Reklama

Weszło Retro. Historia najbrudniejszego meczu w historii futbolu

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2013, 12:49 • 6 min czytania 0 komentarzy

21 października 1973 roku, Estadio Nacional, Santiago. Drugi mecz barażu o awans do mistrzostw świata pomiędzy Chile a Związkiem Radzieckim. Na trybunach 18 tysięcy widzów, Chilijczycy z przejęciem wysłuchują hymnu, wreszcie rozlega się gwizdek. Kilkanaście sekund później pada gol, nie może być jednak inaczej: Sowietów w ogóle nie ma na boisku. Piłkarze Chile przybijają piątki, kibice wiwatują, jedno z najbardziej absurdalnych spotkań w futbolu staje się faktem. Oto konfrontacja, którą słynny urugwajski pisarz Eduardo Galeano nazwał „najbardziej żałosnym meczem w historii”.

Weszło Retro. Historia najbrudniejszego meczu w historii futbolu

Dlaczego Sowieci nie stawili się w Ameryce Południowej na tak kluczową grę? Wspomnijmy tylko jeden fakt: Estadio Nacional w tygodniach poprzedzających spotkanie był wykorzystywany jako obóz koncentracyjny. Szatnie były salami przesłuchań, tortur, cały obiekt jednym wielkim więzieniem. Zacznijmy jednak od początku historii, a ta zaczyna się wraz z wystrzałem AK47 należącego do Fidela Castro…

To z broni podarowanej przez dyktatora Kuby zabił się Salvador Allende, pieczętując tym samym przejęcie w Chile władzy przez generała Pinocheta. Socjalistyczny rząd Allende został strącony z urzędu w puczu wojskowym (wydatnie wspieranym przez CIA) zaledwie kilka tygodni przed datami wspomnianego dwumeczu. Naturalnie fakt, że lata 70. były czasem zimnej wojny w rozkwicie, oraz że ZSRR właśnie traciło wpływy na rzecz Amerykanów w jednym z do tej pory „swoich” państw sprawił, iż obie strony strony w przeciągu godzin stały się wrogami numer jeden. „Kto wybrał drużyny do tego meczu?” mogłaby zapytać Joanna Mucha, bowiem faktycznie: jakie są szanse, że dwa zespoły napotykające na siebie w barażach o awans do World Cup, znajdujące się na różnych kontynentach, nagle staną się śmiertelnymi wrogami? To okoliczności skrajnie nieprawdopodobne, ale zrealizowały się i wiadomo było, że normalne rozegranie tych spotkań będzie niemożliwe.

Pinochet bynajmniej nie słynął z łagodności i łaskawości, dlatego krwawo zaczął rozprawiać się z politycznymi przeciwnikami jak tylko przejął władzę. Szybko zaczęło brakować mu więzień, jego oczy skierowały się więc na wielki obiekt Estadio Nacional, dobrze zlokalizowany w centrum stolicy, idealny do takich celów. Przekształcił go w obóz koncentracyjny dla wrogów politycznych, wielu ginęło tam bez śladu. Wśród tortur stosowano praktyki równie subtelne, co te znane z reżimów nazistowskich czy stalinowskich: ot, choćby łamanie muzykom palców, a potem kazanie im by grali na swoich instrumentach. Jednocześnie w stadionowym obozie przebywało kilkanaście tysięcy osób. Do pierwszego meczu w Moskwie było coraz bliżej, a tymczasem kamratów ZSRR mordowano na murawie, na której miał odbyć się rewanż.

Image and video hosting by TinyPic

Reklama

Już pierwszy pojedynek odbył się praktycznie cudem, junta wojskowa zakazała bowiem komukolwiek opuszczać kraj. Ostatecznie jednak po wstawiennictwie jednego z trenerów, który miał wśród przyjaciół wysoko postanowionych militarnych notabli, gracze dostali swoją życiową szansę. Nie da się jednak ukryć: Pinochet dał się namówić, bowiem widział w tym meczu możliwość utarcia nosa rywalom i odniesienia bardziej politycznego niż sportowego zwycięstwa, o którym usłyszy świat. Piłkarze otrzymali zgodę na wyjazd, ale ich rodziny na ten czas były przetrzymywane jako zakładnicy.

W paszczy lwa, w gotującej się od chęci stłamszenia Chilijczyków Moskwie, padł remis 0:0. Sowieci byli zmotywowani jak nigdy by roznieść rywali w pył, odnieść propagandowe zwycięstwo, poza tym brak wyjazdu na mistrzostwa byłby porażką niejako systemową, plamą na honorze. Pinochet jednak triumfował, duchem był obecny na meczu. Doceniając wyczyny obrońców oraz bramkarza drużyny Chile, którzy rozpaczliwie walczyli o wynik, tak ZSRR miało gigantyczną przewagę i powinno wygrać. Przywódca z Ameryki Południowej miał jednak asa w rękawie, sędziego. Hugo Gasc, jedyny chilijski dziennikarz, który dotarł na ten mecz, dziś opowiada: „Szczęśliwie dla nas sędzia był zagorzałym antykomunistą. Razem z Francisco Fluzą, szefem naszej delegacji, przekonaliśmy go, żeby nie pozwolił nam przegrać tego spotkania. I tak się stało, korzystne sędziowanie ogromnie nam pomogło”. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że sędzia nie podjąłby ryzyka wypaczenia meczu o takiej stawce i w takim miejscu, wyłącznie z powodów ideowych.

