Reklama

Ekstraklasa stacją przesiadkową. Wyjeżdża kto może

redakcja

Autor:redakcja

30 sierpnia 2019, 08:36 • 14 min czytania 0 komentarzy

Dużo dobrego czytania dziś w prasie. Wywiad z Dariuszem Adamczukiem, „Chwila z…” Przemysławem Płachetą, przedligowy zbiór przemyśleń Roberta Podolińskiego, sylwetki Bartosza Bidy, Jorge Felixa, Mateusza Cholewiaka. No i Legia. Kto zdążył z wysłaniem tekstów do druku, ten ma smutne teksty na otwarcie gazety. Ciekawy też temat tygodnia w „Przeglądzie” – tym, że w Ekstraklasie trudno nie tylko o stabilizację trenerów, ale i zawodników, bo kto błyśnie, ten wyjeżdża.z„SUPER EXPRESS”

Ekstraklasa stacją przesiadkową. Wyjeżdża kto może

Historyjka o basenie, w których kiedyś ćwiczył Krzysztof Piątek, a teraz tego basenu nie ma. Trochę smuteczek, ale nie bardzo kumamy o co tu chodzi – dlaczego taki tekst teraz, dlaczego nie pogadać z tatą Krzyśka szerzej, a tylko o tym basenie…?

Okazuje się, że od najmłodszych lat Piątek chodził wraz z tatą na basen. – Spędzaliśmy na nim mnóstwo czasu. Pływanie świetnie rozwija i to dzięki temu, że tyle czasu spędził w wodzie, tak dobrze rozwinął się piłkarsko – zapewnia Władysław Piątek i oprowadza nas po… zrujnowanym obecnie basenie w Niemczy. – Niestety, kilkanaście lat temu kąpielisko zostało zamknięte i coraz bardziej nadgryza je ząb czasu. Mam nadzieję, że władze Niemczy w końcu wyremontują ten obiekt, a wtedy – kto wie? – może wychowa się tu kolejny świetny piłkarz – zastanawia się pan Władysław.

Bez tytułu

Nowa umowa, podwyżka, wielkie wyzwanie i rekordy czekające na pobicie – Lewandowski na dłużej w Bayernie.

Reklama

Menedżerowie Lewandowskiego i szefowie Bayernu spierali się o kilka istotnych kwestii. Przede wszystkim Bawarczycy oferowali roczną umowę, na co nie zgadzał się „Lewy”. Chciał dłuższego kontraktu, by móc skupić się tylko na piłce. Poza tym „Lewy” uzależniał złożenie podpisu od tego, czy Bayern poczyni wzmocnienia. W ostatnich tygodniach otwarcie mówił w mediach, że trzeba sprowadzić kilku nowych zawodników. Bayern przychylił się do żądań Lewandowskiego. Zespół został uzupełniony – sprowadzono m.in. Pesisicia, Hernandeza i Coutinho.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

„GAZETA WYBORCZA”

Europa już bez Legii. Trochę nie kupujemy fragmentu o tym, że „Legia była o włos od awansu do fazy grupowej”, bo w tym dwumeczu nie strzeliła gola. A jak się nie strzela, to nie ma się jak awansować. No chyba, że po karnych, ale do nich było jeszcze pół godziny.

Futbol jest okrutny. Trzeba było jeszcze tylko przetrwać doliczony czas gry. Przez 90 minut Legia na Ibrox przeżywała wzloty, jak w pierwszej połowie, gdy krok od zdobycia bramki był Luquinhas. Nie upadła, gdy Rangersi naparli na nią po godzinie gry i wprost ostrzeliwali bramkę Radosława Majeckiego. Potknęła się jedynie raz, już po 90. minucie gry. Z lewej strony dośrodkował Jones. Do główki skoczył Morelos. Nie zrobili tego środkowi obrońcy Legii. Trafi ł tam, gdzie chciał. 40 tys. fanów na stadionie zwariowało ze szczęścia, trener Szkotów Steven Gerrard skakał przy ławce, piłkarze rzucili się sobie w ramiona. A legioniści padli na murawę – ze zmęczenia, rezygnacji i smutku. Byli o włos od awansu do fazy grupowej Ligi Europy. Z Europą żegnają się jednak na ostatniej prostej.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Reklama

„SPORT”

 Rozmówka z Robertem Podolińskim przed tą kolejką. Zwłaszcza o hicie tej serii gier, czyli starciu Pogoni ze Śląskiem.

