Reklama

Liga od kuźni: Lech Poznań

redakcja

Autor:redakcja

13 listopada 2018, 14:18 • 9 min czytania 0 komentarzy

Akademia Lecha Poznań to prekursor szkolenia młodzieży w Polsce. „Kolejorz” swoich graczy trenuje na wysokim poziomie od lat, czego namacalne efekty dostrzec można w klubowej kasie oraz w zestawieniach reprezentacyjnych powołań. Żaden klub w Polsce nie zarobił w ostatnich latach tyle pieniędzy na swoich wychowankach. Żaden klub w Polsce nie wysyła na zgrupowania kadr tylu swoich piłkarzy.

Liga od kuźni: Lech Poznań

Lech obecnie do 15. roku życia szkoli w Poznaniu, dalszy etap piłkarskiego kształcenia odbywa się w oddalonych o niecałe 50 km od miasta Wronkach. W Poznaniu obiekty lechowe są nieco porozrzucane po mieście, bo część boisk mieści się przy parku Cytadela, a część przy stadionie miejskim. Każdy chłopiec szkolący się w stolicy Wielkopolski marzy jednak, by od dyrektorów akademii dostać zaproszenie do Wronek. Tam mieści się najważniejsza baza akademii Kolejorza.

Lech korzysta oczywiście ze spuścizny Amiki Wronki. Główny stadion, boiska treningowe i szatnie przejął po fuzji klubu rodziny Rutkowskich i Lecha w 2006 roku. Do tego lechici wykorzystują też hotel Olympic, szkolny internat i kolejne boiska w oddalonym o trzy kilometry Popowie. Łącznie osiem boisk – dwa pełnowymiarowe trawiaste, jedno pełnowymiarowe ze sztuczną nawierzchnią, cztery mniejsze boiska trawiaste i jedno boisko orlikowe. Obok lubińskiego Zagłębia lechici mogą pochwalić się najlepszą bazą w kraju.

Właściwie całe dnie wychowanków Lecha pochłania nauka i treningi. Rano wspólne śniadanie, 2-3 lekcje w szkole, trening, powrót do szkoły, obiad i czasami kolejne zajęcia dodatkowe w ramach szkolenia w Lechu. – Widzimy plusy i minusy tego rozwiązania, że cała baza dla drużyn od 15. roku życia jest ulokowana we Wronkach – mówi Rafał Ulatowski, dyrektor akademii: – Z jednej strony tutaj nie ma żadnych pokus. Życie nocne niemal nie istnieje, chłopcy nie są narażeni na to, że „miasto ich pochłonie”. Jeśli chcą być piłkarzami, to gwarantujemy im pełne warunki do rozwoju i wystarczy tylko się do tych naszych zasad dostosować. Ale dostrzegamy też minusy. Żałujemy, że mamy utrudnione możliwości edukacji kulturalnej chłopaków. Trudno zorganizować wyjście do kina czy do teatru. Staramy się jakoś z tym radzić, ale duże miasto ma większe możliwości pod tym względem.

Reklama

Ponadto oddalenie Wronek od Poznania o ponad 50 kilometrów sprawia problemy logistyczne. Cieszymy się oczywiście, że mamy swoją bazę, że tutaj są znakomite warunki, bo widzimy po przykładach z innych miast, że stworzenie bazy akademii w dużym mieście to też ogromne wyzwanie budżetowe. Natomiast niemal wszyscy nasi trenerzy mieszkają w Poznaniu i codziennie te kilka godzin spędzają w samochodzie na dojazd do pracy i później do domu – przyznaje Ulatowski.

4

Jednak poświęcenie trenerów, dobra baza i fachowe podejście do treningów zaowocowało tym, że dziś nikt nie może się równać z Lechem na liczbę zawodników powoływanych cyklicznie na zgrupowania juniorskich reprezentacji Polski. Systematyczna praca przekłada się też na namacalne zyski. W ostatnich latach Kolejorz na sprzedaży swoich wychowanków zarobił około 16 milinów euro. Jan Bednarek, Karol Linetty, Marcin Kamiński, Dawid Kownacki i Tomasz Kędziorą robią też za żywe reklamy szkolenia Kolejorza, bo każdy z nich doczekał się już debiutu w seniorskiej reprezentacji Polski. Nie ma w tym przypadku.

Chociaż kolejny zawodnicy opuszczający akademię mają być jeszcze lepsi. Wyżej wspomniana piątka nie przeszła w pełni programu szkolenia, który dziś funkcjonuje w akademii Kolejorza. Za teoretyczne zaplecze metodyki w Lechu odpowiada Amilcar Carvalho, koordynator szkolenia. To Portugalczyk, który trafił do Poznania dzięki wymianie studenckiej i osiadł się tu na dłużej. Dziś metodologia szkolenia w Kolejorzu opiera się na fundamentach gry, czyli podstawowych zachowaniach boiskowych względem partnerów, przeciwników oraz piłki. Są one wpajane dzieciom grającym w Lechu już od najmłodszych lat. Dlatego zawodnicy tu wychowani mogą występować w dowolnych system gry i ustawieniach. M.in. dzięki tym fundamentom nie ma żadnego problemu w przechodzeniu przez wychowanków naturalnej drogi między kształceniem w grupach poznańskich, a rozwojem w grupach wronieckich. To jedna, zunifikowana struktura, a nie dwa odrębne twory.