Rozstrzygnąć miał więc rewanż. Pinochet z przewidywalną dla niego okrutną satysfakcją nie zamierzał wyznaczać innego stadionu na tę konfrontację, wybrał Estadio Nacional. Chciał, żeby Sowieci zagrali na tym samym boisku, na którym jeszcze parę dni wcześniej rozstrzeliwano komunistów. By przebierano się w szatniach, gdzie torturowano pobratymców gości. Oczywiście ukryć faktu, że wielki stadion zmienił się w krwawe więzienie nie da się łatwo, szczególnie w czasach, gdy kręciło się tylu agentów. Dlatego ZSRR złożyło do FIFA oficjalny protest, by mecz rozegrany został na neutralnym terenie. Argumentowali to w oficjalnym komunikacie, iż zagranie na tym stadionie, to jak rozegranie spotkania w obozie w Dachau. Tu jednak włączył się do gry trzeci gracz, Anglik Stanley Rous, ówczesny szef FIFA.

Anglicy, jeszcze niedawno mistrzowie świata, w ogóle nie zakwalifikowali się na turniej w 1974. Rous zwietrzył w całym zamieszaniu okazję na wepchnięcie rodaków tylnymi drzwiami na imprezę. Liczył, że w geście protestu wobec skandalicznego dwumeczu wycofają się z mistrzostw kraje bloku komunistycznego, a wtedy na mistrzostwach znalazłoby się miejsce dla synów Albionu. FIFA oczywiście wysłała osoby na wizytację stadionu – obozu. Na ten czas Pinochet zatarł ślady właściwej działalności obiektu w ostatnich dniach. Jednak do dziś mówi się, że nawet w trakcie owych oględzin w kompleksie znajdowali się poukrywani licznie więźniowie, bowiem tak szybkie przeprowadzenie wszystkich było zbyt wielkim wyzwaniem logistycznym. Prezydent FIFA jednak miał swoje powody, by kazać przymknąć oko na wszystko, co mogło być podejrzane. Obóz koncentracyjny Estadio Nacional dostał więc zielone światło na rozegranie meczu. Choć wcześniej tego roku nie było problemów z przełożeniem na neutralny teren spotkania Irlandii Północnej z Bułgarią, gdy w Belfaście robiło się gorąco.

ZSRR odmówiła przyjazdu. Dziś obrońca tamtejszej kadry, Jewgenij Lowczew, opowiada: „Nasi oficjele przede wszystkim bali się propagandowej bomby, jaką byłaby nasza porażka. Przypuszczam, że gdybyśmy wygrali u siebie, pozwolono by nam zagrać rewanż”. Biorąc pod uwagę fakt, że Pinochet nawet w Moskwie potrafił zadbać o odpowiednie sędziowanie, a także miał ciche wsparcie prezydenta FIFA, trudno podejrzewać by pozwolił wydrzeć sobie zwycięstwo u siebie. Porażka Sowietów z nowo zrodzonym zimnowojennym wrogiem, w dodatku w takim miejscu, byłaby faktem o wiele boleśniejszym niż rezygnacja z powodów „humanitarnych”, jak określało swoje wycofanie z barażu ZSRR.

Choć Chile przyznano walkower, Pinochet i tak postanowił rozegrać ten mecz. Zrobić z tego cały festyn, święto zwycięstwa w grze cieni i intryg ze swoim wrogiem. Dlatego na baraż z ZSRR normalnie sprzedawano bilety. Pojawiło się wielu widzów, piłkarze słuchali hymnu, byli też sędziowie – wszystko jak na normalnej grze. Brakowało tylko przeciwnika, po strzeleniu jednej bramki zakończono więc „mecz”. Aby czas na stadionie nie był stracony, festyn bowiem musiał trwać, zakontraktowano po tej farsie sparing z Santosem. Przynajmniej Brazylijczycy utarli nosa wodzowi – ograli Chile 5:0.

Reklama

Mamy tu przykład spotkania, w którym ilość krętactw, ciosów poniżej pasa i wszelkiego brudu przerosła wszelkie dopuszczalne rejony tak, że aż brakuje skali. Fanatyczny, krwawy generał, prezydent FIFA przymykający oko na zbrodnie wojenne i życie więźniów, byleby tylko ugrać prywatne interesy, sprzedajni sędziowie, setki bezimiennych aktorów, o których nie usłyszymy, ale którzy odegrali swoją rolę w przebiegu tych wydarzeń. Czy przesadą będzie powiedzieć, że polityka jest – albo potrafi być – kloaką, która gdziekolwiek tylko wejdzie w kontakt z inną dziedziną (jak tu z piłką), tam może skalać ją i zabrudzić aż do obrzydzenia?

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...