Reklama

Warszawscy radni wciąż żyją w piwnicy – Adidas ma zwolnić miejsce Syrence!

redakcja

Autor:redakcja

22 września 2016, 13:50 • 2 min czytania 0 komentarzy

W idealnym świecie, politycy niezwiązani wcześniej ze sportem mieliby zakaz wypowiadania się na jego temat. Nikt nie usłyszałby wtedy Joanny Muchy pytającej o dobór zespołów do Superpucharu, nikt nie musiałby łapać się za głowę widząc Beatę Szydło, która przekonywała, że oczywiście „wie, wie” na czym polega spalony. Niestety, idealny świat nie istnieje i co rusz ktoś odpali bombę – najnowszy przykład to warszawscy radni, zajmujący się koszulkami Legii.

Warszawscy radni wciąż żyją w piwnicy – Adidas ma zwolnić miejsce Syrence!

Wojskowi z okazji 100-lecia klubu grają w lidze z z hasłem promocyjnym miasta „Zakochaj się w Warszawie”, umieszczonym na spodenkach. UEFA z sobie znanych powodów nie zgodziła się na to w Lidze Mistrzów, ale w ramach kompromisu przystała na herb Warszawy, umieszczonym w tym samym miejscu. Legia rzeczywiście zagrała przeciwko Borussii z Syrenką na spodenkach i – jak czytamy w stołecznym oddziale Gazety Wyborczej – tu zaczął się problem, bo radni uznali to za niegodne. Nic to, że herb nie znajdował się na jajach albo dupie, tylko nad numerem zawodnika, a na drugiej nogawce widnieje herb samej Legii. Nie, jest problem, a politycy są przecież od tego, żeby problemy rozwiązywać.

– Syrenka ma być gorsza? To niech Adidas albo Fortuna przeniosą się niżej – stwierdziła rezolutnie radna Olga Johann. Bardzo słusznie, bo przecież firma dostarczająca sprzęt może przeprowadzić się na spodenki i to najlepiej od ich wewnętrznej strony, a sponsor jest kompletnie niepotrzebny i skoro fortuna kołem się toczy, wszędzie można dać przecież Syrenkę. Za rok piłkarzy za nią przebrać, a za dwa – pozabierać te wszystkie Porsche i wręczyć Syreny.

Że to może kosztować? Na to też radni mają pomysł. – Pieniądze nie mogą być tu kwestią najważniejszą. To jest w końcu herb stolicy. A skoro to takie duże koszty, to może niech kibice wypiją mniej piwa i się dołożą – stwierdziła Anna Nehrebecka, gdy ktoś nieprzytomny stwierdził, że klub ma podpisane umowy i nie może gmerać w koszulce według własnego, a właściwie radnych widzimisię. Wyobrażamy sobie taką scenę:

(przerwa w meczu)

Reklama

– To co, jeszcze po jednym?

– Nie, słuchaj, nie mogę, bo dokładam się na Syrenkę.

Miłość wymaga przecież poświęceń.

Najnowsze

Niższe ligi

Trzęsienie ziemi w Małopolskim Związku Piłki Nożnej. Dwie osoby odwołane ze stanowiska

Bartek Wylęgała
0
Trzęsienie ziemi w Małopolskim Związku Piłki Nożnej. Dwie osoby odwołane ze stanowiska

Komentarze

0 komentarzy

Loading...