Nawałka bliski objęcia posady selekcjonera – kontrakt do końca roku, 200 tysięcy miesięcznie. Rozmowy z Janem Urbanem i Tomaszem Kaczmarkiem. Lech się nie zatrzymuje, Legia liczy na Josue. Co tam ciekawego w poniedziałkowej prasie?
“SPORT”
Rozmowa z Janem Urbanem. O kwestiach transferowych w Górniku, kontrakcie samego Urbana i o tym, czy był kontakt z Cezarym Kuleszą w sprawie posady selekcjonera.
Można się spodziewać, że na obozie w Belek dojedzie jeszcze ktoś z nowych piłkarzy?
– Nie wykluczam takiej sytuacji. Oglądamy różnych zawodników. Wiemy, że niektórzy będą wypożyczeni czy też zmienią klub, bo takie sytuacje też będą. Jeżeli więc z jakimś zawodnikiem dojdziemy do porozumienia, to oczywiście może się w Belek pojawić.
A nie obawia się pan, że jeszcze w tym zimowym okienku ktoś może odejść? Chodzi oczywiście o Jimeneza, Gryszkiewicza i Wiśniewskiego.
– Raczej się nie obawiam tego; no, chyba że przyjdzie do klubu ktoś, kto da odpowiednie pieniądze. Wtedy może dojść do takiej sytuacji, ale na dziś nie było żadnej takiej propozycji, na którą byśmy przystali. Oferty w każdym razie były. Sądzę, że wymienieni Polacy raczej u nas zostaną. Inna sytuacja jest z Jimenezem, bo w kontrakcie ma wpisaną klauzulę odstępnego i jeżeli ktoś ją zapłaci, to wtedy nie będziemy mieli nic do powiedzenia.
A pańska sytuacja? Umowa też kończy się w czerwcu. Czy były już rozmowy na temat przedłużenia kontraktu?
– W tej chwili martwię o mecz ze Stalą Mielec, a o tym, co będzie później, będę się martwił później. Trenerem jestem już od dłuższego czasu i wiem, jak wszystko się zmienia. Dzisiaj cię klepią po plecach, jutro krytykują, a potem znowu chwalą. Patrzę na rundę i sezon. Jesienne zmagania były dla nas udane, natomiast sezon ocenimy nie teraz, a po ostatniej kolejce.
Garść informacji z Turcji, gdzie przebywają prawie wszystkie zespoły Ekstraklasy. Lech wysoko i pewnie ograł Banik Ostrawa.
– Nasza gra wyglądała obiecująco – powiedział asystent Macieja Skorży, Rafał Janas. – Sporo z przedmeczowych założeń zrealizowaliśmy. Możemy być zadowoleni z I połowy, w której zdominowaliśmy przeciwnika. Druga połowa zaczęła się dla nas trochę niefortunnie, graliśmy nerwowo, ale później obudziliśmy się. Po dwóch straconych bramkach potrafiliśmy odpowiednio zareagować i wygrać to spotkanie. „Kolejorz” zagra w Belek jeszcze trzy sparingi. We wtorek przeciwnikiem zespołu Macieja Skorży będzie lider macedońskiej ekstraklasy FK Szkupi. Pozostali rywale to Dinamo Batumi i NS Mura.
A Rauno Sappinen, nowy napastnik Piasta, był blisko hat-tricka w meczu z LKS Goczałkowice.
