Reklama

Duże pieniądze i pomysł jak je wydawać. Łudogorec Razgrad podbija Europę

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2014, 19:00 • 5 min czytania 0 komentarzy

Liga bułgarska do tej pory kojarzyła nam się głównie z obozem przetrwania, zafundowanym całkiem niedawno przez jeden z tamtejszych klubów czwórce polskich piłkarzy. Słuchając opowieści Mateusza Bąka o miejscowych realiach, przed oczami mieliśmy obraz czegoś na kształt burdelu na kółkach. Piłkarskiego trzeciego świata. Jak się jednak okazuje, w kraju Stoiczkowa, Bałykowa i Berbatowa dzieje się znacznie więcej. Rzeczy równie szalone jak opowieści naszych o Etyrze Wielkie Tyrnowo, lecz zdecydowanie bardziej pozytywne. Wszystko za sprawą piłkarzy Łudogorca Razgrad. Klubu, który w niecałe 13 lat od momentu powstania, robi furorę w Lidze Europy. I jak zapewniają Bułgarzy, to dopiero początek.
Razgrad to niewielkie miasto położone w północno-wschodniej Bułgarii. Niecałe 40 tysięcy mieszkańców. Na kartach historii zapisało się tym, że kilkanaście wieków temu w okolicy poległ cesarz rzymski Decjusz Trajan. Dziś piłkarze grający w miejscowym Łudogorcu piszą nową historię, będąc na ustach piłkarskiej Europy. Klub bez tradycji, z niewielkiego miasta, z przeciętnej ligi, ale za to ze sporym budżetem i wizją tego, jak nim gospodarować, jak burza przeszedł przez rozgrywki grupowe Ligi Europy, dystansując Dinamo Zagrzeb, PSV Eindhoven i Czernomorec Odessa. W sześciu meczach Łudogorec pozwolił sobie wbić tylko dwie bramki. 5 zwycięstw, 1 remis. Gdy w kolejnej rundzie Bułgarzy rozprawili się z Lazio, a więc klubem na tle którego Mistrz Polski wyglądał jak drużyna z klas 1-3 w starciu z gimnazjalistami, było jasne, że o przypadku nie może być mowy.

Duże pieniądze i pomysł jak je wydawać. Łudogorec Razgrad podbija Europę

Nie jest łatwo ogarnąć fenomen klubu z Razgradu. To trochę tak, jakby przykładowo Drutex zainwestował jeszcze większe pieniądze w Bytovię Bytów, a drużyna z Kaszub w dwa lata z drugiej ligi przeskoczyła na poziom Ekstraklasy, a będąc na nim porozstawiała po kątach Legię, Wisłę, Lecha i Śląsk, zdobywając wszystko co się da – mistrzostwo, Puchar Polski, Superpuchar. Niezależnie od wielkości zainwestowanych środków – czysta abstrakcja. Łudogorcowi się to jednak udało. – Jeśli akurat z nimi nie przegrasz, to wiesz, że to dla ciebie dobry wynik – mówił niedawno w rozmowie z nami Adam Stachowiak, bramkarz Botew Płowdiw. Powiecie OK, ale Bułgaria to inna specyfika – korupcja, przy której ta nasza to dziecinne psoty, wojny gangów, mafiosi na czele klubów i tym podobne zabawy. Tylko, że Łudogorec błyszczy również w Europie, poza jurysdykcją trzymającej władzę szajki, czyli drużynę musiał zbudować świetną.

Kluczowym momentem dla klubu było przejęcie go przez braci Kiryła i Georgija Domuscziewów, jednych z najbogatszych ludzi w Bułgarii, działających m.in. w branży farmaceutycznej, również na polskim rynku. To oni wyłożyli na stół duże pieniądze. Duże to nie znaczy wielkie. Takie na poziomie Lecha Poznań. Budżet na ten sezon – 11 milionów euro. Drużynę oddano w ręce młodego, rodzimego trenera Iwajło Petewa, a on wykręcił z nią rekordowe wyniki. Najpierw awans do I ligi, a później dublet w pierwszym sezonie w elicie. W drugim – obronił tytuł i szykował się do ponownej walki w Europie (za pierwszym razem Łudogorec odpadł z Dinamem Zagrzeb w II rundzie kwalifikacji do LM), lecz na stanowisku nie wytrwałâ€¦ bo przegrał inauguracyjny mecz sezonu 2013/14 z beniaminkiem. Zastąpił go Stoycho Stoew, trener bez większych sukcesów, ale – co ważne dla włodarzy – urodzony w Razgradzie. To pod jego wodzą bułgarska drużyna ograła w kwalifikacjach Champions League Slovan Bratysława i Partizan Belgrad. Bułgarom nie poszło jedynie z FC Basel w fazie play-off, lecz później zaczął się ich zwycięski marsz w Lidze Europy.

