W czwartkowej prasie trochę rzeczy przed pucharami, druga część rozmowy z Paulo Sousą, Ivan Runje chwalący Legię po meczach z Dinamem i… Jan Tomaszewski sugerujący, że we wtorek Legia rozegrała najgorszy mecz od kilku lat.

PRZEGLĄD SPORTOWY
Śląsk Wrocław walczy z Hapoelem Beer Szewa o awans do IV rundy eliminacji LKE. O Izraelu opowiada Remigiusz Jezierski, były piłkarz Śląska i Hapoelu.
Beer Szewa leży na wysokości Strefy Gazy, a taki komunikat dla Polaka, który wybiera się tam na dłuższy pobyt, zawsze brzmi niepokojąco, bo odwieczny konflikt izraelsko-palestyński działa na wyobraźnię. Wiadomo: rakiety, bomby, wybuchy, zamachy.
– Znajomi kręcili z troską głowami „Chłopie, gdzie ty się pchasz?!”. A ja przekonałem się, że trafiłem do kraju, w którym żyje się lepiej i przyjemniej niż w Polsce. Piękne słońce, ładnie przystrzyżone zielone trawniki, po zmroku porządnie oświetlone ulice, ludzie uśmiechnięci, którzy po godzinie 21, gdy już zelżał upał, z całymi rodzinami wychodzili do restauracji. Kult rodziny i kult dziecka jest tam niesamowity. W każdej przychodni był plac zabaw, wszędzie kolorowo. Moja żona urodziła córkę we Wrocławiu, ale po trzech tygodniach przyjechała z nią do mnie do Izraela i wszyscy czuliśmy się wspaniale – zapewnia Jezierski, który dzisiaj jest piłkarskim ekspertem Canalu Plus.
Śląsk Wrocław akurat spadł z ekstraklasy, był 2002 rok. – Jeszcze przez dwa sezony obowiązywała mnie ważna umowa, ale i mnie, i klubowi zależało na transferze. Miałem 26 lat, czułem, że to najlepszy moment, żeby spróbować sił za granicą. Trafił się Hapoel Beer Szewa, który był na zgrupowaniu w Belgii – wspomina Jezierski.

Część druga rozmowy z Paulo Sousą.
Robert Błoński: Czy po EURO rozważał pan rezygnację z funkcji?
Paulo Sousa (selekcjoner piłkarskiej reprezentacji Polski): Nie. Nawet gdybyśmy dotarli do ćwierćfinału, półfinału albo finału, w głowie zawsze będę miał znak zapytania, bo do reprezentacji Polski trafiłem dzięki Zbigniewowi Bońkowi. Od początku, od jego pierwszego telefonu było jasne, że niedługo po EURO w PZPN odbędą się wybory, więc niezależnie od wyniku – rozczarowującego albo zachwycającego – moja przyszłość była niewiadomą. Jestem profesjonalistą, zależy mi na wygranych, takim samym byłem piłkarzem.
Czy po EURO rozmawiał pan już z zawodnikami?
Nie i zrobiłem to celowo. Ostatni rok był wyjątkowy dla wszystkich, zarówno w wymiarze zawodowym, jak i osobistym. Wydaje mi się, że piłkarze potrzebowali odcięcia i regeneracji, zajęcia się rodziną, samodzielnego przemyślenia kolejnych kroków. Ze sztabem cały czas monitorujemy ich przygotowania i powoli będziemy wracać do bezpośredniego kontaktu. Dziś już wiem, jakimi są osobami, piłkarzami i w odpowiedniej chwili porozmawiamy osobiście. Teraz nie chciałem się narzucać, wolałem dać im odpocząć – spędziliśmy razem miesiąc. Rozmawiałem za to z zawodnikami, którzy dotąd nie pojawili się w mojej kadrze, a mogą dostać szansę teraz.
Z kim?
Z Nicolą i Adamem.
Nicola Zalewski i Adam Buksa?
Dokładnie! Równie szybkiej reakcji oczekuję od swoich piłkarzy.