W ten weekend czeka nas bardzo ciekawe spotkanie, bo zagrają czołowe drużyny tabeli, Śląsk i Pogoń. Czego możemy oczekiwać po tym spotkaniu?

– Trudno mi powiedzieć… Raczej nie będzie tak, że Śląsk będzie dominował, bo spodziewam się, że to Pogoń będzie stroną posiadającą piłkę. Śląsk w ten swój cwany sposób będzie chciał skontrować rywala i przejąć kontrolę nad meczem. Są to zespoły, które grają trochę inaczej i – tak zresztą jak w każdej lidze – wiele zależy od tego, czy wszyscy piłkarze będą do dyspozycji trenera. Wiemy, że w Pogoni były z tym ostatnio problemy, przez co straciła punkty z Wisłą Płock, chociaż tam zaważyły także błędy, które do tej pory się jej nie zdarzały. W przypadku Śląska, trudno uciec od roli trenera i dyrektora sportowego, którzy nadają na tych samych falach. We Wrocławiu gra wielu Polaków, a jeśli jest jakiś obcokrajowiec, to robi różnicę. Tak jak w przypadku Roberta Picha. Na Pogoń natomiast poczekam ze 2-3 lata, kiedy – mam nadzieję – będą widoczne efekty pracy w akademii.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

Dla Górnika Gdynia jest jak zaczarowana. W XXI wieku zabrzanie jeszcze tam nie wygrali, a Arka jest jednym z niewielu zespołów, których nie ma na rozkładzie Igor Angulo.

W XXI wieku obie drużyny mierzyły się ze sobą 13 razy, z czego Górnik wygrał… tylko w dwóch spotkaniach, przy 5 remisach i 6 porażkach. Trzy punkty zostawały na Śląsku jedynie w kwietniu 2006 roku oraz w kwietniu bieżącego roku, kiedy decydującą bramkę dla 14-krotnych mistrzów Polski zdobył Kamil Zapolnik. Oba te zwycięstwa miały jednak miejsce właśnie u siebie, zaś Gdynia pozostaje dla Górnika zaczarowana od 1982 roku. Wtedy to górnicy po raz ostatni wygrali nad Bałtykiem po bramce Andrzeja Pałasza, po czym historia ich starć z Arką urwała się, by powrócić dopiero w 2005 roku.

Bez tytułu

Nawet 20 tysięcy kibiców na stadionie Śląska podczas meczu z Pogonią? Takie głosy płyną z Wrocławia.

Postawa podopiecznych Vitezslava Laviczki jest w tym sezonie kompletnym zaskoczeniem, chociaż… nie dla wszystkich. – Końcówka poprzedniego sezonu była udana w wykonaniu Śląska, chociaż walczył „tylko” w grupie spadkowej – powiedział pracujący obecnie w sztabie szkoleniowym rezerw Śląska, Marcin Dymkowski. – W zespole zostało wielu doświadczonych zawodników, o ogromnym potencjale. W formacji obronnej jest bardzo duża konkurencja, na mecze rezerw „schodzi” na przykład Piotrek Celeban. W pomocy gra reprezentant Polski Krzysztof Mączyński, szybko postępy robią młodzi piłkarze, tacy jak Jakub Łabojko, czy Przemysław Płacheta. Myślę, że w tym sezonie Śląsk nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, a mecz z Pogonią powinien ściągnąć na trybuny ponad 20 tysięcy kibiców. Byłbym rozczarowany, gdyby frekwencja była niższa.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

O rozdartym sercu Muńka Staszczyka przed meczem Legii z Rakowem. Dzieciństwo spędził w Częstochowie, dorosłe życie już w Warszawie.

