– Negocjacje trwają już od pewnego czasu. Mogę zdradzić, że piłkarzowi i jego agentowi została przedstawiona nasza propozycja nowej umowy i czekamy na odpowiedź drugiej strony. Wiadomo, że różnie może być, czego przykładem był Aleksandar Sedlar. On też dostał od nas bardzo dobrą propozycję kontraktu, ale nie byliśmy w stanie konkurować z Majorką. Jorge wzbudza zainteresowanie innych klubów, podobnie, jak kilku innych naszych piłkarzy – mówi w “Sporcie” Bogdan Wilk, dyrektor sportowy Piasta Gliwice. Poza tym dziś w prasie – co naturalne – sporo wątków reprezentacyjnych.
“PRZEGLĄD SPORTOWY”
Na okładce “ścisk w środku”, ale aż tak różowo nie jest. Brzęczek nadal szuka optymalnego ustawienia w środku – z Zielińskim, z Krychowiakiem, z Bielikiem, Klichem, Góralskim, a może nawet z Furmanem.
Chociaż kilka dziur udało się już załatać, to selekcjoner wciąż szuka optymalnego ustawienia środka pomocy. A z tym mamy problemy od wielu lat. Przekonał się o tym na przykład Adam Nawałka, który długo kombinował, aż w końcu wymyślił, na przekór wielu opiniom, Krzysztofa Mączyńskiego. Pomysł na początku wzbudzał kontrowersje, ale później okazał się strzałem, jeśli nie w dziesiątkę, to przynajmniej w ósemkę. Kłopot zniknął, a Biało-Czerwoni nie dość, że awansowali do EURO 2016, to jeszcze w trakcie francuskiego turnieju zaprezentowali się całkiem nieźle. Niestety dziś dziurę w środkowej strefi e znów trzeba łatać. – Nie jesteśmy zadowoleni z tego, jak funkcjonowała nasza linia pomocy. Musimy poprawić sposób i szybkość rozegrania – mówił selekcjoner po wymęczonym w marcu zwycięstwie 2:0 z Łotwą w Warszawie. Od tamtego meczu upłynęło osiem miesięcy, a niewiele w tej kwestii się zmieniło. I nawet szybko wygrane eliminacje nie mogą zamazać obrazu gry reprezentacji pod wodzą Brzęczka. A ta, z wyjątkiem spotkania przeciwko Izraelowi (4:0), częściej męczyła widzów, niż zachwycała.
A może Piątka dosięgnie casus Milika i on jego też kadra zbuduje na formę w klubie? Z Izraelem prawdopodobnie zagra, pytanie czy w wyjściowym składzie.
Jego konkurent Milik przyjechał na zgrupowanie z odnowionym urazem mięśni brzucha i już je opuścił, a Dawid Kownacki jest rozpatrywany przez selekcjonera Jerzego Brzęczka jako skrzydłowy. Piłkarz Milanu powinien być w ataku pierwszą alternatywą dla Roberta Lewandowskiego albo jego potencjalnym partnerem, bo reprezentacja nie zamierza rezygnować z ustawienia 4-4-2. Z powodu nerwowej sytuacji w klubie napastnik sprowadzony za 35 milionów euro przechodzi lekcję zarządzania kryzysami. Od kilku miesięcy funkcjonuje w aurze tymczasowości, ciągłych zmian koncepcji i modyfikacji personalnych w zespole Milanu. Zaczynał sezon jako jeden z dwóch napastników, teraz znów jest osamotniony. Musi mierzyć się z głosami o jednosezonowym wystrzale w sytuacji, gdy najlepszym asystentem w Milanie jest lewy obrońca Theo Hernandez. O kreatywności linii pomocy nie świadczy to najlepiej.
Sylwetka Artura Skowronka, który ma ratować Wisłę Kraków. O pracy w Suwałkach, Mielcu czy Grudziądzu, długim bezrobociu czy po prostu o tym, że po prostu to trener, który lubi ryzyko.
