Reklama

Pierwszy poniedziałkowy paździerz w sezonie odhaczony

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2019, 21:14 • 4 min czytania 0 komentarzy

Poniedziałki z ligą… Wystarczył jeden, żebyśmy sobie boleśnie przypomnieli, dlaczego za nimi za bardzo nie tęskniliśmy. Trzeba powiedzieć jasno – ciężko się oglądało starcie Wisły Płock z Górnikiem Zabrze. Przede wszystkim ze względu na topornych gospodarzy, ale i goście dołożyli swoją cegiełkę do tego, że dzisiejsze widowisko mamy ochotę jak najszybciej wyrzucić z pamięci.

Pierwszy poniedziałkowy paździerz w sezonie odhaczony

Przede wszystkim – w zespole Nafciarzy zawiedli ci, którzy mieli robić grę. Alen Stevanović był anonsowany jako niesamowity kot i w ogóle grajek nie z tej planety, tymczasem przypominał raczej szarą myszkę, na dodatek siedzącą cichutko pod miotłą. Z jeszcze gorszej strony zaprezentował się Mateusz Szwoch, ustawiony… Właściwie nie wiadomo do końca gdzie. Szwendał się za plecami wysuniętego na szpicy Zawady jak smród po gaciach, pożytku z niego nie było żadnego i co najmniej kilka razy można było zauważyć, że jego postawa doprowadza do frustracji partnerów z zespołu. Koniec końców więcej szumu jeżeli chodzi o ofensywnych pomocników narobił Merebaszwili, stąd nie dziwi jego reakcja, gdy w 63. minucie trener Ojrzyński za pośrednictwem swojego asystenta, Patryka Kniata, postanowił zmienić Gruzina na Olafa Nowaka.

„Why me?” – krzyczał Merebaszwili w stronę ławki rezerwowych według reporterów Canal+. Faktycznie – wydawało się, że pierwszy w kolejce do zmiany powinien być kompletnie zagubiony Szwoch. Zresztą, sztab Nafciarzy w pewnym sensie pożałował tej decyzji, bo to właśnie Szwoch kilka chwil później fatalnie zachował się w okolicy własnej szesnastki, przegrał walkę o piłkę i w efekcie Igor Angulo znalazł się sam na sam z Bartłomiejem Żynelem, przepuszczając mu futbolówkę między nogami.

Reklama

Wisła Płock wypuściła z rąk zwycięstwo. Zwycięstwo, na które nie zasługiwała. Remis znacznie uczciwiej oddaje przebieg spotkania, choć większa część spotkania toczyła się pod dyktando gości. Przewaga w posiadaniu piłki jest co prawda przy gospodarzach, ale taka też była taktyka Marcina Brosza na dzisiejsze spotkanie – zabetonować środkową strefę przy pomocy duetu Matras – Matuszek, podchodzić bardzo wysoko na połowę przeciwnika i prowokować Nafciarzy do bezproduktywnego klepania futbolówki we własnej strefie obronnej, które kończyło się zwykle chaotycznym laczkiem na połowę przeciwnika, bitym przez bramkarza albo jednego z defensorów. Zabrzanie nie dawali dzisiaj rywalom swobody w rozegraniu i długimi fragmentami można było nawet z uznaniem pokiwać głową na widok organizacji gry Górnika. Sęk w tym, że przyjezdni, gdy już udało im się piłkę odzyskać, sami nie bardzo mieli koncepcję, co z nią dalej począć. Angulo przez większą część meczu był odcięty od podań, Jimenez i Zapolnik nie zrobili różnicy na skrzydłach, a Matuszek w rozegraniu zwykle fundował Płockowi okazje do szybkiej kontry, zamiast zagrywać ciekawe piłki kolegom ze swojej drużyny.

Jeżeli to wszystko razem zsumować – obserwowaliśmy dzisiaj po prostu sporo niezbyt przyjemnej dla oka, ekstraklasowej kopaniny.

Z całego tego bałaganu paru zawodników można rzecz jasna wyróżnić. Tradycyjnie w środku pola Wisły najlepiej sobie radził Dominik Furman – jeżeli coś dobrego dla Nafciarzy się w tej strefie boiska działo, to właśnie za jego sprawą. Do tego dochodzi perfekcyjnie wykonany rzut karny. Gorzej przy strzale z jedenastu metrów wykazał się z kolei Igor Angulo. Właściwie to Hiszpan w pierwszej części gry pracował na to, żeby przy jego nazwisku na pomeczowej grafice widniał tłusty minus. Zaczął od zmarnowania dogodnej sytuacji. Potem pozwolił, by Żynel, który sam sprokurował jedenastkę w podbramkowym zamieszaniu, zrehabilitował się za swój błąd, wyciągając karniaka. A na koniec jeszcze Igor zrobił z siebie głupka, symulując faul, co bez trudu wychwycił Paweł Raczkowski.

Koniec końców jednak Angulo przypomniał, co potrafi robić najlepiej w lidze – wyczaił odpowiedni moment, ustawił się w linii, perfekcyjnie wyszedł na czystą pozycję i bez problemu wykończył akcję, co zresztą widać na załączonym wcześniej obrazku. Zamazał zatem złe wrażenie, choć – jak w starym dowcipie – niesmak pozostał.

Pochwalić można jeszcze od biedy niektórych defensorów. Marcjanik, Uryga, Tomasik, Sekulić czy Bochniewicz zaprezentowali się z przyzwoitej strony. Gorzej to wyglądało w przypadku nowicjuszy. Alasana Manneh przy stałych fragmentach gry zasygnalizował, że ma dobrze ułożoną stopę, ale generalnie gra układała mu się wyłącznie wtedy, gdy w pobliżu nie było żadnego przeciwnika, który mógłby go stłamsić w fizycznym starciu. Manneh kompletnie gubił się w środkowej strefie, bez potrzeby holował piłkę i zdaje się, że doprowadził tym do furii Marcina Brosza, który w trakcie pierwszej połowy kierował do Gambijczyka sporo uwag, a na drugą część meczu w ogóle go nie wypuścił. Erik Janża? Gdyby arbiter był bardziej surowy, to mógłby już po kilkudziesięciu minutach meczu pokazać Słoweńcowi drugą żółtą kartkę. Debiut do zapomnienia.

Tak jak i cały mecz. Wisła i Górnik postawiły kropkę nad „i” w pierwszej kolejce PKO Bank Polski Ekstraklasy i nie była to kropka zbyt okazała. Jeżeli chodzi o noty za styl – chyba minimalnie po stronie gości, ale na doświadczoną defensywę „Nafciarzy” to było po prostu o wiele za mało. Górnikowi nie brakowało chęci i dobrej organizacji, ale zabrakło po prostu jakości. Żurkowski i Gwilia to nie są zawodnicy, których łatwo będzie Broszowi zastąpić.

Reklama

screencapture-207-154-235-120-mecz-162-2019-07-22-21_02_53

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Piłka ręczna

Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

redakcja
0
Thriller w Lidze Mistrzów! Kielczanie odpadają po rzutach karnych

Ekstraklasa

Ekstraklasa

Radomiak nie zmieni trenera. Maciej Kędziorek nadal będzie prowadził zespół

Szymon Janczyk
15
Radomiak nie zmieni trenera. Maciej Kędziorek nadal będzie prowadził zespół
Ekstraklasa

Lech znów próbował przekonać Skorżę. Kosta Runjaić kolejnym kandydatem na trenera

Szymon Janczyk
60
Lech znów próbował przekonać Skorżę. Kosta Runjaić kolejnym kandydatem na trenera

Komentarze

0 komentarzy

Loading...