Chorwacki obrońca Jagiellonii, Ivan Runje uważa, że Legia dobrze wypadła w dwumeczu z Dinamem Zagrzeb.
PIOTR WOŁOSIK: Oglądał pan mecz Legii Warszawa z Dinamem Zagrzeb?
IVAN RUNJE (chorwacki obrońca Jagiellonii Białystok): Jasne. Uważam, że Legia nie musi się wstydzić dwumeczu z moimi rodakami. Powiem więcej: byłem zaskoczony, że tak dobrze się zaprezentowała. Fakt, Dinamo słabiej zagrało. Jego piłkarze wyglądali na podmęczonych. Być może dał im się we znaki wysiłek z pierwszego spotkania przeciwko legionistom? Uważam, że Legia miałaby większe szanse na awans, gdyby zagrała – jak do niedawna miało to miejsce – przy pustych trybunach. Stadion wypełniony kibicami, świetna murawa jak ta w Warszawie stały się atutami Dinama. Nieco to paradoksalne.
Dinamo jest trochę rozzuchwalone, bo ono znacznie bardziej przykłada się do spotkań przy pełnej publice, z rywalami z wyższej półki. W pierwszym meczu przeciwko Legii w Zagrzebiu przyszło ze dwa tysiące kibiców. Nie było żadnej atmosfery i to nieco rozleniwiło Dinamo. Jego fani przyzwyczaili się do spotkań z dużymi klubami, jak w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Wtedy jest atmosfera i tłumy kibiców. Teraz są wakacje, a Legia nikogo nie była w stanie przyciągnąć. W dodatku w Zagrzebiu są jakieś napięcia między kibicami i szefostwem klubu. W Warszawie Dinamo zagrało na tyle, ile potrzebowało, by awansować. Zdobyło bramkę, stanęło i zajęło się wybijaniem piłki, a Legię z jej rytmu.
Dało się zauważyć duże doświadczenie Chorwatów. Nie namęczyć się i awansować. Do momentu gola grali dobrze, a po nim bardzo słabo. Legia miała okazje, ale goście kontrolowali spotkanie, grali ekonomicznie. W żadnym czasie dwumeczu ani przez chwilę nie było mowy, że Dinamo deklasuje mistrza Polski. Teraz Legia niech koncentruje się na spotkaniach ze Slavią Praga, a to nie jest cienki klub. Mistrzom Polski nie będzie łatwo.

SPORT
Raków Częstochowa to na razie jedyny zespół w tym sezonie, którego Rubin Kazań nie pokonał.
Podopieczni Leonida Słuckiego po trzech kolejkach są wiceliderem Premier Ligi. W trzech spotkaniach zdobyli 6 bramek i komplet punktów. Dobrą formę zaprezentowali na inaugurację sezonu, gdy na własnym obiekcie poradzili sobie ze Spartakiem Moskwa (1:0). Po spokojnym (3:0) rozprawieniu się z Arsienałem Tuła rywalizowali z Achmatem Grozny. Mimo że Rubin od 53 minuty grał w przewadze, do samego końca spotkania drżał o wynik. Dopiero samobójcze trafienie Gabriela Iancu sprawiło, że zespół z Kazania mógł cieszyć się ze zwycięstwa. W tym spotkaniu wystąpił praktycznie w takim samym zestawieniu, jak tydzień temu w Bielsku-Białej. Częstochowianie mają więc idealny materiał szkoleniowy, jak poradzić sobie z Rubinem. – To naprawdę dobry zespół, ale do Rosji jedziemy wygrać – zapowiedział obrońca Rakowa, Zoran Arsenić.
Ciąg dalszy problemów kadrowych Hapoelu Beer Szewa.
Sytuacja epidemiczna w Izraelu spowodowała, że dziennikarze nie mogli spotkać się ze szkoleniowcem Hapoelu. Jedyną formą kontaktu było wcześniejsze przesłanie pytań, ale opiekun 4. drużyny ligi izraelskiej nie był skory do wyczerpujących odpowiedzi. – Tego lata dokonywaliśmy dużych zmian, budowany jest nowy zespół, który dociera się z każdym spotkaniem – powiedział Ronny Levy. – W pierwszym meczu przeciwko Śląskowi widziałem wiele rzeczy wymagających poprawy. Pracowaliśmy nad tym w ciągu ostatnich dni i zamierzamy pokazać to na boisku.
Szkoleniowiec Hapoelu zaznaczył, że z powodu zakażeń koronawirusem zabraknie dziś kilku zawodników. Już przed tygodniem Ronny Levy nie mógł skorzystać m.in. z napastnika Itaya Shechtera, zaś po powrocie testy potwierdziły zakażenie u bramkarza Omriego Glazera i pomocnika Aviva Solomona. Mimo przeciwności losu, szkoleniowiec rywala wrocławian nie traci rezonu. – Biorąc pod uwagę, w jaki sposób nasz zespół przygotowywał się do rewanżu, dla mnie nie ma innej opcji niż awans do 4. rundy – stwierdził Levy. – Jestem pewien, że będzie widać poprawę jakości naszej gry.

