Reklama

Kiedy umiera piłkarz, zawsze jestem w pobliżu

redakcja

Autor:redakcja

28 października 2017, 08:20 • 6 min czytania 24 komentarzy

Tekstem dnia rozmowa Superaka z Francisem Kone, laureatem nagrody FAIR PLAY FIFA, który… uratował już życie czterem piłkarzom. – Kiedy umiera piłkarz, zawsze jestem w pobliżu – mówi.

Kiedy umiera piłkarz, zawsze jestem w pobliżu

FAKT

Arka ma sposób na Legię – wyrzuty z autu.

– Ja i Marcin Warcholak ćwiczymy wyrzuty. Nie za bardzo to lubimy, ale wykonujemy, bo jest to skuteczne. Jeszcze niejednego postraszymy  – zapowiada piłkarz z Gdyni. Nie chce jednak zdradzić, na czym konkretnie polegają te zajęcia. Zagadkę rozwiązuje Paweł Golański (35 l.), jeden z zawodników, którzy byli odpowiedzialni za wyrzuty z autów, gdy Ojrzyński prowadził Koronę Kielce. – Najpierw musieliśmy wykonać dziesięć wyrzutów do kolegi piłką lekarską, a potem już normalną futoówką, by wyczuć odległości. Niby banał, a było to skuteczne.

ppp11

Reklama

W Górniku znalazła się mała kolonia z… Ząbek.

Damian Kądzior, Szymon Matuszek i Mateusz Wieteska dwa lata temu zrobili dużo szumu w Dolanie Ząbki. Teraz błyszczą w Zabrzu. – W Ząbkach mięliśmy fajną paczkę i ta wspólna przeszłość teraz mi pomogła. Gdy przyszedłem do Zabrza, obecność w szatni Mateusza i Szymona miała dla mnie duże znaczenie – przyznaje Kądzior.

ppp111

GAZETA WYBORCZA

Poza krótką notką o powołaniach – piłki brak.

SUPER EXPRESS

Reklama

ppp1

Superak rozmawia dziś z Francisem Kone, który… uratował już życie czterem piłkarzom. Otrzymał za to nagrodę FAIR PLAY FIFA.

FIFA doceniła to, że w meczu ligi czeskiej uratowałeś życie bramkarza rywali, który po zderzeniu z kolegą dusił się własnym językiem. Jesteś zaskoczony tą nagrodą?
Od pewnego czasu wiedziałem, że FIFA chce mnie docenić, więc zaskoczony nie byłem. Zaskoczyło mnie natomiast to, że nie było mi dane pojawić się na gali w Londynie, mimo że działacze FIFA stawali na głowie, abym tam dotarł. Poległem jednak na braku wizy angielskiej.

To zdarzenie, za które dostałeś nagrodę, wspominasz jako traumatyczne, czy pozytywne, bo dobrze się skończyło?
Wspominam dobrze, bo dzięki szybkiej reakcji ten chłopak wciąż jest wśród żywych. U mnie to jest instynkt. Jestem głęboko wierzący, uważam, że to Bóg ratuje, ja jestem tylko narzędziem. Żeby to zrobić musisz mieć mieszankę dwóch ważnych elementów: odwagi i serca. Moim zdaniem kiedy umiera ktoś obok ciebie, musisz mu pomóc, choć widziałem już takie przypadki, że ludzie w takim momencie rozbiegają się, bo nie wiedzą co robić. Ja zawsze biegnę w stronę tego, który potrzebuje pomocy, a nie w drugą. Ten przypadek w Czechach był już czwartym tego typu jaki mnie spotkał. Sam mówię do siebie czasem, że kiedy umiera piłkarz, ja jakimś trafem zawsze jestem blisko niego. I na szczęście za każdym razem udawało się go zawrócić.

PRZEGLĄD SPORTOWY

ppp1111

Legia była dla mnie za silna – mówi Damian Zbozień. I ciężko z nim polemizować.

Miałem już 18 lat, ale po cichu liczyłem, że moi rodzice się nie zgodzą. Dla nich najważniejsza była nauka. szczerze mówiąc, nie byłem do końca przekonany, czy powinienem przenosić się do Warszaw. Jestem z gór, grałem tam w kapeli. Występowałem w juniorach, nigdy nie byłem w seniorskiej drużynie. Lubiłem swoje życie, nie chciałem niczego zmieniać. Mieszkając w małej wiosce marzenia o piłkarskiej karierze były dla mnie abstrakcją. Ale tata powtarzał, że jeśli mi się nie spodoba, to mnie wykupi i wrócę do domu. I że warto zaryzykować, żebym całe życie nie żałował, że nie spróbowałem.

Miałem szczęście, Legia ciągnęła mnie za uszy. Wiedzieli, że jestem poukładany, nie wywinę żadnego numeru. Czułem wsparcie. Byłem zły, gdy trenerzy tłumaczyli, że w pierwszym zespole na tej pozycji jest wakat. Zależało im na mnie. Trafiłem w Legii na idealnego szkoleniowca, bo pierwszy zespół prowadził Jan Urban, znany z dobrego podejścia do młodych. Podczas jednego z wywiadów dziennikarz przekonywał mnie, że ten trener chciał mnie odpalić. Nie zgadzam się z tym. Po prostu widział, że byłem za słaby na Legię. Jest uczciwym człowiekiem, bardzo mnie lubił, ale nie zasługiwałem na grę w ekstraklasie. Gdybym dostał szansę, na sto procent bym się spalił. Brakowało mi wiary w siebie na boisku. Zacząłem się zmieniać dopiero podczas pracy z trenerem Broszem. Dziś jestem na innym etapie.

ppp11111

Przegląd wspomina czas, gdy Piotr Stokowiec trenował Jagę.

