Poniedziałkowa prasa jak zwykle skupia się na podsumowaniu ligi, ale dostarcza nam także kilku stałych rubryk. W “Prześwietleniu” Łukasza Olkowicza przeczytamy dziś o trudnej sytuacji GKS-u Bełchatów. Piłkarze “Brunatnych” czują się oszukani. – Jesteśmy rozżaleni, bo nas okłamano. Jeżeli w sierpniu zaległości sięgały pięciu miesięcy, ale przychodzi wiceprezydent i zapewnia, że teraz będą stypendia z miasta, to mu wierzymy. Dziś uważamy, że zostaliśmy omamieni. Wystarczyło przecież powiedzieć, że pieniędzy nie będzie. Pogodziłbym się ze stratą tych pensji w GKS z poprzedniego sezonu, ale znalazłbym sobie nowy klub – mówi Mariusz Magiera.
Sport
Felieton Michała Zichlarza po ligowej kolejce i tradycyjni wygrani oraz przegrani według “Sportu”.
WYGRANI…
Śląsk Wrocław w tym sezonie bardzo dobrze radzi sobie w meczach u siebie – wciąż nie poniósł porażki. Jednak w roli gości prezentuje się o wiele gorzej. Do soboty na wyjeździe wygrał tylko jeden mecz (z Wisłą Kraków 29 sierpnia), a cztery razy był pokonywany. 3 punkty z Podbeskidziem nieco poprawiły tę statystykę, choć wrocławianie muszą mówić o sporym szczęściu – przy obu bramkach sporą rolę odegrali obrońcy z Bielska-Białej, którzy zagrywali piłkę pod nogi przeciwników.
PRZEGRANI…
Wisła Płock od długiego czasu nie porywa swoją grą, a jej spotkań nie ogląda się z przyjemnością. Tworzy mało sytuacji, oddaje mało strzałów, trudno jest znaleźć pozytywy w grze płocczan. Mecz z Cracovią tylko potwierdził, że podopieczni Radosława Sobolewskiego na boisku często nie wiedzą, co robić i jak znaleźć drogę do bramki rywala. Zespół Michała Probierza nawet nie musiał się za bardzo wysilać, aby wyjechać z Płocka z trzema punktami, a było to jego pierwsze wyjazdowe zwycięstwo w tym sezonie.
Skorża za Skowronka?
Rok i dwa tygodnie – tyle na stanowisku trenera Wisły Kraków wytrzymał Artur Skowronek. Śląski szkoleniowiec stracił pracę po porażce z Zagłębiem Lubin. Czarne chmury gromadziły się nad nim od dłuższego czasu. Już dwa miesiące temu po domowej porażce 0:3 z Wisłą Płock jego posada wisiała na włosku. Ostatecznie uratował się remisem w kolejnej grze, z Górnikiem na jego terenie. Potem były wysokie wygrane z beniaminkami Stalą i Podbeskidziem czy remis z Rakowem, ale dwie kolejne ligowe porażki, a jeszcze dużo wcześniej kompromitujące odpadnięcie z rozgrywek o Puchar Polski z trzecioligowym KSZO 1929 Ostrowiec Świętokrzyski, przechyliło czarę na niekorzyść szkoleniowca. Skowronek przychodził do Krakowa w trudnym dla „Białej gwiazdy” momencie. Zespół w listopadzie ubiegłego roku mocno dołował – sportowo i organizacyjnie. Pięć kolejnych wygranych na przełomie 2019 i 2020 roku pomogło ustabilizować sytuację na boisku. Po przerwie spowodowanej pandemią nie było już tak dobrze, sezon krakowianie skończyli tuż nad „kreską”, na 13. pozycji.
Porażka rzutem na taśmę z Rakowem zabolała Piotra Tworka, trenera Warty Poznań. W emocjonalny sposób skomentował to spotkanie.
