Reklama

PSG przespało pół meczu. Borussia jedzie do Paryża z zaliczką

Antoni Figlewicz

Autor:Antoni Figlewicz

01 maja 2024, 23:07 • 5 min czytania 15 komentarzy

Żółta ściana kibiców na Signal Iduna Park nawet z poziomu wygodnej kanapy i ekranu telewizora robi ogromne wrażenie. Na żywo musi być jeszcze lepiej, więc gdyby piłkarze Paris Saint-Germain szukali jakiejś sprytnej wymówki dla swojego dzisiejszego występu, to właśnie podsuwamy im jedną pod nos. Było głośno, nie dało się skupić, rywali poniósł doping, atmosfera spętała nam nogi. Nie było dziś jednak tak źle, żeby paryżanie nie zdołali losów dwumeczu odwrócić za tydzień. Nie było też jednak tak dobrze, jak się spodziewali.

PSG przespało pół meczu. Borussia jedzie do Paryża z zaliczką

W tym zestawieniu par półfinałowych każdy chciałby trafić na Borussię. Piąta drużyna trwającego sezonu Bundesligi – no nie brzmi to groźnie. Zwycięzcy Ligi Mistrzów sprzed 27 lat – to także nie robi na nikim większego wrażenia. Fakty są jednak takie, że ze wszystkich drużyn obecnych na tym etapie rozgrywek ta odstająca od reszty stawki Borussia najbardziej chciałaby trafić na PSG. X-krotnego mistrza Francji, czyli kraju, w którym nikt nawet nie próbuje rzucić paryżanom rękawicy. Drużynę, która od rozpoczęcia ery szejków jest w Europie synonimem poślizgnięcia się na skórce od banana w najmniej odpowiednim momencie, zawsze o krok lub dwa od upragnionego sukcesu.

Kolejna żałosna wywrotka rodem ze śmiesznych kreskówek nie jest wykluczona także w tym roku.

Borussia – PSG 1:0. Ambicją można przenosić góry

Podopieczni Luisa Enrique byli dziś niezbyt przekonujący. Borussia gdy już brała się za kopanie piłki, to robiła to w sposób bardzo konkretny. Paryżanie… paryżanie nie potrafili zagrać choć w połowie tak skutecznie jak ich rywale. Przez pierwsze czterdzieści pięć minut trudnością było dla nich oddanie choćby jednego celnego strzału, a gospodarze, choć nie bez wysiłku, wytrącili im z rąk wszystkie atuty. PSG bezzębne, pozbawione dobrego pomysłu na to spotkanie i przytłoczone intensywnością, jaką od pierwszej minuty prezentowali piłkarze Borussii.

Ambitne wejście w mecz bardzo się Niemcom opłaciło. Podopiecznych Edina Terzicia oglądało się dziś z dużą satysfakcją, a nagrodą za ich wysiłki było piękne trafienie Niclasa Fuellkruga. A właściwie piękna asysta Nico Schlotterbecka.

Reklama

Obrońca popisał się podaniem, które o miano najpiękniejszej asysty tego tygodnia śmiało może rywalizować z dograniem Toniego Kroosa do Viniciusa. Popatrzył, przymierzył i odpalił fajerwerki godne wieczoru z półfinałem Ligi Mistrzów. Pochwały należą się też jednak wspomnianemu Fuellkrugowi, który idealnie ustawił się między obrońcami PSG i najpierw nie złamał linii spalonego, a później doskonale przyjął piłkę i posłał ją prosto w dolny róg bramki Donnarummy.

Borussia w pierwszej połowie była o niebo lepsza, a paryżanie robili wszystko, żeby przekonać nas o swojej niechęci do gry tego pięknego majowego wieczoru.

