Reklama

Mięciel: Wichniarek żartował, że zrobił miejsce dla mnie!

redakcja

Autor:redakcja

15 września 2008, 18:47 • 4 min czytania 0 komentarzy

Marcin Mięciel strzelił swojego pierwszego gola w tym sezonie Bundesligi – i to w pierwszym meczu, w którym zagrał od początku. Weszło! rozmawiało z napastnikiem VfL Bochum. – Wszystko się fajnie potoczyło – pierwsza wygrana Bochum, moja pierwsza bramka. W samą porę, bo po pierwszych trzech kolejkach mieliśmy tylko jeden punkt i zbierały się nad wszystkimi ciemne chmury – powiedział Mięciel. Teraz czekamy na kolejne trafienia, najlepiej w liczbie takiej, jak w ostatnim sezonie w Grecji, gdzie polski napastnik zdobył 14 goli dla PAOK-u Saloniki… W następnej kolejce Bochum gra w Cottbus.
Wreszcie o sobie przypomniałeś.

Wreszcie? To była dopiero czwarta kolejka! No ale rzeczywiście, przez jakis czas nie było o mnie słychać. Trochę ten początek sezonu nieszczęśliwie się układał, bo przed ligą w meczu Pucharu Niemiec grałem w pierwszym składzie, a potem dopadła mnie choroba i na spotkanie Bundesligi w ogóle nie pojechałem. Potem dwa razy siedziałem na ławce, aż w końcu teraz wróciłem do składu. I wszystko się fajnie potoczyło – pierwsza wygrana Bochum, moja pierwsza bramka. W samą porę, bo po pierwszych trzech kolejkach mieliśmy tylko jeden punkt i zbierały się nad wszystkimi ciemne chmury…

Przeciwko Arminii rozegrałeś naprawdę dobry mecz. Miałeś też udział przy drugiej bramce.

Dobrze mi się współpracowało z Sestakiem, zagrałem mu dwie piłki na piąty metr, w drugiej połowie po moim podaniu znalazł się w sytuacji sam na sam. Trener był z nas zadowolony, bo wymienialiśmy między sobą sporo podań. Muszę przyznać, że sam się o siebie trochę obawiałem, bo dzień przed meczem miałem gorączkę i zastanawiałem się, czy dam radę wytrzymać tempo spotkanie. Ale dałem. Zszedłem dopiero w 85 minucie.

No i pierwszy raz w tym sezonie strzeliłeś gola ty, a nie Wichniarek.

Trener nas bardzo uczulał na Artura, kazał się obrońcom skupić przede wszystkim na nim. I trzeba przyznać, że nasza defensywa po prostu nie dała mu możliwości się wykazać. Ale to bezsprzecznie świetny zawodnik, gwiazda Arminii. Widziałem jak witali go kibice z Bielefeldu… Jest tam królem.

Mięciel: Wichniarek żartował, że zrobił miejsce dla mnie!


Jak odbierasz zamieszanie między nim a Leo Beenhakkerem?

Rozumiem frustrację Artura. Polakowi jest bardzo trudno dostać się do Bundesligi. Jeszcze trudniej jest w niej regularnie grać. A grać i strzelać gole – to już w ogóle rzadkość. Wichniarkowi się to udaje od kilku lat, a mimo to wciąż jest traktowany bez specjalnego szacunku. Oczywiście trener ma prawo sprawdzać zawodników bardziej znanych i zupełnie nieznanych, młodych. Ale Artur zasłużył na to, by zagrać przynajmniej trzy czy cztery pełne spotkania… Rozmawialiśmy chwilę po meczu. Ł»artował, że zrobił w kadrze miejsce dla mnie:)

Wróćmy do ciebie. Teraz już wywalczyłeś na dobre miejsce w składzie?

W innej lidze bym tak powiedział, ale w Niemczech nigdy nic nie wiadomo. Miałem już tu takie sytuacje, że strzelałem gola, a w następnym spotkaniu siadałem na ławce. Tu trener przez cały tydzień bardzo dokładnie obserwuje każdy trening i dopiero na tej podstawie ustala skład. To, co działo się w poprzednim meczu, to dla niego tylko mała podpowiedź…

Gra w Bochum zaczęła ci sprawiać frajdę? W poprzednim sezonie można było odnieść wrażenie, że nie jesteś specjalnie zadowolony z tego, że odszedłeś z PAOK-u Saloniki.

Bundeslidze się nie odmawia, zwłaszcza, gdy ma się już moje lata. Oczywiście jeden jest w tym wszystkim minus – jakość życia. W Salonikach z żoną i dziećmi chodziliśmy nad morze, do restauracji, na spacery. Cały czas było ciepło, słonecznie, ludzie radośni. W Niemczech po osiemnastej wszyscy raczej siedzą w domach, więc nasze życie ogranicza się teraz do czterech ścian. Ale proszę mnie nie zrozumieć, że narzekam – mam tu jeszcze dwa lata kontraktu i będę chciał się z niego wywiązać.

Porzuciłeś już myśli o powrocie do Polski, do Legii?

Chciałem wracać przed tym sezonem, bo córka szła do szkoły. Trener Urban był mną jak najbardziej zainteresowany, ale transfer nie doszedł do skutku, bo Bochum zażądało za mnie miliona euro. Córka poszła więc do angielsko-polskiej szkoły w Duisburgu, gdzie się latem przeprowadziliśmy. Teraz dojeżdżam na treningi 45 kilometrów, ale to akurat w Niemczech nie jest wielki problem.

Czyli jak nie wróciłeś teraz, to na razie nie wracasz?
Na razie raczej nie, a już na pewno nie w ciągu roku. Widzę, że trener naprawdę na mnie liczy. Po to porzuciłem Grecję, żeby tutaj grać. Więc głupio byłoby nie skorzystać z okazji. Chcę jeszcze zaistnieć w Bundeslidze…


Pamiętacie te piękne bramki Marcina Mięciela?

Reklama

FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT

Najnowsze

1 liga

Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Arek Dobruchowski
0
Wisła Kraków zwycięża, ale problemy z koncentracją wciąż są widoczne

Komentarze

0 komentarzy

Loading...