Prezes Dariusz Mazur w ligowych realiach mógł poczuć się więc jak odmieniec, ale zostawił trenera, którego drużynę na starcie przytrzymał w blokach jakiś defekt. Dlaczego to zrobił? – Bo byłem blisko zespołu. Widziałem pracę zawodników, oglądałem mecze, w których nie odstawaliśmy tak bardzo, jak wskazywałyby wyniki. Uznałem, że trener zna sposób, jak wyjść z dołka – wyjaśnia Mazur. I Skowronek wyciągnął zespół na prostą, Wigry skończyły na szóstym miejscu. Jego pracę dostrzeżono w Stali Mielec, przeniósł się na Podkarpacie z ambicjami powrotu do ekstraklasy. Podczas wywiadu w grudniu ubiegłego roku mówił, że chce ponownie w niej się znaleźć. – Jeżeli uda się na czterdziestkę, to wypadnie okrągła rocznica mojej pierwszej pracy w ekstraklasie. Myślę, że to dobry wiek dla trenera, który ma już jakieś doświadczenia, a ciągle nie gaśnie w nim pasja i energia. Zresztą mam nadzieję, że to mnie nigdy nie dotknie. Mając czterdzieści lat, z moimi doświadczeniami, byłbym trenerem na ekstraklasę.
Paweł Wszołek marzy o kadrze. Naszym zdaniem – jeśli podtrzyma formę z ostatniego miesiąca, to o powołanie może być spokojny.
We wtorek trener reprezentacji Polski Jerzy Brzęczek powiedział, że w nowym roku czeka na błysk piłkarza, którego jeszcze nie powoływał. Wszołek, jeśli utrzyma dyspozycję, wydaje się naturalnym kandydatem. Legionista może wzmocnić rywalizację na prawym skrzydle. – Powrót do kadry to mój cel i marzenie – mówi Wszołek. – Kiedy przychodziłem do Legii, powtarzałem, że transfer do Warszawy to krok w przód, a nie do tyłu. Nie myliłem się – dodaje.
“SPORT”
Mecz z Izraelem jednak nie zostanie przeniesiony, choć rozważano taką opcję. Ale dziś rano kadra ruszy do Tel Awiwu, by wieczorem potrenować na głównej płycie Teddy Stadium.
Dziś o godz. 9.35 z warszawskiego lotniska Okęcie wyleci do Tel Awiwu specjalnie wyczarterowany samolot z reprezentacją Polski na pokładzie, która w sobotę wieczorem rozegra w Jerozolimie mecz eliminacji Euro 2020 przeciwko Izraelowi. Przypomnijmy, że wobec niespokojnych wieści, które w tym tygodniu napłynęły z kraju naszego najbliższego rywala, rozważano możliwość przeniesienia spotkania. Pod uwagę brano inne lokalizacje. Hajfę, położoną bardziej na północ od Strefy Gazy, z której Izrael został ostrzelany rakietami, jak również inne kraje – Maltę, Grecję oraz Cypr. Ostatecznie jednak spotkanie odbędzie się na Teddy Stadium.
Szperanie w polskich wątkach w izraelskiej piłce. Pamiętna afera o Meliksona, polskie pochodzenie Avrama Granta…
Po tym, jak w polskich mediach pojawiła się informacja przekazana przez ówczesnego prezesa PZPN Grzegorza Latę, że piłkarz w rozmowie z nim wyraził chęć gry w polskich barwach, natychmiast odezwała się Izraelska Federacja Piłkarska, która kategorycznie stwierdziła, że Melikson jest graczem ich kadry. Ostatecznie zawodnik, po zamieszaniu wokół swojej osoby, a potem po wyjeździe z Polski, grał w izraelskich barwach. W reprezentacji wystąpił w sumie w 25 meczach, w których zdobył trzy bramki. Próbowaliśmy z nim porozmawiać przed czerwcowym meczem w Warszawie, ale… w mało cenzuralny sposób odmówił rozmowy. Dodajmy, że mama Meliksona pochodziła z Legnicy.
