Reklama

PRASA. Gikiewicz: Niemcy chcieliby mieć rodaka na czele klasyfikacji

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

22 maja 2021, 09:45 • 9 min czytania 10 komentarzy

Wielu ekspertów twierdzi, że jeśli chce być w Monachium szanowany, powinien odpuścić. Nie rozumiem tego. Czy gdy sprinterzy dobiegają do mety, to powinni na samym końcu zwolnić, by nie pobić rekordu poprzednika? Skoro Lewy może zapisać się w historii, to normalne, że zrobi wszystko, by tego dokonać. A jakim jest człowiekiem, najlepiej pokazał w ostatniej kolejce, zakładając koszulkę, na której było napisane: 4ever Gerd. Wydaje mi się, że oni po prostu chcieliby mieć Niemca na czele klasyfikacji – mówi Rafał Gikiewicz w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”. Co tam dziś w prasie?

PRASA. Gikiewicz: Niemcy chcieliby mieć rodaka na czele klasyfikacji

„SPORT”

Bartłomiej Konieczny, ex-piłkarz Podbeskidzia, mówi o swoich przemyśleniach na temat tego sezonu „Górali”. Ile zrobił Jan Nezmar? Kogo warto pochwalić?

Nie ma pan wrażenia, że w ostatnich dniach po spadku pod Klimczokiem niedobrze się dzieje, co może zaowocować problemami w kolejnym sezonie?

– Zawodnicy, którzy odchodzą z Podbeskidzia, przyjechali do klubu i zabrali tabliczki i postery na pamiątkę. Zostało to zbyt rozdmuchane, zupełnie niepotrzebnie. Nie dziwię się też byłemu prezydentowi Bielska-Białej, że wypowiedział się na radzie. Jest kibicem Podbeskidzia i zawsze bardzo zależało mu na klubie. Ujął to w takich słowach, w jakich ujął. Nie musiał znać nazwiska Petera Wilsona. A teraz jest wielka afera w całej Europie. Gdzieś przeczytałem, że Bielsko będzie sławne…  Wracając do wymienionego zawodnika, to nie wiem, kto decydował o jego sprowadzeniu. Czy był to Jan Nezmar, doradca na telefon? Finalnie zawodnik nie pokazał zbyt wiele. No ale rzeczywiście trzeba patrzeć w przyszłość. A tymczasem wszyscy się porozjeżdżali i prezes nie wie, co ma robić…

Na koniec niech będzie nieco milej. Kogo wyróżniłby pan za miniony sezon i czy jest ktoś, kto może być przyszłością Podbeskidzia?

– Szacunek dla Kamila Bilińskiego, Michala Peskovicia i Rafała Janickiego. Byli jednymi ze starszych zawodników, a to im zależało najbardziej na utrzymaniu Podbeskidzia. Ponadto wyróżniłbym Maksymiliana Sitka i Dominika Frelka, którzy mogą być przyszłością Podbeskidzia, bo to młodzi piłkarze. Generalnie trudno kogoś chwalić po takim sezonie. Ale, być może, gdyby było w zespole więcej takich chłopaków, to skończyłoby się to inaczej.

Reklama

Daniel Bielica będzie „jedynką” w bramce Górnika na przyszły sezon? W Warcie nie grał, ale rozwinął się i być może zabrzanie będą go potrzebowali,