– Jesteśmy bardzo rozgoryczeni, by nie użyć mocniejszych słów – przyznał szkoleniowiec beniaminka. – Zdajemy sobie sprawę z siły Rakowa i ogromnej pracy, którą wykonaliśmy zarówno w tygodniu, jak i podczas meczu, realizując to, co sobie założyliśmy. W pewnych momentach byliśmy słabsi, wiedzieliśmy, że Raków będzie przeważał, operował piłką. Nie stworzył jednak na tyle klarownych okazji, by groziła nam strata bramki. Większość moich zawodników rozumie, że piłka to nasz zawód. Że gra idzie o nasze rodziny, pieniądze. To nie rekreacja i tak też musimy podchodzić do swoich obowiązków. Mimo iż przegraliśmy, nasza konsekwencja, dyscyplina, w dalszym ciągu stoją na wysokim poziomie, choć w tym meczu w końcówce się to załamało. Ułatwiliśmy Rakowowi odniesienie zwycięstwa, to nie Raków prowadził ten mecz tak, by być w 100 procentach przekonany o swojej sile. Dziękuję zespołowi za walkę, heroizm. Musimy myśleć już o Białymstoku, a to spotkanie wyrzucić z głów… – dodał Tworek.
Bartosz Nowak krótko o meczu Górnika Zabrze z Pogonią Szczecin. Obawiał się interwencji VAR-u?
Czerwona kartka w 31 minucie ustawiła spotkanie?
– Na pewno ułatwiła nam zadanie. Nie jesteśmy jednak do końca zadowoleni, bo przez cały tydzień przygotowywaliśmy się do meczu z Pogonią, która sporo bramek zdobywa po stałych fragmentach gry i nie ustrzegliśmy się błędów, to jest na pewno do poprawy. Pogoń zagrała z nami solidne i dobre spotkanie. Nawet grając w dziesiątkę próbowała rozgrywać, grać piłką. My też mieliśmy dobre momenty, ale było też wiele słabszych i to jest do poprawy.
Po pana trafieniu sędzia długo wszystko analizował z VAR-em. Nie drżał pan o tego gola?
– Przejąłem piłkę, strzeliłem bramkę i wiedziałem, że moja robota się skończyła. Na to, że sędzia sprawdzał wszystko, nie miałem już wpływu i czekałem co się wydarzy. Najważniejsze, że trafienie zostało zaliczone. Po tym przejęliśmy inicjatywę, mieliśmy kolejne okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Później wkradło się trochę zamieszania i nerwowości. Nad tym trzeba popracować.
Milan w tym sezonie nie ma szczęścia do karnych. Tym razem strzał zawodnika “Rossonerich” zatrzymał Bartłomiej Drągowski.
Milan bez kontuzjowanego Zlatana Ibrahimovicia pokonał Fiorentinę i już w I połowie Bartłomiej Drągowski dwukrotnie skapitulował. Najpierw po rzucie rożnym pokonał go „główką” Alessio Romagnoli, potem z rzutu karnego Franck Kessie. W 40 minucie Iworyjczyk jeszcze raz stanął naprzeciw polskiego bramkarza i znów dzieliło ich 11 metrów. Drągowski poszedł w ten sam róg co za pierwszym razem i przechytrzył pomocnika Milanu, broniąc rzut karny. To drugi z rzędu mecz Milanu na San Siro, w którym nie wykorzystał „jedenastki”. Przytrafiło się to także Ibrahimoviciowi z Veroną i wtedy miało przykre konsekwencje, bo Milan tylko zremisował 2:2. (…) Od pięciu meczów Atalanta nie wygrała w Bergamo na Gewiss Stadium. Jest to pierwsze w tym sezonie wyjazdowe zwycięstwo Verony, w której całe spotkanie zagrał Paweł Dawidowicz. W 45 minucie zobaczył żółtą kartkę. „Nigdy się nie podaje, najpierw na prawej stronie był cieniem Gomeza, następnie przesunął się na środek, dyrygując obroną” – to komentarz „Eurosportu” do oceny 6,5. Dał się tak we znaki uczestnikom Ligi Mistrzów, że nazwano go „rognoso”, czyli… parszywy.
Super Express
Wiele o piłce dzisiaj nie przeczytamy. W zasadzie tylko to, że Piast znowu zabrał Legii Warszawa punkty. To już piąty mecz z rzędu bez porażki ze stołecznym klubem dla gliwiczan.
