieniu przewinienia dyscyplinarne korupcji w piłce nożnej”.
Gdyby PZPN chciał, mógłby ukarać i Probierza, i jemu podobnych. Ale jak wiadomo – oznaczałoby to otwarcie puszki Pandory, co mogłoby wstrząsnąć całym związkiem, nie wykluczając wydziału szkolenia.
Patrzcie, jakie to wszystko przypadkowe. Ustawiłby ten sam mecz za taką samą kasę dwa miesiące później i nie byłoby żadnej kariery trenerskiej, tylko wyrok i dyskwalifikacja…