W drużynie „Zielonych” przegrał wprawdzie rywalizację o miejsce między słupkami z Adrianem Lisem, ale pięć ekstraklasowych gier się nazbierało. Uczestniczył w nich w październiku i listopadzie zeszłego roku. Przypomnijmy, że to chłopak z Zabrza – grał wcześniej w klubie z Zaborza – a w najwyższej klasie rozgrywkowej zadebiutował w grudniu 2018 roku, kiedy „górnikom” nie szło i tracili sporo bramek. Było to w spotkaniu z Arką Gdynia (1:1). Potem był wypożyczony do pierwszoligowej Sandecji Nowy Sącz, aż wreszcie w sierpniu ub. roku znalazł się w beniaminku Warcie. – Jesteśmy w kontakcie z trenerami Warty, również ze szkoleniowcami bramkarzy, i każdy mówi, że Daniel zrobił ogromny progres. Na dziś zakładamy, że wróci do nas. Kończy mu się wypożyczenie, chcemy zobaczyć, jak się prezentuje i wtedy podejmiemy decyzję co do jego losów – mówi Dariusz
Czernik, prezes Górnika. Jeśli mowa o wypożyczonych bramkarzach, to nie można nie wspomnieć o 20-latku, Jakubie Szymańskim. Wysoki bramkarz klubu z Zabrza gra na wypożyczeniu w liderze II ligi – Górniku Polkowice i zbiera tam więcej niż dobre recenzje. Przed wychowankiem MOSiR-u Jastrzębie-Zdrój rysuje się ciekawa przyszłość. – Nie zniknął nam z radarów. Z wypożyczonych przez nas zawodników on prezentuje się najlepiej – mówi prezes Czernik.

Lech Poznań wygrał Pro Junior System. Regularność lechitów w zdobywaniu miejsca na podium PJS jest godna pochwały, choć kibice pewnie woleliby jakieś trofeum.

Kluby ekstraklasy, które w Pro Junior System zdobyły najwięcej punktów, otrzymały nagrody pieniężne. I tak do Lecha trafiło (brutto) 3 mln złotych, do Pogoni 2 mln, do Zagłębia 1,5 mln, do Wisły Kraków 1 mln, a do Górnika 600 tysięcy. Co jednak ciekawe, biorąc pod uwagę liczbę minut spędzonych na boisku przez młodzieżowców w rozumieniu ogólnym (a więc wliczając w to wspomnianych piłkarzy z rocznika 1999), zestawienie prezentuje się zupełnie inaczej. Pogoń jest pod tym względem… na 12. miejscu, a jedną lokatę wyżej znajduje się Raków Częstochowa – w PJS nieznacznie za Górnikiem – któremu lwią część punktów przyniósł Kamil Piątkowski, mający za sobą cały mecz w reprezentacji Paulo Sousy. Wychowankiem Rakowa Piątkowski nie jest, więc swojemu klubowi przywiózł z kadry „tylko” 270 punktów. Większość roboty dla Lecha natomiast wykonał Jakub Kamiński, który zdobył aż 4032 punkty. Co ciekawe, „Kolejorz” w trakcie 8 sezonów z PJS nigdy… nie zajął niższego miejsca niż drugie, tak po prawdzie na przemian będąc mistrzem i wicemistrzem młodzieżowców – jeśli można to tak nazwać.

Reklama

Trener Augsburga chce przykleić Lewandowskiemu plaster i kazać jednemu z piłkarzy biegać za Lewandowskim przez cały mecz.

Szkoleniowiec Augsburga kontynuował: – Znam go bardzo, bardzo dobrze i naprawdę go doceniam, dlatego konieczne jest, aby zapobiec kolejnemu trafieniu Lewandowskiego. Co prawda bardzo bym mu współczuł, gdyby w takim momencie nie udało mu się strzelić jeszcze jednej bramki, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc mojemu zespołowi w zatrzymaniu go i aby Gerd zachował swój rekord. Rozważamy wszystkie opcje: bronienie trójką, czwórką czy piątką. Myślę także nad przydzieleniem Lewandowskiemu jednego piłkarza, który wszędzie będzie za nim biegał! – zadziwił wszystkich Weinzierl, który w bramce wystawi augsburskiego pewniaka – Rafała Gikiewicza!

„PRZEGLĄD SPORTOWY”

Strzel jednego i masz rekord. Lewandowski u progu przejścia do historii. 