– „Muniu” był na ostatnim spotkaniu pucharowym Rakowa z Legią. I co wtedy zobaczył? Świetnie grający zespół z Częstochowy. Teraz niestety przydarzyła mu się „kontuzja”, ale leczy ten uraz już w Warszawie. Jesteśmy w stałym kontakcie. Z tego co wiem, ponownie ma rozdarte serce, ale… Dziś ten zapach rodzinnego, ukochanego Rakowa chyba jest mu trochę bliższy – tłumaczy nam przyjaciel Staszczyka, autor hymnu częstochowskiego klubu, lider zespołu Szambo, z którym gra „Muniek”, wieki kibic czerwono-niebieskich, Maciej „Macia” Maślikowski.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

W niedzielę Miedź powalczy o kolejne punkty w I lidze – tym razem z Wigrami, które ewidentnie leżą spadkowiczowi z Ekstraklasy.

Jeżeli o jakimś zespole można powiedzieć, że wybitnie „leży” Miedzi, to z pewnością w tym gronie są Wigry. Na zapleczu ekstraklasy legniczanie ośmiokrotnie mierzyli się z ekipą z woj. podlaskiego i tylko raz schodzili z boiska pokonani. Cztery z tych pojedynków rozstrzygnęli na swoją korzyść, a trzykrotnie zadowolili się remisem. Jedyny sukces Wigry odniosły przed trzema laty, dokładnie 24 sierpnia 2016 roku. Wygrały wówczas w Legnicy 1:0 po bramce Łukasza Wrońskiego. Żeby było ciekawiej, w owych ośmiu potyczkach „Miedzianka” straciła tylko 2 gole i oba w Legnicy!

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

10 meczów na wyjeździe i 6 ugranych punktów. Podbeskidzie z ostatnich dziesięciu delegacji tylko raz przywiozło komplet punktów.

W tym roku kalendarzowym Podbeskidzie rozegrało 10 meczów ligowych na terenie przeciwnika. Zdołało wygrać tylko raz, na początku sierpnia w Chojnicach. Ponadto trzy takie spotkania kończyły się remisami, a 6 razy górą byli rywale. Podbeskidzie nie przywiozło punktów kolejno z: Poznania, Łodzi, Nowego Sącza, Częstochowy, Suwałk i Grodziska Wielkopolskiego, gdzie mierzyło się z Wartą. Co ciekawe tylko temu rywalowi ekipa spod Klimczoka, w wymienionych spotkaniach, zdołała strzelić gole. Najpierw, w zeszłym sezonie, przegrała 3:4, a już w bieżących rozgrywkach uległa 1:2. Brak skuteczności na wyjazdach to główny powód przytoczonego, niekorzystnego bilansu.

Będą polskie mecze w fazie grupowej Ligi Mistrzów. I to w aż dwóch grupach – D (Juventus i Lokomotiw) oraz E (Napoli i Genk).

W dwóch grupach dojdzie do rywalizacji Polaków. W grupie D Wojciech Szczęsny (Juventus) zmierzy się z duetem Grzegorz Krychowiak-Maciej Rybus (Lokomotiw). Największym rywalem mistrzów Włoch w walce o prymat będzie Atletico Madryt. Juventus wyeliminował „colchoneros” w 1/16 fi nału poprzedniej edycji dzięki hat trickowi Cristiano Ronaldo. Dwóch na jednego będzie także w grupie E, gdzie Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński mają przewagę nad Jakubem Piotrowskim nie tylko pod względem ilościowym, ale też jakościowym. Podobnie jak Napoli nad Genkiem. Bayern w tym roku zakończył karierę w LM w 1/16 finału z późniejszym triumfatorem Liverpoolem, teraz w grupie zmierzy się z finalistą Tottenhamem.

ekstraklasa-2019-07-20-07-07-40

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Rangersi ze wsparciem Tiny Turner, za Legią stał papież Jan Paweł II. 720 minut grania, ale awansu do fazy grupowej dla legionistów nie będzie. Zasłużenie? Zasłużenie.