Kluczowy mecz młodzieżówki – jeśli kadra Michniewicza ogra dziś Bułgarię, to wykona poważny krok w kierunku awansu na Euro.
Bułgarzy z kolei eliminacje rozpoczęli udanie, bo w pierwszym spotkaniu pokonali na wyjeździe Estończyków aż 4:0. Później jednak było dużo gorzej. Dość powiedzieć, że w trzech kolejnych spotkaniach nasz dzisiejszy rywal nie strzelił ani jednego gola. Najpierw bezbramkowo zremisował z Rosją, następnie przegrał 0:1 z Serbią, by osiągnąć kolejny bezbramkowy remis z Łotyszami. Takie wyniki skłaniają ku temu, aby powiedzieć, że to Polska jest faworytem dzisiejszego spotkania. Trzeba jednak mieć się na baczności, choć nie ulega wątpliwości, że ewentualny sukces znacznie przybliży nas do awansu na turniej, który w lipcu 2021 roku zorganizują dwa kraje. Węgry i Słowenia. Warto zaznaczyć, że na przestrzeni ostatnich kilkunastu dni doszło w naszym zespole do dwóch ważnych zmian. Otóż okazało się, że Patryk Dziczek, były zawodnik gliwickiego Piasta, z powodu kontuzji, nie da rady przyjechać do Grodziska Wielkopolskiego na zgrupowanie. Mistrza Polski zastąpił Sebastian Kowalczyk, który zbiera dobre recenzje za grę dla Pogoni Szczecin.
Ciekawa rozmowa z Bogdanem Wilkiem, dyrektorem sportowym Piasta Gliwice, który zdradza trochę kulisów co do budowania zespołu i opowiada o tym, jak pracuje nad przedłużeniami kontraktów.
Teraz palącą sprawą staje się jego przyszłość i kończący się kontrakt. Na jakim etapie są rozmowy?
– Negocjacje trwają już od pewnego czasu. Mogę zdradzić, że piłkarzowi i jego agentowi została przedstawiona nasza propozycja nowej umowy i czekamy na odpowiedź drugiej strony. Wiadomo, że różnie może być, czego przykładem był Aleksandar Sedlar. On też dostał od nas bardzo dobrą propozycję kontraktu, ale nie byliśmy w stanie konkurować z Majorką. Jorge wzbudza zainteresowanie innych klubów, podobnie, jak kilku innych naszych piłkarzy. Trudno się temu dziwić, bo to piłkarze mistrza Polski, który obecnie znów plasuje się w czołówce ligi.
O kim jeszcze mowa?
– Nie możemy wykluczyć, że wróci temat transferu Piotra Parzyszka do Włoch. On ma jeszcze ważny kontrakt, ale w styczniu wiele się może zdarzyć. Z innymi piłkarzami także jesteśmy umówieni na rozmowy.
A jeśli rozmowy nie pójdą po waszej myśli?
– Jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność. Nie próżnuję, jeżdżę, rozmawiam. Właśnie złapał mnie pan w drodze powrotnej z zagranicy. Oczywiście nie mogę zdradzić, gdzie byłem i kogo oglądałem. Już latem musieliśmy odpowiednio reagować.
Niespodziewany lider I ligi z Poznania. Piotr Tworek opowiada, że nie przeszkadza im nawet gra na ciągłym wyjeździe – bo przecież Warta swoje mecze domowe rozgrywa w Grodzisku Wielkopolskim.