Nowa połowa, nowe PSG

Zmiana stron i wreszcie zobaczyliśmy dwie drużyny walczące. Piłkarze PSG po przerwie i niewątpliwie ostrej reprymendzie od Luisa Enrique zabrali się wreszcie do roboty. Sprawili, że zawodnicy Borussii przez pierwszy kwadrans drugiej części spotkania mieli pełne gatki — pojawiły się celne strzały, ciąg na bramkę, odnalazł się też zaginiony wcześniej Kylian Mbappe. Francuz obił nawet słupek bramki Gregora Kobela, ale drogi do siatki nie znalazł.

Momentami w polu karnym gospodarzy było bardzo, ale to bardzo gorąco. Goście z łatwością wchodzili w szesnastkę i oddawali kolejne, mniej i bardziej celne strzały. Kobel co chwilę tylko uspokajał kolegów i pokazywał, że nie rusza go kompletnie ta ofensywa paryżan. A PSG dociskało, dociskało, dociskało i kiedy już wydawało się, że dociśnie na dobre — coś sprawiało, że Borussia nadal prowadziła 1:0 po golu Fuellkruga.

Reklama

Często mówi się, że jeśli w takiej sytuacji wytrzymasz kwadrans po zmianie stron, to potem będzie już z górki. PSG faktycznie od sześćdziesiątej minuty spuściło z tonu i pozwoliło odetchnąć biednym dortmundczykom. Rozprężenie mogło nawet zaowocować kolejnym golem dla gospodarzy, którzy, przypomnijmy, jeśli już ruszali z atakiem, to nie mieli zamiaru zagrać byle jak.

Efektowny rajd Sancho i dobre podanie na jedenasty metr nie zawsze wystarczą do trafienia, choć w takiej sytuacji powinny. Z dwubramkowej straty paryżanie już by się nie podnieśli, a tak wierzgali dalej.

Próba charakteru

Na dziesięć minut przed końcem piłkę na wagę remisu miał na nodze Dembele. Gospodarze coraz bardziej zmęczeni intensywną grą opadli nieco z sił i w polu karnym Borussii zrobiło się zaskakująco dużo miejsca. Na tyle zaskakująco, że były gracz Barcelony zdębiał. Miał tylko jedno zadanie – trafić w światło bramki.

Niepilnowany uderzył jednak z jedenastego metra wysoko nad poprzeczką.

W dzisiejszej próbie charakteru lepsza okazała się Borussia, ale to nie tak, że piłkarze Terzicia zagrali doskonale, wyśmienicie czy wspaniale. Ich grzechem głównym jest kilka zmarnowanych okazji, które mogły powiększyć zaliczkę przed rewanżem w Paryżu. W końcówce Sancho znów obsłużył Brandta, ale ten zwlekał ze strzałem i pozwolił uratować sytuację Marquinhosowi.

Skromne zwycięstwo przy naprawdę średniej grze rywali powinno być trochę bardziej okazałe. Dortmundczycy jadą jednak do Francji z zaliczką, która może zdecydować o losach awansu i całej tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. A przy okazji znów może sprawić, że PSG poślizgnie się na skórce od banana o krok przed sukcesem.

Borussia Dortmund – PSG 1:0

Fuellkrug 36′

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:

fot. Newspix

Wolałby pewnie opowiadać komuś głupi sen Davida Beckhama o, dajmy na to, porcelanowych krasnalach, niż relacjonować wyjątkowo nudny remis w meczu o pietruszkę. Ostatecznie i tak lubi i zrobi oba, ale sport to przede wszystkim ciekawe historie. Futbol traktuje jak towar rozrywkowy - jeśli nie budzi emocji, to znaczy, że ktoś tu oszukuje i jego, i siebie. Poza piłką kolarstwo, snooker, tenis ziemny i wszystko, w co w życiu zagrał. Może i nie ma żadnych sportowych sukcesów, ale kiedyś na dniu sąsiada wygrał tekturowego konia. W wolnym czasie głośno fałszuje na ulicy, ale już dawno przestał się tego wstydzić.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Komentarze

15 komentarzy

Loading...