Reklama

Dominacja. Legia mistrzem Polski CLJ trzeci raz z rzędu

redakcja

Autor:redakcja

28 czerwca 2017, 19:58 • 4 min czytania 99 komentarzy

Wydawać by się mogło, że na polskich boiskach nie gra już nikt. Oczywiście oprócz Euro U-21, ale i tak nas już tam nie ma, a to, co oglądaliśmy trudno było nazwać grą, raczej bieganiem za piłką. Natomiast są rozgrywki, które wielki finał miały dopiero dziś. Mianowicie: Centralna Liga Juniorów. Zakończyła się dopiero 28 czerwca, chociaż wiele zespołów Ekstraklasy dawno rozpoczęły przygotowania już do nowego sezonu. I jak zwykle – CLJ wygrała Legia.

Dominacja. Legia mistrzem Polski CLJ trzeci raz z rzędu

Absolutna dominacja

Do rewanżu (bo finał CLJ rozgrywany jest jako dwumecz) podchodzili z trzybramkową zaliczką. Mają na koncie trzy na cztery możliwe zwycięstwa. Wszystko przez jasny cel, który nie różni się od tego postawionego pierwszej drużynie – mistrzostwo. Choć o tym za chwilę, najpierw przypomnijmy:

Centralna Liga Juniorów:

2013/2014 – zwycięstwo Wisły (w dwumeczu finałowym z Cracovią 12:1), Legia odpadła w ćwierćfinale z Lechem
2014/2015 – zwycięstwo Legii (w dwumeczu finałowym z Lechem 6:2)
2015/2016 – zwycięstwo Legii (w dwumeczu finałowym z Pogonią 5:4)
2016/2017 – zwycięstwo Legii (w dwumeczu finałowym z Pogonią 5:3)

Reklama

Piotrek Cichocki, czyli kapitan Legii w finale mówi nam: – Byliśmy dojrzalsi, mieliśmy pełną kontrolowalę i wiedzieliśmy jak zaskoczyć Pogoń. Byliśmy pewni siebie, po pierwszym golu w pierwszym meczu chcieliśmy strzelać kolejne i kolejne. Udawało nam się to, bo każdy zawodnik naszej drużyny chciał to zrobić, nie zadowalał się niczym przed ostatnim gwizdkiem.

Choć nagle z trzybramkowej przewagi zrobił się wynik kontaktowy. Pogoń wierzyła i nie propagowała hasła Piotra Świerczewskiego „na chaos”, tylko cierpliwie i w przemyślany sposób atakowała Legię. Gdyby nie Bondarenko, który robił dziś wszystko, aby Legia w Szczecinie nie spadła z tronu, mogło być źle. Choć 2:0 do przerwy urodziło wątpliwości. Najciekawiej było w końcówce, kiedy stojący w bramce Legii Kochalski fenomenalnie obronił strzał Waleńskiego z wolnego, a następnie, po rzucie rożnym dla Pogoni, z kontrą wyszedł Czarnowski i poradził sobie z dwójką rywali, po czym dograł w pole karne do napastnika, którego sfaulował Aron Stasiak. Karny, czerwona kartka, gol i Legia rozpoczęła świętowanie.

Cel ważniejszy od drogi

Pora zająć się celem. Wielu twierdzi, że bez niego, jasno określonego, nie można nic osiągnąć. Dlatego w Warszawie patrząc na każdy rocznik, liczy się zwycięstwo. Według niektórych aż za bardzo. Jeden z byłych zawodników Piotra Kobiereckiego podkreśla, że – jakkolwiek dziwnie to nie brzmi – trener za bardzo skupia się na celu. Mówi: – Dla niego celem jest wygrana. Jedni mogą nazwać to mentalnością zwycięzcy, dla mnie to przesada, zbytnio napala się na zwycięstwo, nie ma oczu dookoła głowy. Ważniejsza od celu jest droga, którą się idzie i po drodze zbiera plony. Uważam, że w seniorach liczy się tylko wygrywanie, ale w młodzieżowej chodzi o jak najlepsze przygotowanie juniorów do gry w dorosłej piłce.

I z tym ostatnim trudno się nie zgodzić, a przemawiają za tym choćby słowa niedawnego kapitana Legii CLJ, teraz trenującego z pierwszą drużyną, Mateusza Żyry. Zimą w wywiadzie dla Weszło spytany, ile z nich przebije się na poziom Ekstraklasy powiedział: „jak uda się trzem, czterem to będzie super”.

Cichocki sądzi, że zaszczepianie w Warszawie mentalności zwycięzcy jest dobrą metodą: – Legia jest najlepsza w Polsce i to pokazuje nie tylko w piłce seniorskiej, ale i w juniorach. Nikt przypadkiem nie znajduje się w finale trzy lata z rzędu, a potem tych finałów nie wygrywa. Z roku na rok kadry się zmieniają, a my i tak wygrywamy, to pokazuje jakie mamy możliwości w kolejnych rocznikach.

Reklama

Kiedy ten koniec sezonu?

Skoro na początku podkreśliliśmy, że to praktycznie jedyne rozgrywki zaliczane do sezonu 2016/2017, które jeszcze trwają, to warto dodać o tym słowo. Taki kalendarz to niemal same minusy. Po pierwsze, nie można wystawić najmocniejszych składów, bo najzdolniejsi juniorzy są już na zgrupowaniach z pierwszymi drużynami. Po stronie Pogoni było takich aż siedmiu (Pawłowski, Kowalczyk, Maćkowski, Bochnak, Listkowski, Stefaniak i Jopek).

A Jacek Magiera zabrał na zgrupowanie trzech zawodników, którzy mogli zagrać w finale (Żyro, Hołownia, Szczepański), ale do tego przez uraz odpadł Urbański, o którym trener Kobierecki nie boi się mówić publicznie, że na tym poziomie jest wręcz profesorem. Zastąpić miał go Sebastian Walukiewicz, który z kolei odszedł do… Pogoni Szczecin. Tyle że do pierwszej drużyny, bo w Legii takiej szansy nie dostał i trenuje już pod okiem Skorży na obozie w Warce. Skończyło się tak, że Patryk Czarnowski, czyli nominalna „dziewiątka” zagrał na środku pomocy. A rozmawiając prywatnie zawodnicy mówią wprost, że grają za długo i sezon daje w kość. Dwa tygodnie przerwy i start przygotowań do nowego. A w tym wieku obciążanie organizmu nie jest dobrym rozwiązaniem. Optymalnie byłoby kończyć co najmniej tak, jak rok temu, czyli trzy tygodnie wcześniej. Kalendarz chyba jest do zmiany.

***

Na koniec obejrzyjcie sobie akcję Bartka Olszewskiego z pierwszego meczu – trochę jako nadzieję na dobrą przyszłość polskiej piłki.

Samuel Szczygielski

fot. 400mm.pl

Najnowsze

Inne kraje

Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Bartek Wylęgała
5
Serbscy piłkarze odmawiają gry. A już za moment kontrowersyjny sparing z Rosją

Komentarze

99 komentarzy

Loading...