Reklama

Resovia rzutem na taśmę psuje święto w Katowicach

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

31 lipca 2021, 15:54 • 4 min czytania 4 komentarze

GKS Katowice dwa lata czekał na powrót do 1. ligi, choć nie jest to miejsce, w którym docelowo chcieliby widzieć swój zespół kibice, którzy regularnie przychodzą na stadion przy ul. Bukowej. Ale skoro już udało się postawić pierwszy krok, każdy liczył na to, że drużyna Rafała Góraka uczci to wydarzenie wygraną. Przez długi czas wiele wskazywało na to, że właśnie tak będzie, ale rzutem na taśmę Resovia wyrwała gospodarzom punkty. A katowiczanie i tak mogą być zadowoleni, że skończyło się tylko na 2:2.

Resovia rzutem na taśmę psuje święto w Katowicach

Ten mecz układał się jak typowy rollercoaster. Rzeszowski zespół w sparingach wypadał bardzo dobrze – wygrali pięć spotkań, jedno zremisowali. Strzelili 16 bramek, ograli Wisłę Kraków, więc zapowiadało się na to, że Resovia wejdzie w ligę w dużym gazie. Tymczasem było dokładnie odwrotnie: drużyna Radosława Mroczkowskiego wyglądała na wolną i trochę ociężałą.

GieKSa to wykorzystała, na tym zbudowała swoją przewagę w początkowej fazie meczu, w ten sposób osiągnęła dwubramkowe prowadzenie. Ale w końcówce wszystko wywróciło się do góry nogami: gospodarze opadli z sił i dali się zaskoczyć Resovii, która wraz z wejściem zmienników zyskała nowe siły.

Ale po kolei.

cashback na start fuksiarz

Reklama

Figiel na kierownicy

Pierwsze skrzypce w atakach katowickiej drużyny odgrywali weterani. Nie było to wielką niespodzianką, bo przecież Adrian Błąd to gość, który w drugiej lidze poczęstował rywali dwucyfrową liczbą bramek. Już w 1. kolejce skrzydłowy GieKSy powiększył swój dorobek na zapleczu Ekstraklasy do 43. trafień. Jego trafienie to wręcz podręcznikowa akcja w wykonaniu całego zespołu Rafała Góraka:

  • zagranie piłki z boku do środka
  • zmylenie rywala przez asystenta
  • prostopadłe podanie
  • nawinięcie obrońcy przez Błąda
  • potężny strzał w długi róg

Branislav Pindroch był bez szans. Warto wyróżnić tu tego, który doskonałym zwodem i równie dobrym podaniem pomógł Błądowi w otworzeniu wyniku. Rafał Figiel pokazuje, dlaczego w Podbeskidziu był kluczową postacią na tym poziomie rozgrywek. Poza asystą Figiel zapisał na koncie świetne zagranie w pole karne z rzutu wolnego, które powinno przynieść GieKSie drugiego gola. Takich okazji było zresztą więcej.

  • strzał Szymczaka wyciągnął Pindroch
  • Błąd minimalnie się pomylił strzelając “szczupakiem”
  • Sanocki zbyt lekko uderzał głową
  • Błąd zakończył kontrę mocnym strzałem, ale trafił prosto w Pindrocha

Sami widzicie – katowiczanie w trakcie pierwszych 45 minut stworzyli sobie zdecydowanie więcej szans niż Resovia. Ta ograniczyła się do pojedynczych, niezbyt udanych prób, takich jak mocno niecelny strzał Jakuba Wróbla nożycami.

Po przerwie rządziły rykoszety

W drugiej połowie zapowiadało się na powtórkę z rozrywki. Filip Szymczak bardzo szybko podwyższył prowadzenie GieKSy. Wypożyczony z Lecha zawodnik zaliczył dobre spotkanie – w pierwszej połowie w efektowny sposób ograł kilku rywali, pokazując wachlarz umiejętności technicznych. W akcji bramkowej było podobnie. Szymczak ładnie ograł obrońcę i huknął na bramkę, a piłka po drodze odbiła się od Olivera Podhorina i zmyliła Branislava Pindrocha. Podhorin w przeciwieństwie do Szymczaka zadowolony być nie może. To on został nawinięty przez Błąda przy pierwszym golu, teraz znów nie pomógł defensywie. Słabo wypadał także Bartłomiej Eizenchart, któremu problemy sprawiali Błąd i Dominik Kościelniak. Ale powoli to Resovia przejmowała kontrolę na boisku.

OBSTAWIAJ 1. LIGĘ W FUKSIARZ.PL

Pomogły w tym zmiany trenera Radosława Mroczkowskiego. W 55. minucie gry opiekun rzeszowian wpuścił na boisko trzech nowych piłkarzy, w tym Maksymiliana Hebla i Marka Mroza, którzy momentalnie rozruszali grę swojej drużyny. Ten pierwszy mógł popisać się golem już w 59. minucie spotkania. W polu karnym GKS-u padł Aleksander Komor, któremu w drogę wbiegł Rafał Figiel. Paweł Pskit wskazał na “jedenastkę”, chociaż powtórki wykazywały pewne wątpliwości. Wyglądało to bowiem tak, jakby Komor kopnął Figla, a nie odwrotnie. W każdym razie w tej sytuacji interweniował VAR, który zmienił decyzję na rzut wolny z ok. 16 metrów.

Reklama

A jeśli ktoś zna Hebla, ten wie, że rzut wolny z 16 metrów jest dla niego prawie jak rzut karny.

Tym razem pomocnik Resovii trochę się pomylił, jednak nie oznaczało to, że w Katowicach nie zobaczymy pięknych bramek. Rzeszowianie bombardowali bramkę GieKSy strzałami z dystansu i w końcu “siadło” innemu specjaliście od uderzeń zza pola karnego – Bartoszowi Jarochowi, który po lekkim rykoszecie umieścił piłkę w okienku bramki Dawida Kudły

Końcówka dla Resovii

Nie było to jednak ostatnie słowo rzeszowian. GKS Katowice próbował, kontrował, ale nie zdołał odzyskać przewagi na boisku. Wręcz przeciwnie – im dalej w las, tym bardziej Kudła musiał mieć się na baczności. W doliczonym czasie gry Błąd niedokładnie przyjął piłkę, Mróz rozrzucił ją na skrzydło, a Karol Twardowski zagrał płaskie podanie w pole karne. Twardowski zdążył już nawet złapać się za głowę, gdy Sebastian Strózik minął się z zagrywaną przez niego futbolówką, ale na jego szczęście sytuację uratował Aleksander Komor. Obrońca Resovii znów przytomnie znalazł się w “szesnastce” rywala i umieścił piłkę w siatce.

Resovia wyrównała, a GKS totalnie się rozsypał. Doszło do tego, że w ostatniej minucie gry katowiczanom uciekłby nawet jeden punkt. Z dystansu znów przymierzył Jaroch, ale tym razem – mimo kolejnego rykoszetu – Kudła zdołał sparować na słupek.

Dlatego, mimo wszystko, GKS powinien być z tego wyniku zadowolony.

GKS Katowice – Resovia Rzeszów 2:2 (1:0)

Błąd 18′, Szymczak 52′ – Jaroch 74′, Komor 90+5′

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Betclic 1 liga

Komentarze

4 komentarze

Loading...