Trener Waldemar Fornalik dał szasnę gry wszystkim zdrowym zawodnikom. Fani, którzy oglądali mecz na żywo z trybuny w Kamieniu lub za pośrednictwem internetu, w pierwszej połowie zobaczyli Rauno Sappinena i Michała Kaputa, a w drugiej Tihomira Kostadinowa. Mogli być pod wrażeniem zwłaszcza tego pierwszego, bo reprezentant Estonii zdobył dwie bramki, a mógł nawet trzy, bo trafił w poprzeczkę. W 45 minut Sappinen pokazał, że instynkt strzelecki posiada, a tego właśnie przy Okrzei brakowało. – Pracowaliśmy bardzo ciężko podczas tego tygodnia i cieszę się, że zakończyliśmy go zwycięstwem. Lubię zdobywać dużo bramek jako napastnik, ale zawsze najważniejszą rzeczą jest dobro zespołu. Każdego dnia coraz bardziej aklimatyzuję się w zespole i poznaję szatnię – przyznał Rauno Sapinnen.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Wydaje się, że tu nic nie ma prawa się już zmienić. Adam Nawałka ma podpisać kontrakt ważny do końca roku – na baraże, Ligę Narodów i ewentualny mundial. Ile ma zarabiać?
Nawałka od początku był faworytem w wyścigu o posadę selekcjonera, nawet jeśli Kulesza miał innych wymarzonych kandydatów i wolałby postawić na kogoś innego. Ale wybór byłego selekcjonera jest po prostu najbardziej racjonalny. Przede wszystkim Nawałka nie mógł mieć wielkich wymagań finansowych, ponieważ od kilku lat był poza światem poważnego futbolu i kojarzył się już głównie z klęską na rosyjskim mundialu, fatalnym okresie w Lechu Poznań i coraz dziwniejszymi fanaberiami. Według naszych ustaleń Nawałka będzie zarabiać około 200 tysięcy złotych miesięcznie, co w trenerskim świecie nie jest zbyt wielką kwotą. Paulo Sousa otrzymywał miesięcznie około 300 tysięcy złotych, a drugie tyle kosztował jego sztab. W przypadku współpracowników Nawałki kwota będzie zdecydowanie niższa. Zatrudniając polskiego szkoleniowca PZPN decyduje się na wariant bezpieczny i ekonomiczny. Ale też wyciąga wnioski z fatalnie skonstruowanego kontraktu Portugalczyka i kara za zerwanie umowy ma być zdecydowanie wyższa niż kilka pensji. Za Nawałką przemawiał także głos kadrowiczów, którzy w mniejszym stopniu wspominają klęskę na mundialu w Rosji, a chętniej wracają wspomnieniami do fantastycznego w wykonaniu Biało-Czerwonych EURO 2016, gdzie awansowaliśmy do ćwierćfinału. – Polski trener szybciej do nas dotrze, lepiej zna sposoby, jak nas zmotywować – tłumaczył w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” i Onetem kapitan naszej kadry Robert Lewandowski. To z Lewym jeszcze w grudniu długą rozmowę odbył Cezary Kulesza, gdy tylko okazało się, że plotki o odejściu Sousy są po prostu faktem i prezes PZPN chciał poznać zdanie kapitana drużyny narodowej. Lewandowski i wielu innych kadrowiczów było w kontakcie z Adamem Nawałką po jego odejściu w 2018 roku. A ci piłkarze w dalszym ciągu stanowią o sile reprezentacji. Czeka nas więc być może powrót do przeszłości, bo Nawałka już zaczął organizować swój sztab i chce ponownie postawić na sprawdzone przez siebie nazwiska, czyli Bogdana Zająca, Jarosława Tkocza, Bartłomieja Spałka oraz Remigiusza Rzepkę. Team managerem ma pozostać Jakub Kwiatkowski, a do zespołu trenerskiego miałby dołączyć Łukasz Piszczek. I tu rodzi się pytanie, jak obecni kadrowicze przyjmą byłego kolegę w nowej funkcji, bo to takie oczywiste nie jest.
Josue w wersji “fit” nadzieją Legii na to, że wiosną klub odbije się od dna. W klubie mocno wierzą w Portugalczyka.
