Reklama

PRASA. Mięciel: Pokazałem młodym zachowanie Rose przy golu. „Tak nie brońcie”

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

02 listopada 2021, 09:10 • 9 min czytania 2 komentarze

– Pogoń zaskoczyła Legię w końcówce pierwszej połowy, gdy trafił Luka Zahović. Drugi błąd przydarzył się zaraz po przerwie, a wykorzystał go Rafał Kurzawa. W obu przypadkach fatalnie zachował się Lindsay Rose. – Moim młodym podopiecznym wysłałem filmik z tą pierwszą bramką – opowiada Mięciel, który pracuje jako trener młodzieży. – Pokazałem, że właśnie tak nie mogą się zachowywać w obronie – czytamy w „Super Expressie”. Co poza tym dziś w prasie?

PRASA. Mięciel: Pokazałem młodym zachowanie Rose przy golu. „Tak nie brońcie”

„SPORT”

Legia może nie spadnie, ale robi wiele, by zacząć snuć takie opowieści. To najsłabsze wejście mistrza w nowy sezon od lat.

Obecny sezon to klęska warszawian. Jasne, mogą zacząć wygrywać mecz za meczem, ale z taką formą, podejściem
i zawirowaniami nie bardzo wiadomo, kiedy to nastąpi. Piast w zeszłym roku też po 8 kolejkach był na dnie, jeszcze nawet  w gorszej sytuacji niż Legia, ale była tam wiara i spokój, że zespół zaskoczy, co rychło się stało. W przypadku Legii trudno o taki optymizm. Niewiele jest w stanie powiedzieć nowy szkoleniowiec, a piłkarze w każdym kolejnym starciu z ligowymi rywalami wyglądają jak dzieci zagubione we mgle. Spoglądam na listę mistrzów Polski w XXO wieku i ich miejsca w kolejnych rozgrywkach. Spośród tych, którym nie wyszedł kolejny sezon, a bronili mistrzostwa, są Wisła i Lech. Krakowianie w kolejnym sezonie po mistrzostwie Polski w 2011 r. byli dopiero na 7. miejscu. Powtórzył to Lech pięć lat później, który na 37 meczów przegrał aż 17.

Później same relacje z meczów sprzed trzech czy dwóch dni. No niewiele ciekawego. Z rzeczy pozaligowych – Kun Aguero trafił do szpitala, czeka go kilka miesięcy przerwy w grze.

Reklama

Ronald Koeman w czwartek pożegnał się z piłkarzami Barcelony, tego dnia pierwszy trening przeprowadził Sergi Barjuan i w sobotę debiutował w meczu z Alaves. Na Camp Nou znów było rozczarowanie grą i wynikiem. W 41 minucie boisko opuścił Sergio Aguero. Argentyńczyk leżał trzymając się za klatkę piersiową i zgłaszał potrzebę zmiany. Lekarze udzielili mu pomocy, o własnych siłach zszedł z boiska i został odwieziony do szpitala na badania. Wykazały arytmię pracy serca, co nie jest u niego nowością, bo takie problemy ma od kilku lat. Transfer 33-letniego Aguero miał być gestem w stronę Messiego, ale wszystko poszło nie tak. Messi odszedł z klubu, a Sergio Aguero z powodu kontuzji debiutował dopiero 17 października z Valencią i zdążył zagrać 5 spotkań (167 minut). Zdobył jedną bramkę w przegranym „klasyku” z Realem Madryt.

Gol Piotra Zielińskiego, Napoli wciąż na szczycie Serie A. Bramkę zdobył też Szymon Żurkowski.

Dwie bramki polskich piłkarzy w meczach wyjazdowych okazały się bardzo cenne. Piotr Zieliński w derbach Kampanii z Salernitaną okazał się najważniejszy, a jego drugi gol w sezonie zapewnił Napoli zwycięstwo 1:0. Po strzale w poprzeczkę Andrei Petagny powstało zamieszanie, piłka trafiła do Zielińskiego, a po chwili była w siatce. Victor Osimhen kontuzjowany, Lorenzo Insigne na ławce… To miało wpływ na ofensywne poczynania Napoli. Na jednym golu się skończyło, za to były dwie czerwone kartki. Zieliński opuścił boisko na sekundy przed końcem. Nie doszło do jego rywalizacji z Pawłem Jaroszyńskim, który był rezerwowym. Napoli pozostało liderem, dotrzymuje mu kroku Milan, który na rzymskim Olimpico pokonał Romę 2:1. Tydzień wcześniej Napoli straciło tam pierwsze punkty, remisując 0:0.

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Powołanie dla Casha, debiut na kadrze Grabary, powrót do reprezentacji Milika – Sousa ogłosił powołania.

