Nikola Kuveljić to nie jest jakiś dramatyczny piłkarz. Zasadniczo i kopnąć w miarę prosto potrafi, troszkę widzi na tym boisku. Peanów wyśpiewywać mu nie będziemy, ale też nie wrzucimy do worka gnajticiopodobnych. Sęk w tym, że ten gość powinien dostać solidny opieprz od trenera Skowronka. Ostatnio wyleciał z boiska za dwie żółte kartki, a meczu z Wisłą Płock nie powinien dokończyć.
Jeszcze w pierwszej połowie pomocnik Wisły wykonał skuteczny wślizg i wybił piłkę przed rywalem. Brawo, przytomna walka o piłkę. Ale to co robi później, to jakiś piłkarski kryminał.
Wybaczcie, ale tak się nie zachowuje piłkarz, który wybił już piłkę. Nie podnosi wyprostowanej nogi na poziomie piszczela przeciwnika. I to wyprostowanej tak ordynarnie, że Sahitiego uchronił tylko cud przed kilkoma miesiącami w gipsie. Mamy tu klarowny atak powyżej kostki z wyprostowaną nogą, co zasługiwało na czerwoną kartkę. I nie kupujemy też argumentacji, że Sahiti sam wbiegł pod nogi rywala. To była normalna rywalizacja o bezpańską piłkę – Kuveljić jest przy niej pierwszy, ale wykonuje wślizg w taki sposób, że naraża rywala na bardzo dotkliwy uszczerbek na zdrowiu. Takie wejścia karane są czerwoną kartką, a tu nie było nawet faulu. Serio.
Płocczanom dopisujemy zatem gola, a przy tym i też punkt w naszej tabeli. Co do karnego dla gospodarzy – nie mamy wątpliwości, że był słuszny. Marcjanik nienaturalnym ułożeniem rąk powiększa obrys ciała. Gdyby trzymał ręce przy sobie, to mówilibyśmy o nastrzeleniu, ale tu mamy rękę wyraźnie odstawioną od tułowia.
Trzy kontrowersje z Gdańska
Sporo działu się w Gdańsku, gdzie Lechia podejmowała Piasta. Ale tam każda kontrowersja była rozstrzygana w sposób prawidłowy. Lećmy po kolei:
– karny dla gospodarzy był słuszny. Korun wykonał atak na piłkę, nie trafił i wmontował się cielskiem w Conrado. Faul dziwny, bo dawno nie widzieliśmy przewinienia popełnionego dupą, ale przecież można wykonywać też wślizg z głową do przodu i podciąć w ten sposób rywala.
– ręka Paixao przy strzelonym golu też była ewidentna i tu brawa dla VAR za reakcję
– były jeszcze wątpliwości co do tego, czy Piastowi należał się rzut karny za wymach ręką Mladenovicia w stronę Felixa. Ale obejrzeliśmy sobie te powtórki i Serb owszem, macha ręką za siebie, ale trafia Hiszpana w bark, a nie w twarz, jak sugerował piłkarz przyjezdnych
Wysoka temperatura towarzyszyła starciu z Białymstoku, choć z takim kontrowersji nieklarownych widzimy tylko tę, gdy Makuszewski wychodził sam na sam z Majeckim, ale został zastopowany przez Lewczuka. Sek w tym, że obrońca Legii wykonał absolutnie czyściutki wślizg i o faulu (oraz czerwonej kartce za DOGSO) nie ma mowy. Brawa dla sędziego, ale i brawa dla Lewczuka, bo sytuacja była niezwykle trudna dla defensora.
Sytuację z ręką w polu karnym mieliśmy też w Poznaniu. Tam piłka trafiła w dłoń Kostasa, ale – no właśnie – trafiła. Tu też nie ma mowy o celowym zagraniu. Zawodnik Pogoni biegnie za akcją, ma ręce ułożone naturalnie jak przy biegu, Matynia z bliskiej odległości trafia go w tę rękę. Bez wapna, dobra decyzja sędziego Mycia.
Arka tym razem nie została skrzywdzona
Sporo działo się za to w Gdyni. I biorąc pod uwagę historię naszych weryfikacji w kontekście Arki, to moglibyśmy się spodziewać, że gdynianie znów zostali pokrzywdzeni. Ale nie tym razem. W tym wypadku arbitrzy podejmowali wyłącznie dobre decyzje. No bo karny Arce się należał i został podyktowany. Czerwiński ma ręce odstawione od tułowia i blokuje w ten sposób uderzenie.
Gol Zawady też nie został uznany – i słusznie, bo Zawada w walce o pozycje nastąpił na stopę Jończego, czym wyłączył obrońcę z kontynuowania tej akcji.
Zagłębiu też nie należał się rzut karny po tym, jak piłka trafiła w dłoń wspomnianego Zawady. Kompletny przypadek, ręce ułożone naturalnie wzdłuż tułowia, bliska odległość, zero ruchu ręki do piłki.
No i na koniec sytuacja, jakich nie cierpimy. Czyli obrońca zachowuje się głupio, ale napastnik tak naciąga kontakt, że wygląda to kuriozalnie. Fiolić faktycznie przegrywa pozycję. Kładzie rękę na klatce piersiowej Płachety. Sęk w tym, że to nie jest kontakt powodujący upadek. A Płacheta podwija nogi, gdy wystarczy odrobina dobrej woli, by nie wykładać się jak długi.
Widzieliśmy już takie karne w tym sezonie i nie prostowaliśmy ich na błędy arbitrów. Ale w tej sytuacji nie widzimy powodów też do tego, by negować decyzję arbitra o pozwoleniu na kontynuowanie gry. Bo zaraz dojdziemy do sytuacji, gdzie każde położenie ręki na rywalu przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego będzie oznaczać wskazanie na wapno. Zawodnik Cracovii zachowuje się głupio i gdyby sędzia gwizdnął, to nie rozrywalibyśmy szat. Ale też nie chcemy przykładać ręki do tego, by zawodnicy padali jak muchy przy drobnym kontakcie. Gdyby on go jeszcze objął w pół, gdyby szarpnął za koszulkę… Ale nie, nie chcemy takich karnych.