Josue zakończył rok z pięcioma asystami w ekstraklasie i jedną w Lidze Europy. Znakomicie pokazał się w pierwszym meczu Aleksandara Vukovicia, który Legia wygrała z Zagłębiem Lubin 4:0, a on był współautorem dwóch bramek. Przyszła nadzieja, że stary- -nowy szkoleniowiec znajdzie sposób na zawodnika z tak dużym potencjałem, który ma umiejętności wystarczające, by być jedną z największych gwiazd naszej ligi. Tylko musi być w wersji fi t, a właśnie taką prezentuje od początku roku. Nadzieje na to, że wiosna może należeć do Josue, dał sobotni sparing mistrzów Polski z Botewem Płowdiw (2:0) w Dubaju, w którym Portugalczyk był pierwszoplanową postacią. Najpierw mógł mieć asystę: w 10. minucie podał z lewej strony w pole karne, do Macieja Rosołka, który umieścił piłkę w siatce. Gol jednak nie został uznany, sędzia odgwizdał spalonego. Potem jego uderzenie sprzed szesnastki przeleciało nieznacznie nad poprzeczką. Nie przestał jednak próbować i w 36. minucie przyniosło to efekt – Portugalczyk dostał piłkę z prawej strony pola karnego, po czym oddał znakomity strzał z lewej nogi, po którym bramkarz rywali wyjmował futbolówkę z siatki. Właśnie takiego Pesqueirę chcą oglądać kibice, choć szkoleniowiec Legii tonuje nastroje. – Josue pracuje w tym momencie bardzo dobrze, tak jak cała grupa, która na treningach robi sporo, by dojść do optymalnej formy. Myślę, że do niej jest jeszcze daleko. Jesteśmy tego świadomi – mówił po meczu towarzyskim trener mistrzów Polski.
Rozmowa z Tomaszem Kaczmarkiem, trenerem Lechii. Sporo o tym, jak budowana ma być Lechia i gdzie leżą jeszcze problemy tej drużyny. Ale jest też o tym trwającym oknie transferowym.
W ostatnich tygodniach dużo się dzieje w kadrze. Odeszli Zlatan Alomerović i Bartosz Kopacz. Czy od dawna pan wiedział, że ci zawodnicy mogą się pożegnać z Lechią? Ich brak będzie dużą stratą?
Ogólnie piłka nożna taka jest, że co pół roku są zmiany, raz mniejsze, raz większe. Co do Bartka Kopacza, to słyszałem o zainteresowaniu ze strony Zagłębia. Wiem, że nieraz są takie sytuacje, w których zmiana jest dobra zarówno dla klubu, jak i dla zawodnika oraz jego rodziny. Wówczas trzeba podjąć jakieś decyzje, wiadomo, że tracimy doświadczonego piłkarza, którego szanuję nie tylko za to, co prezentował na boisku, ale też za to, jakim jest człowiekiem. Jednak jestem przekonany, że uda nam się znaleźć za Bartka godne zastępstwo. W szczerej rozmowie Zlatan poprosił mnie o możliwość zmiany klubu, gdyż co raz trudniej było mu z rolą zmiennika. Ja też byłem przekonany, że na pozycji bramkarza potrzebujemy nowego układu, który będzie dobrą zmianą dla zespołu.
Pańska współpraca z Lechią zaczęła się fenomenalnie, jednak ostatnie cztery mecze to aż trzy porażki. Co się stało?
W pierwszych trzech miesiącach, w których nasze wyniki były pozytywne zawsze mówiłem, że nie wszystko jest już dobre i że nasza gra jest bardzo nierówna. Nie jesteśmy jeszcze zespołem, który jest w stanie grać bez porażek, a osiągnięcie tego poziomu jest naszym celem. W ostatniej fazie walczyliśmy z kontuzjami kluczowych zawodników, zachorowaniami i kłopotami z młodzieżowcem. Niestety, nie udało nam się do końca opanować tych wszystkich problemów w tak krótkim czasie..
