Reklama

Lech zmasakrował kolejnego rywala – tym razem na stacji Gdynia

redakcja

Autor:redakcja

10 marca 2017, 23:11 • 3 min czytania 56 komentarzy

Co odróżnia Lecha od innych konkurentów do tytułu mistrza Polski? Otóż dla drużyny Nenada Bjelicy wypadek przy pracy nie oznacza wstydliwej porażki 1:3 z Ruchem czy Wisłą lub frajerskiego remisu z Bruk-Betem. Dla nich wypadek przy pracy to wygranie tylko jednym golem (jak z Lechią) lub wysoka wygrana nie do zera (jak dziś z Arką). I trochę to wygląda tak, jakby na początku roku poznaniacy pomylili ligi i swoje mecze przez przypadek rozgrywali w okręgówce. Przepaść – to słowo najlepiej oddaje różnicę, jaka tydzień w tydzień dzieli ich i kolejnych przeciwników.

Lech zmasakrował kolejnego rywala – tym razem na stacji Gdynia

W Gdyni „Kolejorz” od pierwszych minut wyszedł jak po swoje, a właściwie to już od pierwszej minuty. Tak naprawdę gol na 1:0 powinien paść zanim wszyscy zdążyli zająć swoje miejsca na stadionie i przed telewizorami, ale Jevticiowi nie udało się wpakować piłki do siatki w idealnej sytuacji. Kilka chwil później nie pomylił się już Gajos, któremu po świetnym podaniu od Majewskiego pozostało tylko dostawić stopę. A jeszcze w kolejnej chwili KAPITALNĄ akcją popisał się Jevtić, który zabawił się z obrońcami Arki jak z tyczkami slalomowymi. W pierwszej połowie wisienką na torcie była z kolei piękna asysta Wilusza (tak, dobrze czytacie – Wilusza) do Kownackiego. I właściwie było już wtedy po zawodach.

Piłkarze Arki byli dziś niczym Pele i Beckenbauer na zdjęciu Jerzego Engela – odgrywali role drugo- i trzecioplanowe. Potrafili błysnąć tylko raz, za sprawą – a jakże – Rafał Siemaszki, który w drugiej połowie urwał się obrońcom rywala i strzelił swojego szóstego gola w sezonie (a dopiero trzeci raz wyszedł w podstawowym składzie). Napastnik gospodarzy jest jak dotąd jedynym piłkarzem, który wiosną potrafił znaleźć sposób na fantastycznie dysponowaną defensywę Lecha. Nie zmienia to jednak faktu, że dziś w piłkę grała tylko jedna drużyna, i to grała tak, że właściwie nie było czego zbierać. Jeżeli dzisiejszy mecz miał być przedsmakiem zbliżającego finału Pucharu Polski, to podopieczni Grzegorza Nicińskiego muszą się nastawić na prawdziwą stypę.

Bo dziś w Lechu wszystko funkcjonuje jak należy, co w szeregach przeciwników po prostu musi budzić strach. Jeśli na prawej obronie musi zagrać Wasielewski, który dotychczas zaliczył tylko minutę w lidze – nie ma sprawy, rozgrywa świetny mecz i właściwie nakrywa czapką walczącego o pokazanie się Bjelicy Formellę. Braku Bednarka w ogóle nie dało się dziś odczuć, tak jak i nie było najmniejszej utraty jakości, kiedy podstawowi zawodnicy byli wymieniani na rezerwowych. A najlepszym dowodem jest tutaj gol na 4:1, który padł po akcji zmienników – wrzutce Raduta i główce Robaka.

Ale przede wszystkim pasjonująca jest rywalizacja w ataku Lecha, gdzie na statystyki ścigają się Kownacki i Robak. Dzisiaj obaj strzelili po golu. 19-latek od początku roku zaliczył już pięć bramek, natomiast 34-latek trzy razy trafił do siatki, a dwa kolejne gole wypracował. Póki co wygląda to na układ doskonały, bo obaj panowie idealnie się uzupełniają. Przed tygodniem Robak zaliczył asystę przy zwycięskim golu Majewskiego i był jednym z najlepszych piłkarzy na boisku, a dziś świetne zawody rozegrał „Kownaś”. Były król strzelców dał z kolei świetną zmianę – jakby zupełnie nie robiło mu różnicy, czy mecz zaczyna na murawie, czy jednak na ławce. I, może za wyjątkiem bramkarzy rywali, w tej sytuacji naprawdę nie ma przegranych.

Reklama

Pięć meczów, pięć zwycięstw, bramki 14:1 – oto inauguracja rundy na miarę głównego faworyta do tytułu. Lech zaczynał wiosnę na piątym miejscu w tabeli, a dziś przenocuje już na fotelu lidera. W tej kolejce prowadzenia raczej nie uda się utrzymać, ale przy tak dobrej grze to tylko kwestia czasu, kiedy reszta stawki przez dłuższy czas będzie oglądać plecy „Kolejorza”.

Najnowsze

1 liga

Czy TVP dalej będzie transmitowało Ekstraklasę? „Jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach”

Bartosz Lodko
1
Czy TVP dalej będzie transmitowało Ekstraklasę? „Jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach”
Niemcy

Mistrzowie dramaturgii. Dlaczego Bayer jest tak dobry w końcówkach?

0
Mistrzowie dramaturgii. Dlaczego Bayer jest tak dobry w końcówkach?
1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
8
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Komentarze

56 komentarzy

Loading...