Reklama

Cash i Grabara zadebiutują na obozie Biało-Czerwonych. Ten pierwszy ma wzmocnić defensywę, a więc formację, która najbardziej martwiła Sousę. W związku z kontuzjami lub słabą dyspozycją szkoleniowiec miał w obronie niewielkie pole manewru. Zwiększy je zawodnik, którego mama pochodzi z polskiej rodziny. 24-latek na poziomie Championship (II liga angielska) wystąpił w 129 spotkaniach, a od dwóch sezonów regularnie gra w Premier League (38 meczów). Co więcej, jest naprawdę ważną postacią The Villans i wydaje się, że faktycznie będzie wzmocnieniem naszej kadry. Z kolei Grabara miał być powołany już w październiku, tyle że wówczas z udziału w zgrupowaniu wyeliminowała go kontuzja. Sousa uważnie śledzi, jak golkiper Köbenhavn radzi sobie w lidze duńskiej i jest fanem jego talentu. Według oceny selekcjonera w przyszłości to właśnie były kapitan młodzieżówki moż  zostać numerem jeden w dorosłej kadrze. Grabara w pewnym stopniu skorzystał na kłopotach Bartłomieja Drągowskiego – bramkarz Fiorentiny od początku października leczy uraz uda. Natomiast wreszcie z problemami zdrowotnymi uporał się Milik. Atakujący zjawi się na zjeździe Biało-Czerwonych pierwszy raz od początku czerwca, kiedy w związku z kontuzją kolana opuścił drużynę przygotowującą się do mistrzostw Europy.

Warta Poznań jest rozbita, mówi się o możliwym zwolnieniu Piotra Tworka, a na następny mecz obronę warciarzy będzie trzeba lepić na słowo honoru.

Nie dziwi fakt, że piłkarze, którzy w poprzednim sezonie zostawili na boisku dużo zdrowia – to była jedyna droga, żeby przykryć niższe umiejętności – w obecnym zmagają się z urazami albo po prostu wyglądają słabiej. Tworek prawdopodobnie poprowadzi Zielonych w wyjazdowym starciu z Piastem, ale trudno sobie wyobrazić, żeby do przełamania doszło akurat w Gliwicach. Kto ma zdobywać bramki? Adam Zrelak rozegrał w Warcie 22 mecze, zdobył jedną bramkę. Słowak występował w Norymberdze razem z Mikaelem Ishakiem, lecz obecnie obu dzieli przepaść. Mateusz Kuzimski wygląda na nieco obrażonego faktem, że przegrywa rywalizację z 27-latkiem, ale czy daje argumenty, aby zmienić hierarchię? 30-latek także jest cieniem zawodnika, który w poprzednim sezonie zdobył 7 bramek i miał 5 asyst. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja w obronie. Bartoszowi Kielibie odnowił się uraz mięśnia dwugłowego, Ivanov zobaczył czwartą kartkę, Aleks Ławniczak i Wiktor Pleśnierowicz są kontuzjowani. W Gliwicach Tworek będzie musiał postawić na Dawida Szymonowicza i Mateusza Kupczaka, który nominalnie jest środkowym pomocnikiem.

Ciekawy tekst o odbudowie Ruchu Chorzów. Sportowej, organizacyjnej, finansowej, marketingowej odbudowie. Wygląda na to, że w Chorzowie odzyskali godność i zmierzają ku normalności.

Dziś nikt związany z Ruchem nie musi zakrywać twarzy. Klub powoli wygrzebuje się z dołu, w którym był zasypany. – Do tego, by pewnie stać na nogach, droga daleka, ale zmierzamy w tym kierunku – uspokaja Siemianowski. Dowodów zmiany na lepsze długo szukać nie trzeba, wystarczy zerknąć w tabelę drugiej ligi. Niebiescy są wiceliderem i aż do 16 października nie przegrali meczu, dzięki czemu byli najdłużej niepokonanym na szczeblu centralnym zespołem. – Wierzę w awans. Oczywiście sezon będzie jeszcze długo trwać, ale naprawdę mamy niezły zespół i umiemy wygrywać – twierdzi Foszmańczyk. Dobrobyt widać też w klubowym sklepie. Problemem „Grzybka” było nie tylko utrzymanie odgłoby przyciągnąć klienta i kasę do klubu. – W poprzednim sezonie przychód ze sprzedaży klubowych gadżetów wyniósł 2,5 miliona złotych. Ekstraklasowy rekord Ruchu to 800 tysięcy – zdradza Kurzela. Dziś półki uginają się od produktów z eRką. Są koszulki polo, swetry produkowane we współpracy z Vistulą i Bytomiem, czy specjalna edycja whisky wyprodukowana do spółki z jedną z największych światowych marek. – Kibice nam pomagają, ale my dajemy im coś w zamian – dodaje spiker Niebieskich. W dwa lata udało się odbudować zaufanie i sprawić, że Ruch przestał się kojarzyć tylko i wyłącznie z niespłaconymi długami.

Trudno było przekonać inwestorów do pomocy i współpracy?

SEWERYN SIEMIANOWSKI: To było chyba najtrudniejsze. Zjednoczenie ludzi wokół Ruchu i odbudowanie zaufania.