Zespół Bayernu ostatnie dni spędzał „zamknięty” w hotelu. To wytyczne Bundesligi, która nie chciała ryzykować powstania ognisk koronawirusa i przekładania spotkań dwóch ostatnich kolejek, gdzie przecież stawka jest olbrzymia i w dalszym ciągu nie wiadomo, kto obok Schalke pożegna się z pierwszą ligą, a kto zagra w barażach. Jednak ani Bawarczycy, ani gracze Augsburga nie są już w nic zamieszani, dla nich to mecz bez stawki. Więc tym bardziej jest to dla mistrza Niemiec szansa, żeby zdobyć sporo bramek i oby ich autorem był Lewandowski. Tym bardziej że Augsburg to dla naszego napastnika szczególny przeciwnik. To właśnie w spotkaniu z FSA, jeszcze jako zawodnik Borussii Dortmund, ustrzelił pierwszego w Bundeslidze hat tricka. Z Augsburgiem Bayern rozegrał również ostatni mecz na Allianz Arena z kibicami. Wśród nich był Lewy, który w marcu ubiegłego roku leczył kontuzjowaną nogę. Potem świat się zatrzymał, ale nie Polak, który ma najlepszy okres w karierze. Teraz władze Bawarii wydały zgodę na wpuszczenie garstki fanów na trybuny, po raz pierwszy od marca 2020. Będzie ich tylko 250, zajmą raptem 0,3 procent miejsc na stadionie, ale będą świadkami wielkiego wydarzenia. Zobaczą, że rekord, o którym mówiono, że jest „niepobijalny”, jednak do pobicia jest. Przekonają się, że przez 49 lat opowieści o tym, że nie da się strzelić ponad 40 goli w 34 kolejkach Bundesligi, były po prostu bajką. 

Jan de Zeeuw, były dyrektor kadry za czasów Benhakkera, opowiada o tym, że brak polskich asystentów w sztabie kadry to błąd, podobnie jak brak powołania dla Grosickiego.

Nie marudziłby?

Na pewno nie. A i piłkarsko by się obronił. Wpuszczony na ostatni kwadrans mógłby dać coś ekstra. Grosik świetnie rozumie się na boisku z Robertem Lewandowskim i przy przepracowanym odpowiednio okresie przygotowawczym do EURO mógłby wnieść coś do gry Polski. Ale to nie jest największy problem.

Co nim jest?

Brak defensywnego pomocnika. Przecież Grzegorz Krychowiak już nie gra na tej pozycji, a następców w odpowiedniej formie nie widzę.

Wróćmy na chwilę do atmosfery i sposobu jej budowania. Wśród asystentów Paulo Sousy próżno szukać Polaków. To błąd?

Tak. Przede wszystkim trenerzy, pracując przy kadrze, mogliby zdobyć cenne doświadczenie. Adam Nawałka wiele razy podkreślał, że będąc w sztabie Beenhakkera, dużo się nauczył. Trenerzy prowadzili niekończące się rozmowy o piłce. Po każdy treningu Leo pytał: „Bobo, co zauważyłeś? A Ty Adam?”. I tak to się toczyło. Nieustanna burza mózgów. Przegadaliśmy wiele godzin i z każdej można było wyc i ą g n ą ć coś dla s i e b i e . Z r e s z t ą nie tylko trenerzy związani z kadrą mogli się uczyć od Leo. Gościem u niego był na przykład Czesław Michniewicz, który przecież nie pracował wtedy z reprezentacją. Dziś żaden polski szkoleniowiec nie skorzysta na współpracy z Sousą. Szkoda. 

Ciekawa rozmowa z Rafałem Gikiewiczem. W klubie życzą mu, by to o nim, a nie o Lewandowski było głośno. Ale sam Rafał ma bardzo zdroworozsądkowe podejście. Będzie bronił na sto procent, ale bez złej krwi.

Co pan sądzi o nawoływaniu niemieckich mediów, by Lewandowski nie bił rekordu?