Coraz więcej wskazuje na to, że Erik Janża jednak zostanie w Górniku Zabrze.
Choć okienko transferowe nadal jest otwarte, wszystko wskazuje, że piłkarz – z korzyścią dla Górnika – na kolejny sezon zostanie w Zabrzu. – Nigdy nie można być pewnym tego, co się wydarzy, ale na dziś nic się nie dzieje. Zresztą nie zaprzątam sobie głowy myślami o odejściu. Koncentruję się na kolejnych spotkaniach o punkty, one są najważniejsze. Dobrze czuję się w Górniku – zaznacza piłkarz, który z żoną i 5-letnim synem mieszka w Gliwicach.
Z Kianem gra zarówno w piłkę, jak i w koszykówkę. Podczas igrzysk w Tokio mocno dopingował Lukę Doncicia i jego kolegów, ale ostatecznie Słoweńcy turniej koszykarski skończyli na 4. miejscu, ustępując Stanom Zjednoczonym, Francji i Australii. – Z występu naszych sportowców na igrzyskach możemy jednak być dumni. Pokazali charakter – podkreśla na koniec Erik Janża.

SUPER EXPRESS
Mateusz Borek uważa, że Legii zabrakło jakości z Dinamem Zagrzeb.
„Super Express”: – O porażce Legii z Dinamem przesądził jeden błąd czy to zbyt duże uproszczenie?
– Trzeba spojrzeć szeroko i strategicznie na ten mecz. Dinamo zdobyło 16 tytułów mistrza kraju na 19 sezonów, wyszło z grupy Ligi Europy i ograło później Krasnodar i Tottenham. Spurs to zostali nawet zniszczeni. Przegrali dopiero 1:2 i 0:1 w ćwierćfinale z Villarrealem, późniejszym triumfatorem. Wcześniej LM, dwa remisy z Szachtarem, wygrana z Atalantą Bergamo. Widzimy potencjał. Legia się obraca w pewnej grupie piłkarzy i przy słabszej dyspozycji kilku liderów jest problem ze zmianami. Jakich Legia ma zawodników na pozycję nr 6 i 8, gdy nie ma Bartka Kapustki? Kogo można wpuścić za słabo grającego Juranovicia? Zrobił kluczowy błąd przy bramce. Widział zawodnika i za nim nie wrócił.
Jan Tomaszewski sugeruje urlop Czesławowi Michniewiczowi.
Legia miała niepowtarzalną szansę, by znaleźć się w Lidze Mistrzów. W Zagrzebiu zremisowała 1:1, a u siebie była skazana na zwycięstwo. Legioniści robili dużo wiatru na boisku, ale nic z tego nie wynikało. Grali tylko na aferę. Śmiem twierdzić, że to był najważniejszy mecz dla Legii w ciągu kilku ostatnich lat, który został zawalony. Tak słabego spotkania Legii nie widziałem od kilku lat. Niestety, muszę z przykrością powiedzieć, że na Łazienkowskiej panuje atmosfera pogrzebu. Wiem, jak zawodnicy się teraz czują – jak zbite psy. Jedynym ruchem pana Mioduskiego musi być przewietrzenie szatni. Uważam, że Czesław Michniewicz powinien pójść na dwa tygodnie bezpłatnego urlopu. Ja nie mówię o zwolnieniu Michniewicza, ale chyba zawodnicy powinni od niego odpocząć. Widzę, że mu nie wierzą. Michniewicz jest od roku trenerem Legii i zespół gra coraz gorzej.

Fot. FotoPyK