„Simply the best” huknęło z głośników, kiedy oba zespoły wychodziły na boisko w Glasgow. Tina Turner miała drugi rok z rzędu zaprowadzić Rangersów do fazy grupowej Ligi Europy. W tym czasie kibice Legii rozwinęli sektorówkę z podobizną św Jana Pawła II i hasłem „Nie lękajcie się”. Piłkarze jakby nie wzięli sobie tego przesłania do serca i w pierwszych fragmentach spotkania popełnili trzy kardynalne błędy, które – na ich szczęście – nie skończyły się stratą gola.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-183-2019-07-29-10_42_02

W notach najlepszy Majecki (7), „czwórki” dostali Kulenović i Cafu.

SANDRO KULENOVIĆ OCENA: 4 Znów nie trafił do siatki. Jego seria bez gola wynosi już 581 minut. Dość szybko oddał dwa strzały, raz z ostrego kąta wprost w bramkarza, potem zbyt lekko. Później był mniej widoczny. Walczył, jak zwykle, ale niewiele z tego wynikało.

Michał Pol pisze o upadającym Bury FC, czyli jednym z najstarszych klubów świata, który leci na dno prawie jak nasz Ruch Chorzów.

Podczas gdy wszyscy kibice dobrej woli w Polsce z zapartym tchem śledzą powolny upadek Ruchu Chorzów, beznadziejnie zadłużonego 14-krotnego mistrza kraju, i desperacką walkę garstki oddanych pasjonatów o uchronienie legendy przed ostateczną zagładą drużyny, na Wyspach w tych dniach właśnie zakończyła się batalia o uratowanie jednego z najstarszych klubów świata – Bury FC. Batalia, która przypominała dobry serial kryminalny z Netfl ixa. Niestety, z tragicznym finałem, odbierającym nadzieję na kolejne sezony. Założony w 1885 roku klub, dwukrotny zdobywca Pucharu Anglii (1900 i 1903), we wtorek ogłosił bankructwo.

Bez tytułu

Ekstraklasa stacją przesiadkową. Piłkarze rzadko zostają w klubie na lata, wyjeżdżają już nie tylko gwiazdy ligi, ale i solidni ligowcy. Najdłużej w jednym klubie pracuje Rafał Boguski.

Obecnie za granicę wyjeżdżają już nie tylko gwiazdy ligi, ale też gracze całkiem przeciętni. – Piłkarze ekstraklasy dzielą się na trzy grupy: Polaków, którzy chcą wyjechać za granicę Polaków, którzy wrócili z zagranicy i obcokrajowców odrzucanych przez czołowe ligi – diagnozował niedawno Michał Probierz, trener Cracovii. To nie jest specyfi czne dla ekstraklasy zjawisko. Podobną strukturę ma większość europejskich lig, znajdujących się w podobnym miejscu łańcucha pokarmowego co polska. By kariera potoczyła się inaczej, musi wydarzyć się coś nieprzewidzianego, często nieszczęśliwego.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n (2)

Pełna konkretów rozmowa z Dariuszem Adamczukiem, szefem pionu sportowego Pogoni. O filozofii klubu, polityce transferowej, akademii, skautingu.

To prawda, że przed zatrudnieniem zawodnika starają się panowie zgromadzić informacje na temat jego osobowości?

Bo głowa jest najważniejsza. W dzisiejszych czasach dzięki internetowi dostępność meczów jest wielka, czasem oglądamy i po 20 występów danego gracza, choć nie wszystkie na żywo. Bez większego kłopotu można wyrobić sobie zdanie na temat umiejętności. Ale bywa, że lepiej wziąć słabszego piłkarza, kiedy ma poukładane w głowie. Ponieważ w takiej sytuacji wiemy, że prędzej da radę.

Rezygnowali panowie z zawodnika z powodu opinii o jego charakterze?

Były takie przypadki, że od razu się wycofywaliśmy z pomysłu złożenia oferty. Mamy złe doświadczenia z Mate Cincadze i Nadirem Ciftcim. Mate był transferem, kosztował 100 tysięcy euro. Ma potencjał, pokazuje go w Gruzji. jednak jego głowa nie dojechała do Polski. Musieliśmy uznać ściągnięcie go za nieudany ruch.

screencapture-207-154-235-120-przedmeczowka-156-2019-07-21-10_13_58

Historia Mateusza Cholewiaka, który błysnął w tym sezonie spektakularnym golem z Cracovią. O jego początkach, marzenia o byciu Beckhamem i dorastaniu.