Odbijaliście się od ściany?

Do dziś się odbijamy. Są miejsca, w których ziemia dla nas jest tak spalona, że i za sto lat nie mamy tam czego szukać. Powoli się to zmienia, ale każdą współpracę musieliśmy wychodzić. Bywało, że traciliśmy cały dzień, tylko po to, by na koniec usłyszeć: „Fajnie panowie, kibicujemy, ale doświadczenia z przeszłości są na tyle złe, że nie chcemy już w to wchodzić”.

Wymyśliliście więc projekt sto firm na stulecie, udało się zebrać tylu sponsorów?

Nie, ale trochę przeszkodziła nam w tym również pandemia. Obecnie mamy około 70 firm, z którymi współpracujemy w różny sposób. Ale jestem przekonany, że niedługo dobijemy do setki.

Czyli zaufanie już jest?

Powoli odbudowujemy markę. Od początku przyjęliśmy politykę, że jak coś mówimy, to tego się trzymamy. Jeśli mamy zapłacić do 10-tego, to do 10- tego pieniądze są na koncie. Od ponad półtora roku piłkarze dostają wypłaty na czas. Dziś nikt już niczego z klubu nie wynosi. Teraz raczej każdy coś przynosi. Tak jak kibice. Oni nas niesamowicie wspierają, ale wiedzą, że to potrzebne i że ich kasa, którą nam dają, nie zostanie zmarnowana.

To powinno być normalnością.

Ale tu chyba nigdy tak nie było! Zresztą, nas cieszy normalność. W Ruchu nie można odstawiać pańszczyzny. Ten klub ma za dużą wartość. Nie musi być bogato, ale ma być godnie.

Felieton Kamila Kosowskiego. O Cashu, Moderze, Wiśle, ale i Ekstraklasie w kontekście powołań Sousy.

Na liście powołanych mamy 27 piłkarzy, ale żadnego, który gra w PKO BP Ekstraklasie. Sousa znów nie znalazł miejsca choćby dla Jakuba Kamińskiego, który nie przestaje prezentować wysokiej formy. Jego Lech co prawda zremisował ze Stalą Mielec, ale Kolejorz nadal patrzy na resztę ligowej tabeli z góry, chociaż konkurencja nie śpi. Po cichu Lechowi zaczynają zagrażać ekipy z Gdańska, Szczecina i Częstochowy. Strata czwartego w tabeli Rakowa do prowadzącego Kolejorza to tylko trzy punkty. Różnica między Rakowem a piątym Śląskiem to już 5 oczek, mamy więc powoli ligę dwóch prędkości. W tej drugiej jest Legia. Mistrzowie Polski przegrali 0:2 z Pogonią, ponieśli już ósmą porażkę w tym sezonie i znaleźli się w strefi e spadkowej. Patrzę na tę tabelę i nie dowierzam. Legia ma tyle samo porażek, co ostatni w lidze Górnik Łęczna. W dodatku nad będącym na ostatnim miejscu beniaminkiem legioniści mają tylko dwa punkty przewagi. Z uwagą będę obserwował pracę Marka Gołębiewskiego w Legii. Zadanie nie należy do najprostszych. Klocki trzeba ułożyć w spójną całość, a presja jest ogromna.

„SUPER EXPRESS”

Marcin Mięciel twierdzi, że Legia z kryzysu wyjdzie. Ale gol stracony przez mistrzów kraju posłużył mu jako instruktaż dla młodych piłkarzy „jak nie zachowywać się w obronie”.

– Wydaje się, że Legia z tego wyjdzie, bo ma jakość i piłkarzy, z którymi powinna być w czubie. Wszystko tkwi w głowach: jak nie idzie, to nie idzie. Z Pogonią próbowali, ale nic nie wpadało. Zaciął się Emreli, któremu też ostatnio nic nie siedzi. Kryzys się pogłębia. Wcześniej skuteczność była na dobrym poziomie, teraz zanikła. Poza tym szwankuje gra obronna całego zespołu. Każdy z rywali stwarzał sytuacje, ale wtedy szczęście było po stronie Legii. Fart się skończył i niemal każda sytuacja kończy się stratą gola. Nie można tracić tylu bramek! – analizuje Mięciel. Pogoń zaskoczyła Legię w końcówce pierwszej połowy, gdy trafił Luka Zahović. Drugi błąd przydarzył się zaraz po przerwie, a wykorzystał go Rafał Kurzawa. W obu przypadkach fatalnie zachował się Lindsay Rose. – Moim młodym podopiecznym wysłałem filmik z tą pierwszą bramką – opowiada Mięciel, który pracuje jako trener młodzieży. – Pokazałem, że właśnie tak nie mogą się zachowywać w obronie.

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Polecane

Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

AbsurDB
1
Czy utrzymamy się w Lidze Narodów?

Komentarze

2 komentarze

Loading...