Henryk Kaspeczak… czeka na potknięcie Polski w dzisiejszym meczu. Już we wtorek mógł podpisać kontrakt z Górnikiem, bo wszystko zostało ustalone, ale poprosił, by ostateczną decyzję mógł podjąć w czwartek rano. Trudno nie połączyć tego z problemami Beenhakkera. Wiadomo, że strata punktów w San Marino wydaje się niemożliwa, ale… gdyby nastąpiła, to Holender nie miałby już w Polsce żadnej przyszłości. Czemu więc się nie wstrzymać? Poza tym Kasperczak dostał podobno zapewnienie, że gdyby pojawiła się propozycja objęcia posady selekcjonera, Górnik nie będzie mu robił żadnych przeszkód.
Czy postawa Kasperczaka jest w porządku? Raczej średnio. Albo chce pracować w Zabrzu, albo nie. A czekanie przed telewizorem i powtarzanie „skuś baba na dziada” nie przystoi komuś z takim dorobkiem. No ale nie będziemy się nad Kasperczakiem pastwić, bo sami nie wiemy, jak byśmy się w takiej sytuacji zachowali. „Henry” podobno od dawna choruje na przejęcie reprezentacji.
Natomiast przejęcie Górnika akurat w tym momencie wydaje się bardzo wygodne – dwa najbliższe mecze zabrzanie zagrają u siebie, przeciwko Piastowi Gliwice i Śląskowi Wrocław. Potem wyjazd na Polonię Bytom. Niewykluczone, że nawet chłopek-roztropek, czyli Ryszard Wieczorek, w tych spotkaniach poprowadziłby zespół z jakimiś tam sukcesami – może nawet zdobyłby siedem punktów. Ale kto będzie brał terminarz pod uwagę – Kasperczak zostanie zbawicielem i tyle.
To na pewno bardzo dobry trener, z dobrym podejściem do zawodników. Mało jest w środowisku piłkarzy, którzy powiedzą na niego coś złego. No, może poza Tomaszem Frankowskim, którego Kasperczak swego czasu wystawiał w rezerwach i Mauro Cantoro, którego chciał chyba upchnąć do Tłoków Gorzyce.
W tym momencie dotykamy problemu Kasperczaka. On umie znakomicie poprowadzić zespół, wykorzystywać potencjał piłkarzy, dobierać taktykę, ale… czasami ma problemy z oceną zawodników. A już na pewno nie można dawać mu zbytniej swobody przy transferach, bo może się to skończyć tragedią. Kiedy prowadził Wisłę do największych sukcesów, cały zespół opierał się na piłkarzach sprowadzonych przez Franciszka Smudę (Ł»urawski, Frankowski, Kosowski, Szymkowiak, Głowacki – wyliczać można dalej). A kogo ściągnął Kasperczak? Ouadja, Paszulewicz, Edno, Ekwueme, Belotte, Hugues, Kwiek, Kowalczyk (Jacek), Omeonu… Jeszcze by się z pięć kosztownych niewypałów na pewno znalazło.
Dlatego Allianz powinien oglądać dwa razy każdą złotówkę, bo nie ma sumy, której Kasperczak nie zdołałby zmarnotrawić. Jak słyszymy, że zimą ma dostać dziesięć milionów na transfery, to się łapiemy za głowę, kogo on tam wymyśli. Idealny układ byłby więc inny – „Henry” trenuje tych, których kto inny sprowadza…
Tutaj możecie obejrzeć najbardziej pamiętne mecze Wisły prowadzonej przez Kasperczaka. Co za czasy. Wtedy Ł»urawski był jeszcze snajperem, a Janusz Basałaj komentatorem – choć później został prezesem krakowskiego klubu. Tylko jedno niezmienne – Jop stwarzał największe zagrożenie pod własną bramką (co za swojak!)…
Mecz z Schalke w Gelsenkirchen…
Mecz z Lazio w Rzymie…
FOT. W.Sierakowski FOTO SPORT