Pochodzę z Jasła. Urodził się tam też Sławek Peszko, ale on jest wychowankiem Nafty Jedlicze, czyli trochę bliżej Krosna. Jasło kontra Jedlicze to takie lokalne derby. No tak, sam urodziłem się w Krośnie, lecz to przypadek, z jakichś powodów szpital w Jaśle wtedy nie działał, ale z Krosnem nic poza urodzeniem mnie nie łączy. Z Jasła w ligową Polskę ruszyło niedawno paru innych młodych chłopaków. W ostatniej kolejce w Rakowie Częstochowa debiutował Kamil Piątkowski, a w Krakowie już rok temu zagrał Michał Rakoczy. Miałem siedem lat, gdy ojciec zaprowadził mnie do miejscowego klubu. Nie było wtedy orlików, grało się na osiedlu. Trener Edward Nazgowicz, legendarna postać w Jaśle, wychowawca całych piłkarskich pokoleń, był bardzo dobrym kolegą mojego dziadka. To ważne, bo problem był taki, że byłem za młody, musiałem trenować z chłopakami o 3 i 4 lata starszymi.

Sylwetka Bartosza Bidy z Jagiellonii. W Legii swego czasu testowano go jako stopera, w przeszłości miał problemy z pewnością siebie, dziś jako pierwszy piłkarz urodzony w XXI wieku strzelił przynajmniej dwa gole w Ekstraklasie.

Do bycia najmłodszym na boisku przyzwyczajał się, odkąd tylko zaczął chodzić. Dziś jest jednym z największych beneficjentów przepisu o młodzieżowcu, a wcześniej długo przeżywał, że musi grać ze starszymi. Na boisko i pierwszy trening w Rzeszowie został zawieziony jako 3-latek razem ze starszym o trzy lata bratem. Trzymał go za rękę, drugą ocierał łzy, a piłka średnio go wtedy interesowała. Opiekun nie mógł rozpocząć „gierki” zwieńczającej trening, dopóki Bartosz Bida nie został przydzielony do drużyny brata. Trzy lata w takim wieku to przepaść. Dzieci miały swoje grupki znajomych, brat od razu ruszał do rówieśników, a najmłodszy przez ponad godzinę snuł się po murawie.

67224307_868507556851134_2763882416425664512_n

Rozmowa z Jackiem Magierą przed Raków-Legia. Chyba nie ma dziś w prasie sportowej wywiadu, w którym rozmówca na pytania odpowiadałaby tak szeroko i kompleksowo.

Po tej wizycie na loży i rozmowie z prezesem Legii Dariuszem Mioduskim podczas jednego z meczów pojawiły się plotki, że zastąpi pan Aleksandara Vukovicia? Pisał pan do niego albo dzwonił, żeby wyjaśnić sytuację?

Nie musiałem się odzywać w tej konkretnej sprawie, bo ja z Vuko mam kontakt. Trzy dni przed tamtym meczem widzieliśmy się. Wiedział, że będę na spotkaniu. Sam mnie zaprasza na mecze czy proponuje, żebym wszedł do szatni, żeby się przywitać. Mamy dobry kontakt. W żaden sposób nie powinien się czuć zagrożony z mojej strony. Kibicuje mu i trzymam kciuki za niego. Cieszę się, że wcześniej pracował w moim sztabie i dużo wyniósł z naszej współpracy. W mojej osobie ma człowieka, który życzy mu jak najlepiej. Chciałbym, żeby realizował się jako szkoleniowiec. Ja dziś jestem selekcjonerem reprezentacji Polski i spełniam swoje marzenia oraz cele. Na stadion Legii mogę przychodzić zawsze z podniesioną głową. Dużo dla tego klubu zrobiłem i osiągnąłem.

ekstraklasa-2019-07-20-07-07-40

ŁKS był chwalony na początku sezonu za odważne granie, za błyskotliwość Ramireza i chęć podejmowania walki. Problem w tym, że punktów z tego za wiele nie ma.