P o raz kolejny potwierdziło się, że Piast jest bardzo niewygodnym rywalem dla Legii. Mistrzowie Polski dwa razy prowadzili, ale za każdym razem gliwiczanie zdołali się podnieść iw nagrodę wywieźli zŁazienkowskiej remis 2:2. (…) Po przerwie Legia znów objęła prowadzenie. Tym razem sędzia podyktował rzut karny za zagranie piłki ręką przez Jakuba Czerwińskiego. Sytuacja była długo analizowana przez system VAR. Jedenastkę wykorzystał Tomas Pekhart, choć trzeba przyznać, że Plach wyczuł jego intencje. Dla Czecha to dziewiąty gol w tym sezonie i jest najlepszym strzelcem rozgrywek. Jednak gospodarzom nie udało się utrzymać wyniku. Jedna z akcji Piasta przyniosła im gola. Mocnym strzałem zza pola karnego popisał się Jakub Świerczok i uratował punkt. Gliwiczanie notują więc serię trzech meczów bez porażki, a Legia jest niepokonana od siedmiu spotkań.
Przegląd Sportowy
Felieton Mateusza Borka o kolejnej zmianie trenera w Wiśle Kraków. Co zdaniem współwłaściciela Kanału Sportowego nie wypaliło we współpracy “Białej Gwiazdy” z Arturem Skowronkiem?
9 lat Wisla nie liczy się już w walce o mistrzostwo Polski. Najwyżej udało się zakończyć sezon na 5. miejscu. Więc pytanie o zwolnienie trenera Artura Skowronka staje się zasadne. Czy kilka miesięcy temu pomylono się z oceną potencjału szkoleniowca, czy też może są w Wiśle zawyżone oczekiwania w stosunku do potencjału sportowego i aktualnych możliwości fi nansowych. Z tego co pamiętam, to sam trener miał potężne obiekcje czy zostawać w Wiśle. Przekonała go kilkudziesięciominutowa telefoniczna rozmowa z Kubą. Ten sezon to kompromitacja w pucharze Polski z KSZO i słabiutki bilans w lidze. Fakty są takie, że Wisła zdołała wygrać na razie tylko z beniaminkami – Stalą Mielec i Podbeskidziem Bielsko–Biała. Ale ja nie napiszę tutaj, że Skowronek to słaby trener. Nie widziałem jego treningów, za mało znam jego warsztat. Wiem, natomiast ilu słabych piłkarzy trafi ło w ostatnich latach do Wisły, ilu dobrych błyskawicznie po kilku miesiącach promocji odeszło z Reymonta na swoich zasadach i jak jednak ograniczone są w ostatnich latach możliwości fi nansowe. Pandemia te problemy i brak bezpieczeństwa ekonomicznego jeszcze spotęgowała, bo Wisła jednak konstruując budżet znacząco opierała się na portfelu swojego, wiernego kibica, regularnie odwiedzającego stadion.
Natomiast Antoni Bugajski swój felieton poświęca trenerowi Wisły, ale tej z Płocka. Radosław Sobolewski się rozgadał, więc sprawa jest poważna i warto go wysłuchać.
Pandemia zmienia ludzi. Zawsze oszczędny w publicznych wystąpieniach Radosław Sobolewski przed meczem Wisły Płock z Cracovią (0:1) pozwolił sobie na zaskakująco długą wypowiedź, w jego przypadku spokojnie można ją nazwać tyradą. Sprawa była na tyle poważna, że trener gospodarzy nie chciał się bawić w rutynowe przedmeczowe formułki, więc zadającemu pytanie reporterowi Canal+ pozostało uważne słuchanie, co Sobolewski ma do powiedzenia. A mówił ciekawe rzeczy, niby oczywiste, a jednak mam wrażenie, że przez nas wszystkich spychane na margines. Trener Wisły zwrócił uwagę na sytuację piłkarzy po przebytej chorobie Covid-19. Zwyczajowo ozdrowieńców traktujemy jak szczęściarzy, którzy wygrali ważną walkę i niebezpieczeństwo zakażenia ich już nie dotyczy. Taką samą miarkę przykładamy do wyzdrowiałych profesjonalnych piłkarzy, oczekując od nich, że już kilka dni po uzyskaniu negatywnego wyniki testu na obecność koronawirusa wrócą do treningu na najwyższych obrotach i do ligowych meczów. Oczywiście ich grę oceniamy z całą surowością, bo skoro lekarze dopuścili zawodników do podejmowania maksymalnego wysiłku, to dlaczego mielibyśmy stosować taryfę ulgową? A jeśli nie są w pełni sił, jeśli mają jakikolwiek problem z następstwami przebytej infekcji, to niech nie grają. I właśnie tę kwestię podjął Sobolewski. Przyznał, że w Wiśle Płock na Covid-19 chorowało 16 piłkarzy, większość miała objawy, więc mimo że wrócili do grania, odczuwają skutki zakażenia.