Wielu ekspertów twierdzi, że jeśli chce być w Monachium szanowany, powinien odpuścić. Nie rozumiem tego. Czy gdy sprinterzy dobiegają do mety, to powinni na samym końcu zwolnić, by nie pobić rekordu poprzednika? Skoro Lewy może zapisać się w historii, to normalne, że zrobi wszystko, by tego dokonać. A jakim jest człowiekiem, najlepiej pokazał w ostatniej kolejce, zakładając koszulkę, na której było napisane: 4ever Gerd. Wydaje mi się, że oni po prostu chcieliby mieć Niemca na czele klasyfikacji. Kiedyś słyszeliśmy, jak mówiono, że Robert nie może podpisać w Borussii kontraktu na poziomie Marco Reusa. Przez ten czas odbiór Polaków mocno się zmienił, ale zasada pozostała: chcieliby mieć rodaka na kartach historii. Z jednej strony im się nie dziwię, ale Robert pokazał, jak jest wielki, gdyby nie kontuzja, już dawno by ten rekord pobił. Ma instynkt killera, jakiekolwiek nawoływania o to, by nie zagrał, to kompletna bzdura.

Jesteście z Lewandowskim w kontakcie?

Pisaliśmy ostatnio, ale nie dotyczyło to ani meczu, ani rekordu, tylko naszych spraw prywatnych. Z Augsburga do Monachium jest niedaleko, raptem 40 kilometrów, ale z powodu pandemii nie mogliśmy się spotkać. Teraz już jesteśmy całkowicie odizolowani, DFB na ostatnich kilkanaście dni zamknął drużyny w hotelach, by udało się bez problemu dokończyć rozgrywki. Przez ostatni rok starałem się unikać jakichkolwiek zgromadzeń, od dziewięciu miesięcy nie robię zakupów, wszystkimi takimi sprawami zajmuje się żona. Jednym z celów, które miałem na swojej specjalnej kartce, było rozegranie wszystkich meczów, nie chciałem wypaść z powodu koronawirusa. A nie jest to łatwe, gdy ma się dwójkę dzieci, szczególnie że starszy syn chodzi codziennie do szkoły. Dbamy o to, by przestrzegały zasad sanitarnych, ale nie można im wszystkiego zabraniać, muszą mieć kontakt z rówieśnikami. Tym bardziej się cieszę, że mimo to się nie zaraziłem.

Artur Wichniarek wypowiedź Dietera Hamanna o rekordzie Lewego (raczej o tym, że ma celowo go nie pobijać) nazywa „głupotą roku”.

Przy okazji rekordu Lewandowskiego warto zatrzymać się na chwilę przy słowach Dietmara Hamanna. Były reprezentant Niemiec chciał zabłysnąć, a moim zdaniem palnął „głupotę roku”, mówiąc o tym, że Lewy nie powinien bić osiągnięcia Müllera. Teraz szuka argumentów na to, żeby usprawiedliwić swoją wypowiedź twierdząc, że trzeba uszanować Gerda, bo bez niego nie byłoby wielkiego Bayernu, w którym może teraz grać nasz reprezentant. Moim zdaniem wypowiedź ta była bardzo niefortunna i jeżeli od lat hołdujemy w środowisku hasła „No to Racism” i „Fair Play”, to tym bardziej powinniśmy kibicować Robertowi, żeby zgodnie z zasadą sportowej rywalizacji dał z siebie wszystko w ostatnim meczu. Jeżeli da radę strzelić to powinien pobić ten rekord. Lewy uhonorował już Müllera, zakładając koszulkę z jego podobizną i napisem „4ever Gerd”, co było zresztą bardzo sympatycznym gestem ze strony Polaka. To też nie przeszło w Niemczech bez echa, ale myślę, że na tym powinna się zakończyć kurtuazja. Hamann się zagalopował i to było niepotrzebne. Żyjemy jednak w wolnym kraju, wolnej Europie i każdy ma prawo wypowiedzieć swoje zdanie. Mam tylko nadzieję, że jeśli Robertowi nie uda się zdobyć tej bramki, bo zostanie zatrzymany przez Gikiewicza, to bramkarz Augsburga nie stanie się w Polsce „persona non grata” i nie będzie wytykany palcami. Każdy ma swoje marzenia, ale i kontrakt w swoim klubie, co zobowiązuje go do wykonywania pracy jak najlepiej. Na tym polega profesjonalizm.

„SUPER EXPRESS”

Właściwie powtórka z rozrywki – Wichniarek krytykuje Hamanna, a Lewandowski walczy o rekord. Nic do szerszego zacytowania.

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

10 komentarzy

Loading...