Jak widać, opłaciło się. Tak naprawdę Warta wszystkie mecze gra na wyjeździe, bo jako gospodarz podejmuje rywali na stadionie w Grodzisku Wielkopolskim. – Czuję się bardzo dobrze w Grodzisku, jak u siebie – zapewnia Piotr Tworek. – Zakodowałem to sobie w głowie i przekonałem piłkarzy, by zrobili to samo. Wszyscy wiemy, że bazę treningową mamy w Poznaniu, a na spektakl jedziemy do Grodziska. Jedyny mankament jest taki, że jest tam mniej naszych kibiców niż byłoby na boisku Warty. Na obcych boiskach także punktujemy regularnie, co mnie bardzo cieszy. Bynajmniej nie zmieniamy wtedy swojego sposobu gry, to przeciwnicy go zmieniają w zależności od tego, czy grają u siebie, czy w Grodzisku. To, że jesteśmy skuteczni niezależnie od miejsca rozgrywania spotkań, pokazuje tabela. Widać, że nie jesteśmy przypadkowym liderem. Nie sposób nie zauważyć, że wartością dodaną obecnego lidera są dwaj środkowi pomocnicy – Mateusz Kupczak i Łukasz Trałka. Z pierwszego lekkomyślnie zrezygnowała Termalica, drugi trafił pod skrzydła Piotra Tworka dosłownie „za pięć dwunasta”
“SUPER EXPRESS”
Jerzemu Brzęczkowi długo dostawało się za to, że powołuje Arkadiusza Recę, choć ten w klubie nie grał prawie wcale. Dzisiaj powołanie byłego piłkarza Wisły Płock broni się w pełni.
– Najpierw czytałem wszystko, co ludzie o mnie pisali. Bolało. Ale wiem, że w piłkarskim świecie jest tak, że gdy masz słaby okres, to jeszcze ci dołożą. Postanowiłem zacisnąć zęby. Przestałem czytać, bo dodatkowo szkodziło. I bardzo pomógł mi trener Brzęczek. Dzwonił, pytał, interesował się. Jeden z tych, którym najwięcej zawdzięczam. Nie poddawał się. I mój los się odmienił. W Bergamo w ogóle nie wychodziłem z domu, nie miałem nastroju. W Ferrarze jest dobrze, na zgrupowania przylatuję pewny siebie, zresztą w razie potrzeby jestem w kontakcie z psychologiem reprezentacji – mówi Reca, którego sytuacja poprawiła się ostatnio diametralnie. Do stanu używalności wrócił w połowie września. Zagrał godzinę z Lazio, następnie opuścił tylko końcowy kwadrans z Lecce, potem z Juventusem wreszcie zdołał przetrwać aż do ostatniego gwizdka i… od tamtej pory zszedł z boiska tylko w końcówce spotkania z Milanem. Siedem meczów, 622 z 630 możliwych minut gry plus czas doliczony. SPAL leży na przedostatnim miejscu w Serie A, ale gra lepiej, niż wskazują wyniki, często traci punkty dość pechowo, a Polak zasuwa do utraty tchu – został przesunięty na pozycję cofniętego skrzydłowego, która wymaga końskiej wytrzymałości – i należy do czołowych zawodników drużyny. Z piątego koła u wozu awansował na nieodzowny element układu napędowego.
“SUPER EXPRESS”
Piotr Świerczewski apeluje do Jerzego Brzęczka, by zamknął usta krytykom. Poza tym broni nieco kadrę tym, że styl to ostatnio miała w 1982 roku, a teraz nie ma co psioczyć.
– Reprezentacja awansowała na Euro, ale wielu kibiców narzeka na styl gry. Piotr Świerczewski jest wśród nich? Piotr Świerczewski:
– Tych, którzy narzekają na styl, pytam: kiedy mieliśmy styl i jaki on był? Może w 1982 r., gdy grał Boniek. Potem była przepaść, bazowaliśmy na kontrze. Krytykantom życzę, by nasza reprezentacja w każdych eliminacjach zapewniała sobie awans na dwie kolejki do końca.
– Mamy w kadrze piłkarzy z wielkich klubów, dlatego kibice oczekują efektownej gry.
– Z topowych klubów mamy Lewandowskiego z Bayernu, który jest fenomenem, i Szczęsnego z Juventusu. Do tego możemy dodać Zielińskiego z Napoli. Co dalej? Szymański i Krychowiak grają w lidze rosyjskiej, Piątek – w Milanie, ale to już nie ten sam zespół co kiedyś. Monaco Glika też nie zachwyca…
Poza tym tekścik o tym, że Piątek – jeśli strzeli gola – to nie będzie robił cieszynki z pistoletami.
fot. FotoPyk