W “Prześwietleniu” Łukasz Olkowicz pisze o sytuacji GKS-u Bełchatów. Czy futbol w mieście niedawnego wicemistrza Polski da się jeszcze ocalić?
Gwoździ do trumny GKS Bełchatów nie brakuje, a każdy z nich może być tym ostatnim. Tylko na razie wieko nie chce się zamknąć. – Już nasze utrzymanie w I lidze w poprzednim sezonie było cudem. Teraz po raz drugi jesteśmy wyciskani jak cytryna i prawdopodobnie jak zużyta cytryna zostaniemy wyrzuceni do kosza. Nikt po nas nie zapłacze – przewiduje trener bełchatowian Marcin Węglewski. (….) Przed poprzednią kolejką i meczem z Koroną Kielce zdesperowani piłkarze wraz z trenerami zdecydowali się upublicznić wewnętrzne problemy. Uznali, że tylko w taki sposób będą mogli sobie pomóc. Brudy wymietli spod dywanu, wydali oświadczenie, a środowisko w Polsce dowiedziało się o natężeniu kłopotów w klubie. Jasno określili, od kogo oczekują pomocy i gdzie kierują pretensje. – Nie ruszylibyśmy tak drastycznie tej sprawy, gdyby nie to, że byliśmy zbywani przez władze Bełchatowa. Uznaliśmy, że może to na nich wpłynie, by chociaż z nami porozmawiali i wytłumaczyli, na czym stoimy – tłumaczy Łukasz Wroński, piłkarz GKS. Wtóruje mu Lenarcik: – Byliśmy zawiedzeni postawą urzędników. Na oficjalnej stronie klubu wisi informacja o sponsorowaniu klubu przez miasto. Może nas nie to bolało, ale nie chcieliśmy pozwolić, by wersja w internecie tak mocno różniła się od rzeczywistości. (…) – Jesteśmy rozżaleni, bo nas okłamano. Jeżeli w sierpniu zaległości sięgały pięciu miesięcy, ale przychodzi wiceprezydent i zapewnia, że teraz będą stypendia z miasta, to mu wierzymy. Dziś uważamy, że zostaliśmy omamieni. Wystarczyło przecież powiedzieć, że pieniędzy nie będzie. Pogodziłbym się ze stratą tych pensji w GKS z poprzedniego sezonu, ale znalazłbym sobie nowy klub – wyjaśnia Magiera.
Robert Lewandowski strzela w Bundeslidze, ale nie on jeden. Warto podkreślić także premierową bramkę Bartosza Białka.
Robert Lewandowski popisał się kapitalnym strzałem w spotkaniu ze Stuttgartem i przyczynił się do zwycięstwa Bayernu 3:1. To jego 12. bramka w tym sezonie Bundesligi. Kapitan reprezentacji Polski prowadzi w klasyfi kacji strzelców. Powiększył przewagę nad głównym rywalem do miana najlepszego snajpera, Erlingiem Haalandem z Borussii Dortmund, do dwóch goli. (…) – Drużyna jest na granicy limitu, ale nie chcę się skarżyć, bo każdy zespół, który gra na arenie międzynarodowej, jest w takiej samej sytuacji. To ogromne obciążenie i na końcu to piłkarze cierpią – powiedział Flick. – Ale zawsze powtarzam, że kto najlepiej przystosuje się do tych warunków, ten odniesie największy sukces – dodał. (…) Cieszyć mógł się też Bartosz Białek. O ile bramki Lewandowskiego to już oczywistość, to młody zawodnik pierwszy raz trafi ł do siatki w Bundeslidze. Napastnik Wolfsburga został najmłodszym Polakiem w historii niemieckiej ekstraklasy, który strzelił gola. W dniu zdobycia bramki miał 19 lat i 16 dni. Dotychczasowy rekord należał do Arkadiusza Milika. Jeszcze występując w Augsburgu, trafi ł do siatki w sezonie 2013/14 w wieku 19 lat, 6 miesięcy i 30 dni.