Chłopiec przychodzący do nas jako nastolatek potrzebuje roku, by nadrobić zaległości wobec chłopców, którzy przeszli już tę naukę. Nasza metodologia opiera się na tym, by pracować nad kreatywnością i szybkością decyzji. Dlatego 70-80% treningów realizujemy w formie gier. Chcemy, by nasi wychowankowie możliwie jak najszybciej podejmowali wybory na boisku. Dlatego gry pod presją przeciwnika są u nas obecne już w etapie rozgrzewki – tłumaczy dyrektor akademii.

1

Reklama

W akademii działa też program przygotowania motorycznego. W Poznania jest on oparty na motorycznych wstawkach z dużym naciskiem na wzorce ruchowe. Starsze grupy juniorskie już we Wronkach są z kolei ściśle kontrolowane pod względem obciążeń. Dzięki kamizelkom GPS zespoły U17 czy U19 są poddawane dokładnym badaniom na każdych zajęciach. Obciążenia w poszczególnych mikrocyklach są regulowane według pomiarów tętna, liczby sprintów czy przebiegniętego dystansu. W ten sposób czas na zajęciach jest planowany niezwykle skutecznie.

Dokładamy wielu starań, by przygotowanie fizyczne w Lechu stało na najwyższym poziomie. Mamy trenerów przygotowania siłowego i motorycznego dedykowanych do zespołów, zatem nie ma takich sytuacji, że trener nie wie z jakim materiałem pracuje. Stworzyliśmy profile motoryczne, znamy tych chłopaków, analizujemy ich obciążenie, możliwości. Szukamy słabych stron, by je niwelować – mówi Jakub Grzęda, trener przygotowania fizycznego: – Razem z trenerem Karolem Kikut wprowadziliśmy też projekt, który miał prowadzić do zmniejszenia liczby kontuzji. Analizowaliśmy dane z kilku lat, odnosiliśmy je do literatury i naszej wiedzy. Przy zachowaniu optymalizacji treningu udało nam się zmniejszyć liczbę urazów o około 50%.

Trenerzy to zresztą – obok bazy – największy skarb akademii Kolejorza. – Zdarza się, że nocują we Wronkach, bo przyjeżdżają do klubu rano, po popołudniowych zajęciach zostają jeszcze na rozmowy z chłopakami czy analizy i nie ma sensu, by wracali do Poznania. Za nocleg w hotelu Olympic płaci klub, a trener rano następnego dnia rozpoczyna zajęcia. Nie chcemy im narzucać sztywnego dnia pracy. To mądrzy, wykształceni ludzie, którzy wiedzą ile i jak trzeba pracować – twierdzi Ulatowski.

Nie pracowałem w żadnej innej akademii, ale mam uszy i oczy, więc słyszę, jak to wygląda w innych klubach. I zdaje sobie sprawę z tego, że trudno o lepsze warunki dla trenera od tych, które mamy w Lechu – mówi Hubert Wędzonka, trener zespołu U17: – Chcieliśmy program do analiz? Dostaliśmy. Chcieliśmy telewizor w pokoju trenerów? Załatwione. Kompletny sprzęt na każde zajęcia? Jest. Już nie mówię o takich podstawowych sprawach, jak czyste koszulki dla chłopców. To po prostu oznaka profesjonalizmu. Natomiast solą tej pracy jest praca z chłopakami, którzy nie kręcą nosem, że trzeba przyjść na trening. Wychodzimy na boisko i widzę pełne zaangażowanie oraz determinację do dążeniu do celu, jakim jest gra przy Bułgarskiej.

6

Lech partycypuje też w kosztach kursów licencyjnych, na które udają się zatrudnieni przez klub szkoleniowcy. Wysyła też ich na staże po całej Europie, pomaga finansowo w wyjazdach na konferencje, a udział w Lech Conference jest obowiązkowy dla każdego trenera. Efekt? Kolejorz nie tylko szkoli młodzież, ale i trener. Przemysław Małecki oraz Wojciech Tomaszewski prowadzą młodzieżowe reprezentacje Polski, Patryk Kniat był asystentem trenera w Arce Gdynia, Mariusz Rumak i Ivan Djurdjević prowadzili pierwszy zespół Lecha Poznań, a niektórzy po prostu wyjechali pracować do innych akademiach w kraju.