Pod pana wodzą zespół tylko cztery razy kończył mecz bez straty bramki. To koszty, które musicie ponieść, chcąc grać ofensywnie, czy da się to jednak pogodzić i na tyle zbalansować, żeby atrakcyjność gry nie wpływała na takie straty?
Gra obronna bez wątpienia musi być na wyższym poziomie. Strata bramek nie wynika tylko z gry w defensywie, często to jest zbyt niska jakość gry przy piłce. Gdy masz niewłaściwą strukturę w momencie posiadania piłki, jesteś narażony na problemy w momencie straty. Ogólnie wszystko jest ze sobą połączone. Oczekuję od mojego zespołu większej determinacji, aby nie dopuszczać do szans przeciwników. To będzie dla nas decydujące, aby jako zespół walczyć już w tym sezonie o najwyższe cele.
“Prześwietlenie” tym razem o reprezentacji Polski w futsalu. O tym, jakie szanse ma nasza kadra na najbliższym Euro. Sporo o tym, jak pracuje trener Korczyński. Sporo smaczków i kulisów.
Błażej Korczyński to najlepszy strzelec w historii polskiej ligi, pięciokrotny mistrz kraju jako zawodnik, który trenerem był już wtedy, kiedy jeszcze nie zszedł z parkietu. Przez wiele lat sprawdzał się jako połączenie piłkarza i szkoleniowca, aby z upływem lat i coraz bardziej zużytych stawów już na stałe zająć miejsce przy ławce. Był na wszystkich (czyli dwóch) startach naszej kadry w futsalowych mistrzostwach Europy. Do tej pory Biało-Czerwonym nie udało się wyjść z grupy, zresztą trudno o to, gdy w sumie w pięciu podejściach raz się remisuje i cztery razy przegrywa. W 2001 roku 23-letni Korczyński pojechał do Rosji na premierowy dla naszych start w turnieju najlepszych ekip Europy. Amatorzy z Polski choć na kilkanaście dni próbowali przenieść się do lepszego świata. Tylko to była ułuda, która nie była w stanie przykryć organizacyjnego partactwa. Zaczęło się od tego, że w trakcie przygotowań jeden z reprezentantów dostał lekarstwo. Wziął dawkę, a dopiero później ktoś wpadł na pomysł, żeby zajrzeć do ulotki, czy lek nie zawiera niedozwolonych dla sportowca środków. I co? Jak w prawie Murphy’ego: jeśli coś może pójść źle, to pójdzie. Reprezentacji groziło dopingowym skandalem. Mądre głowy uradziły, że piłkarz do startu mistrzostw będzie czyścił organizm z nieproszonego wspomagania. A co dobrze sprawdza się jako moczopędny bat? Biedak, a może i szczęściarz – zależy, z jakim nastawieniem podszedł do odpowiedzialnego zadania – przez 12 dni wlewał w siebie litry piwa, a potem z pełnym pęcherzem biegał do toalety. I organizm oczyścił, zagrał w pierwszym spotkaniu z Chorwatami. Tylko po dwunastodniowym tankowaniu nie był w stanie wiele pomóc kolegom, którzy tamten mecz przegrali. Zresztą jak dwa pozostałe.
“SUPER EXPRESS”
Piszczek może zostać asystentem Nawałki w kadrze. Ponadto nie ma tematu Szewczenki w reprezentacji, bo jest za drogi.
W weekend pojawiło się kolejne nazwisko kandydata – chodzi o Andrija Szewczenkę, który został właśnie zwolniony z Genoi. Ukrainiec również nie jest jednak brany po uwagę, głównie ze względu na finanse. Tak czy inaczej faworytem pozostaje Nawałka, z którym w weekend trwało przeciąganie liny. Jeśli któraś ze stron nie pociągnie jej za mocno, być może nawet w poniedziałek możemy zobaczyć nad PZPN biały dym. Wydaje się, że krańcowa data to 19 stycznia, czyli spotkanie zarządu PZPN.
fot. FotoPyk