Dziennikarzom zajmującym się Jagiellonią też nie zebrało się na współczucie wobec Stokowca. Od początku współpraca z nim była uciążliwa. Zakaz obserwowania treningów, często także rozmów z piłkarzami. Na czwartkową, tak zwaną przedmeczową konferencję, trener najczęściej wysyłał swojego asystenta, który chyba w obawie przed przełożonym nie potrafił przekazać żadnej, interesującej informacji. Kiedy Stokowiec na dobre wyjeżdżał z Białegostoku, przedstawiciele mediów nie bez satysfakcji cytowali powiedzonko: miał wywalczyć z Jagiellonią ósemkę i dostał się do niej, tyle, że to trasa S8 do Warszawy. Probierz, który wtedy po raz drugi wszedł do jagiellońskiej rzeki nie uratował awansu do ósemki, lecz osiągnął wyniki, które nie wywoływały stresu związanego z utrzymaniem. Po sezonie nowy stary trener mógł zabrać się za remanent w odziedziczonej drużynie. Czyścić było co, bo poprzednik dokonał kilku, kiepskich transferów, by wymienić skandynawski duet – Szweda Sebastiana Rajalakso i Fina Joela Perowuo czy pociągnięcie za sobą z Polonii Warszawa – Jakuba Tosika. Obrońca, poza brutalną grą, niewiele więcej wnosił do zespołu, a wśród kibiców krążył żarcik, że hobby ulubionego piłkarza Stokowca to „rozwiązywanie krzyżówek”, choć nie chodziło o intelektualną rozrywkę…

ppp111111

Dalsza cześć tekstu o chłopakach z Górnika i Dolcanie.

– Fantastyczne chłopaki. Gdyby wtedy wiosną Dolcan utrzymał się na powierzchni, ekstraklasa byłaby na wyciągnięcie ręki. W dużej mierze właśnie dzięki trójce, która teraz gra dla Górnika – twierdzi Dariusz Dźwigała, który był trenerem tamtej drużyny. – Najlepiej znałem Kądziora, bo razem z Tomkiem Hajto prowadziliśmy go jeszcze w Jagiellonii Białystok. Uwielbiam zawodników dobrze wyszkolonych technicznie, którzy na dodatek tę technikę potrafią wykorzystać. W każdym klubie, w którym pracowałem, starałem się ściągnąć Damiana. W ubiegłym roku byłem już z nim umówiony na przenosiny do Podbeskidzia, ale niestety kluby się nie dogadały – wspomina Dźwigała. Obecny trener polskiej kadry U-19 miał też duże wsparcie w Matuszku. – Robił na mnie wrażenie inteligencją taktyczną. Zawsze wiedział, co należy robić na boisku, w żadnym sektorze nie marnował czasu. Do tego wielka kultura osobista, co też ma znaczenie. Na odprawach stawiałem go za wzór wszystkim piłkarzom – mówi szkoleniowiec o człowieku, który piłkarskiej ogłady – podobnie jak Kamil Glik – nabierał w drużynach młodzieżowych Realu Madryt. – Kądzior i Matuszek byli wiodącymi postaciami mojej drużyny i wcale nie dziwię się, że teraz dają sobie radę w ekstraklasie – krótko ocenia Dźwigała. Wieteska był najmłodszy i miał zaledwie 18 lat i najmniejsze doświadczenie, w Dolcanie dopiero się uczył ligowej piłki. 

Patryk Lipski stracił zaufanie w Lechii.

Początek pobytu Lipskiego w Gdańsku był na tyle obiecujący, że w pewnym momencie zaczęto się nawet zastanawiać, czy na boisku trener Piotr Nowak znajdzie miejsce dla niego i innego kreatora – Rafała Wolskiego. – Nasza współpraca będzie wyglądać coraz lepiej. Musimy wypracować pewne automatyzmy. Mam teraz więcej zadań obronnych – tłumaczył Lipski. Te słowa wypowiedział przed meczem z Jagiellonią, w którym wszedł z ławki. Kolejne starcie – z Bruk-Betem okazało się ostatnim w wyjściowej jedenastce. Potem przestał w ogóle pojawiać się na boisku. W pierwszym meczu pod wodzą Adama Owena nie było go nawet w kadrze meczowej. – Taką podjąłem decyzję, bo Patryk nie jest w optymalnej formie. Nie przepracował całego okresu przygotowawczego, co teraz rzutuje na jego grze. Kiedy wróci do formy, dostanie szansę – powiedział Owen. Ostatnio jest postęp, bo zasiada na ławce, ale wygląda na to, że do podstawowego składu droga daleka. – W piątek rano rozmawiałem z Patrykiem. Fizycznie wygląda coraz lepiej. Odbudowuje się. Przez ostatnie dwa, trzy tygodnie ciężko pracował. Szansę gry ma takie, jak… 28 pozostałych piłkarzy naszej kadry – mówi Owen.

Najnowsze

Komentarze

24 komentarzy

Loading...