Na razie radykalnych zmian w grze ŁKS nie ma się co spodziewać. Nawet w defensywie. Przeciwko Legii świetnie spisywał się w bramce Michał Kołba, gorzej zagrali pomocnicy i środkowi obrońcy, ale wątpliwe, by Moskal nagle chciał wywracać skład do góry nogami. W poprzednim sezonie pierwszej ligi jego zespół też słabo punktował w pierwszej części rozgrywek, ale trener ŁKS pozostawał wierny swojej fi lozofi i i to się opłaciło. Dlatego teraz beniaminek wciąż ma wymieniać dużą liczbę podań, starając się w efektowny sposób rozmontować obronę rywala. Ale drobne modyfi kacje pewnie będzie można zobaczyć już w Płocku. – Mam swój pomysł na spotkanie z Wisłą, ale nie będę go zdradzał – stwierdził tajemniczo na przedmeczowej konferencji prasowej szkoleniowiec Rycerzy Wiosny.

ekstraklasa-2019-07-16-16-07-33

Sylwetka Jorge Felixa z Piasta. O byciu fanem Domu z Papieru i kolarstwa, znajomości z Cesarem Benedettim.

Pochodzący z Madrytu piłkarz od dziecka pasjonuje się kolarstwem. Kiedy był mały, wujek zabierał go na wyścigi organizowane w stolicy Hiszpanii. – Sam poszedłem na mistrzostwa świata w kolarstwie szosowym w 2005 roku. Udało mi się wtedy zająć miejsce na widowni tuż obok finiszu. Największe gwiazdy kolarstwa, w tym Alejandro Valverde, któremu od lat kibicuję, miałem na wyciągnięcie ręki, to było dla mnie spore przeżycie. Oglądam wyścigi kolarskie w telewizji, spotkałem się kilka razy z Cesarem Benedettim, który jest fanem Piasta i mieszka w Gliwicach. To wyjątkowa postać, znakomity sportowiec, który jest bardzo skromny i inteligentny, mówi płynnie w kilku językach. Był ostatnio na naszym meczu z Wisłą Płock. Wspieramy się nawzajem – zaznacza.

ekstraklasa-2019-07-14-14-07-24

Jak zwykle kozackie piątkowe wydanie „Chwili z…” Izy Koprowiak. Tym razem długo i bardzo ciekawie dziennikarka porozmawiała z Przemysławem Płachetą ze Śląska.

Coraz częściej obrońcy kolejnych drużyn nie mogą cię zatrzymać. Jaki jest twój rekord?

W Podbeskidziu system GPS mierzył nasze wyniki. Na treningu osiągnąłem prędkość 38,5 km/h. Ale trening to inna bajka, najważniejsze są wyniki z meczu. Mój rekord to 36,14 km/h, taką szybkość osiągnąłem w pierwszej lidze, w spotkaniu z Bytovią. Teraz wiem, że jest nieźle, ale to nie jest szczyt moich możliwości. Pracuję nad tym. Ważne, by z szybkości mądrze korzystać, by nie ograniczać się tylko do biegania. Ja bardzo mocno pracowałem nad techniką, zależało mi, aby być też dobrze wyszkolonym. Bo szybkość to cecha, z którą się urodziłem. Rodzice w młodości biegali, pewnie odziedziczyłem ją po mamie.

Podobnie jak i brat, który w 2001 roku był młodzieżowym mistrzem Europy w sztafecie 4×100 metrów, a później dwukrotnie reprezentował Polskę podczas igrzysk olimpijskich, ale już w bobslejach.

W naszym domu w Łowiczu sport był na okrągło. Marcin dał mi wiele wskazówek, jak dbać o swoje ciało, co robić, by nie doznawać urazów. Zarówno on, jak i Sylwek ze mną ćwiczyli, szkolili mnie i z piłki, i z biegania. Nauczyli, abym potrafił mieć luz na boisku, nie spinał się za bardzo. Pomogło.

1i5llhz

Najnowsze

1 liga

Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem

Bartek Wylęgała
5
Ścisk na zapleczu Ekstraklasy. Minimalne różnice między trzecim a dziewiątym zespołem
Anglia

Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Piotr Rzepecki
0
Świetny Foden, szczupak De Bruyne. Lekcja futbolu na Amex Stadium

Komentarze

0 komentarzy

Loading...