Natomiast trener w Lechu musi też być pedagogiem. – Zawodnicy przenoszą się tutaj z całym swoim życiem, a rodziców zostawiają w domu. Tutaj dojrzewają, tutaj mają swoje problemy, tutaj spędzają kilka ważnych lat życia. I rozumiemy to, że trener to nie tylko ten facet, który nauczy ich grania w piłkę. Trener w akademii Lecha jest też pedagogiem, bo wychowuje nie tylko piłkarzy, ale i ludzi. Niekiedy musi on po prostu zastąpić ojca – przyznaje Ulatowski.

– Gdybyście przyjechali chwilę wcześniej, to bylibyście świadkami dłuższej rozmowy  z pięcioma chłopakami w wieku licealnym. Jako trenerzy mamy wgląd w Librusa, czyli elektroniczny dziennik, widzimy jak wygląda frekwencja w szkole naszych zawodników i widzimy też jakie mają oceny. Jeśli gdzieś jest problem, to reagujemy. To nie opiera się na rygorze czy presji strachu. Mamy zdrowe relacje z zawodnikami, ale musimy też pilnować tego, by wyszli na ludzi – tłumaczy Karol Bartkowiak, asystent w zespole rezerw.

5

Gwarantuję, że jeśli ktoś przez rok będzie mieszkał w naszej bursie we Wronkach, to nie tylko punktualnie wstanie na śniadanie, ale i nauczy się ścielić łóżko czy organizować sobie czas, bo tego jest naprawdę niewiele – zapewnia dyrektor akademii, który nie ukrywa, że grafik wychowanków jest przeładowany: – Szkoły mistrzostwa sportowego są objęte normalnym systemem nauczania. Zatem chłopcy mają tyle samo lekcji biologii, chemii, fizyki czy języka polskiego. Doliczenie do tego codziennie treningu i w weekend meczu sprawia, że ten plan jest naprawdę napięty. I choć bardzo chcielibyśmy wprowadzić treningi pozycyjne i indywidualne, to jest to o tyle trudne, że doba ma 24 godziny, a sen to ważny element regeneracji i nie chcielibyśmy go chłopakom zabierać. Plany na zajęcia indywidualne są, natomiast zobaczymy jak uda nam się to wprowadzić.

Rzut oka na wychowanków Lecha, którzy przebili się na zachód pokazuje, że większość z nich pochodzi spoza Poznania. Dawid Kownacki – Gorzów Wielkopolski, Karol Linetty – Damasławek, Tomasz Kędziora – Zielona Góra, Jan Bednarek – Kleczew, Marcin Kamiński – Konin. Dlatego w akademii Lecha odważniej ostatnio postawili na skauting. – W pewnym momencie trochę zaniedbaliśmy ten dział, ale dziś mamy koordynatora, który zajmuje się skautingiem młodzieżowym. Do tego opieramy się też na sieci klubów partnerskich, sami nasi trenerzy mają oczy i uszy szeroko otwarte. Mamy juniorów z całej w Wielkopolski, także z województwa lubuskiego, do tego z Krosna, Nowego Sącza… – wylicza Ulatowski. – Inne akademie rozpychają się łokciami. Kiedyś łatwiej było nam pozyskać obiecującego chłopaka, ale dziś ma wiele alternatyw. Bywało tak, że byliśmy już o krok ściągnięcia go do Lecha, a on wybierał inny klub – dodaje Wędzonka.

W akademii Kolejorza mają świadomość tego, że jeszcze kilka lat temu byli zdecydowanie najlepszą szkółką w Polsce, ale dziś naciskają Lecha inni – z Zagłębiem Lubin na czele. Dlatego w planach jest rozbudowa obiektów we Wronkach. – Spójrzcie tam, gdzie stoi trybuna i budka spikera. Pracujemy nad tym, by w ciągu 24 miesięcy stanął tam nowy internat, w którym zakwaterujemy ponad 100 chłopców. Staramy się o fundusze zewnętrzne. Wiemy, że świat nie stoi w miejscu i musimy się rozwijać. Własna bursa pozwoliłaby się nam usamodzielnić od zakwaterowania w szkolnymi internacie, poza tym mielibyśmy pełny wpływ na wyżywienie i organizację czasu w budynku – wymienia Ulatowski.

3

Akademia Lecha na tle pozostałych szkółek w Polsce wypada naprawdę dobrze. Tak naprawdę w większości kategorii porównywać ją można jedynie z lubińskim Zagłębiem, a i tak bardzo często nie stoi na straconej pozycji względem „Miedziowych”. Pewny minus stoi po stronie infrastruktury, która jest nieco porozrzucana między Poznaniem, Wronkami i Popowie. Natomiast doświadczenie stoi po stronie lechitów – mało kto w Polsce tak wcześnie zrozumiał istotę szkolenia młodzieży i wprowadził to do struktur całego klubu.

Rywalizacja Lecha i Zagłębia o miano najlepszej akademii w kraju zapowiada się pasjonująco.

DAMIAN SMYK

PRZEMYSŁAW MAMCZAK

fot. Karol Stępniewski

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...