Reklama

We właścicielu klubu Kiryle Domuscziewie jedni widzą furiata na miarę Gigi Becaliego, który potrafi wyrzucić trenera po jednym meczu, a po przerwanym sparingu z Legią nazwać sędziego prostytutką i powiedzieć, że w jego rejonach za takie sędziowanie spalono by dom arbitra, a drudzy – człowieka z wizją, otaczającego się sobie podobnymi. Weźmy na przykład transfery. Oczywiście doniesienia o tym, że Bułgarzy byliby w stanie zapłacić 3,5 miliona euro za Dominika Furmana to bajki z mchu i paproci, ale polityka transferowa Łudogorca jest co najmniej ciekawa. W ostatnich czterech latach wydali na nowych graczy nieco ponad 5 milionów euro (!), nie zarabiając przy tym ani grosza. Na początku metodą na Wojciechowskiego, czyli na wariata – zapłacili spory hajs chociażby za Kascelana, Guldana czy Jarabicę i im podobnych, lecz ostatnie okienko to już bardziej przemyślane ruchy. Ściągnięto m.in. młodzieżowych reprezentantów Holandii: Jeroena Lumu i Virgila Misidjana, znanego jako Vura. – Ten gość do Łudogorca trafił za 700 tysięcy euro, podobno za sezon dostaje około 300 tysięcy. Na pewno będą chcieli się dalej wzmacniać, celem pewnie jest Liga Mistrzów, choć teraz dość wyraźnie przegrali z Bazyleą – mówił Stachowiak. Do tego do drużyny doszli jeszcze m.in.: Georgi Terziew, kapitan bułgarskiej młodzieżówki i Michel Platini, zasymilowany Brazylijczyk, gwiazda ligi, którą Łudogorec podkupił CSKA Sofia. Duży sukces zbudowany jest rzecz jasna na pieniądzach na transfery. Ale to nie wszystko. Ważniejszy jest pomysł, jak je wydawać i konsekwencja. Bułgarzy mają jedno i drugie.

Druga sprawa to akademia. Ambicją właścicieli jest nie tylko opieranie się na nieźle opłacanych najemnikach, a produkowanie własnych piłkarzy. Ludogorets Football Academy już dziś może pochwalić się siatką skautów w całej Bułgarii i bazą treningowa, jaką większość polskich klubów może zobaczyć jedynie na zdjęciach. Pieniądze na młodzież łoży m.in. firma Aurubis, największy w Europie producent wyrobów miedzianych. Zresztą inwestycje w infrastrukturę powoli w Bułgarii stają się normą. Chodzi nie tylko o Łudogorec, ale też inne kluby, o czym opowiadał nam Stachowiak na przykładzie Płowdiw: – Stadion stadionem, ale powiem o bazie treningowej, bo to podstawa. We wrześniu została zakończona budowa i muszę przyznać – jest to baza z prawdziwego zdarzenia. Pięć boisk pełnowymiarowych, z czego jedno sztuczne, szóste nieco mniejsze. Do tego hotel z restauracją, siłownia, odnowa biologiczna, kawiarnia, sklep klubowy.

Jak nietrudno się domyśleć, Łudogorec nie jest zbytnio lubiany przez Bułgarów. Patrzą na klub jak na kuzyna z prowincji, który wkupił się do elity i bez żadnego respektu dla wielkich panoszy się na salonach. Drużyna z Razgradu rozstawia teraz po kątach zasłużone bułgarskie firmy takie jak: CSKA Sofia, Levski Sofia czy chociażby Liteks Łowecz. Fani klubów ze stolicy porównują ich do Manchesteru City, skandując z trybun, że tradycji i tak nie kupią, ale w Razgradzie zamiast o przeszłości, wolą myśleć o przyszłości. W najbliższej czeka ich dwumecz z Valencią i coś nam mówi, że nie są w nim bez szans. A nawet jeśli przegrają, to właściciele już zapowiedzieli, że kasa zarobiona w Lidze Europy pójdzie na kolejne wzmocnienia. Takie na Ligę Mistrzów.

Fot. fakti.bg

Reklama

Najnowsze

Anglia

Thiago Silva: Mam nadzieję, że chłopaki z drużyny wiedzą, co znaczy nosić koszulkę Chelsea

Bartek Wylęgała
0
Thiago Silva: Mam nadzieję, że chłopaki z drużyny wiedzą, co znaczy nosić koszulkę Chelsea
Lekkoatletyka

70. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego za nami. Polscy lekkoatleci sprawdzili formę

redakcja
0
70. ORLEN Memoriał Janusza Kusocińskiego za nami. Polscy lekkoatleci sprawdzili formę
Ekstraklasa

Jagiellonia o krok od mistrzostwa! Za tydzień wystarczy zwycięstwo z Wartą

Kamil Warzocha
38
Jagiellonia o krok od mistrzostwa! Za tydzień wystarczy zwycięstwo z Wartą

Komentarze

0 komentarzy

Loading...