Tekst włoskiego dziennikarza o tym, jak wygląda Neapol bez Diego Maradony.
Diego Armando Maradona uniósł Neapol tak, jak może to zrobić tylko artysta. „Pibe de Oro” z piłką zdołał nieść na swoich barkach ludność, klęczącą po trzęsieniu ziemi w Irpinii z 23 listopada 1980 roku. Wypełniając podwójną misję: przyspieszenie ożywienia gospodarczego i odzyskanie tożsamości miasta we Włoszech, gdzie tematem rozmów jest podział między północą a południem. (…) Neapol przeżywa prawdziwy ból, głębokie przygnębienie. Cierpienie złożone z małych gestów ku pamięci Diego. Śmierć Maradony ukazuje część życia, które defi nitywnie się kończy. – Kilka razy próbowałem wyobrazić sobie jego odejście, ale nigdy nie byłem na nie przygotowany. W tym trudnym czasie przeszłość jest bezpieczną przystanią. Jak wielcy artyści pokazał nam inną rzeczywistość i wpłynął na nasze życie – mówi nam Jvan Sica. Pod Stadio San Paolo, a także przed malowidłami ściennymi w Dzielnicy Hiszpańskiej oraz w San Giovanni a Teduccio, ogromowi odwiedzin i spacerów towarzyszy ogłuszająca cisza. Są tacy, którzy zostawiają kwiat, niektórzy szalik lub fl agę, ale także tacy, którzy decydują się poświęcić koszulkę lub przedmiot z przeszłości z nieocenioną wartością sentymentalną, aby oddać hołd argentyńskiemu mistrzowi. W trakcie wędrówki po mieście z każdego zakątka wyskakują pamiątki, świece, fl agi ku czci Maradony.
Stała rubryka Janekxa89 i Piotra Wołosika. Między innymi o tym, co słychać w płockiej Wiśle. Bo ta z Krakowa nie musi być jedyną, która zmieni trenera.
Imienniczki postanowiły nie zachowywać dystansu i przytuliły się do siebie. Mowa o Wisłach. Tych z Płocka i Krakowa. Po porażkach – odpowiednio z Cracovią i Zagłębiem Lubin – wpadły sobie w objęcia, choć w mało romantycznym miejscu, bo blisko dna. Tabeli. Wisła z Krakowa już pochłonęła trenera Artura Skowronka, a na włosku wisi posada opiekuna wiślaków z Płocka. Wkrótce ze swoimi podopiecznymi świętować będzie jubileuszowy rok bez dobrego meczu pod warunkiem, że Radosław Sobolewski, wszak to on zawiaduje Nafciarzami, zachowa posadę. Niespodziewanie rolę jego adwokata odegrał w piątek szkoleniowiec Cracovii – Michał Probierz. Tu szef Pasów błysnął klasą, bo obaj panowie przepadają za sobą jak Donald Trump za wynikami ostatnich wyborów prezydenckich. Ale samo tłumaczenie pana Michała, że nie ma co nękać trenerów, bo ich zespoły walczą z Covidem, niespecjalnie nas przekonuje. Wszystkie drużyny mają ten sam kłopot. To takie dyżurne tłumaczenie, a słychać je przy okazji podwyżki cen benzyny: „Benzyna podrożała, bo podrożał transport benzyny, bo benzyna podrożała”.
Gazeta Wyborcza
Króciak o tym, że Wisła Kraków nie ma już trenera. Obejdziemy się bez streszczenia.
Fot. Newspix