Lipiec, upały, jeziorko, zimny browarek, totalny brak skupienia na robocie, lody kaktus… Tak wyglądają wakacje. Niestety dla naszych ligowych sędziów – w lipcu zaczyna się już normalna praca. Trzeba być skoncentrowanym, skupionym i wykonywać swoje zadania, choć aura nie rozpieszcza. Siedmiu arbitrów w tej kolejce o tym pamiętało, słonko za mocno jednak przygrzało w Kielcach, gdzie Mariusz Złotek nie podyktował dwóch ewidentnych rzutów karnych.
Są takie rzuty karne, przy których nie potrzeba powtórek z siedmiu różnych kątów, zwolnionego tempa i klatkowania akcji. W pierwszym tempie krzyczysz “wapno!” i żaden z replayów nie zmienia twojego zdania. Bo faul jest tak ewidentny, że widać go z kamery ogólnej, z przejścia granicznego z Gorlicach i z pierścieni Saturna. Tak też było w przypadku przewinienia Inakiego Astiza na Marcinie Cebuli w starciu Korony z Legią.
Wiemy, że ten faul wygląda… no, kuriozalnie. Nie znajdujemy innego słowa. Na tysiąc ataków na piłkę pewnie 999 wykonuje się nogami – jak na zjeżdżalni, czyli nogi do przodu, głowa z tyłu, tyłek sunie po murawie. Astiz uznał jednak, że pieprzyć konwenanse, tylko wariaci są coś warci i rzucił się Cebuli pod nogi takim zdechłym szczupakiem.
Ale to wciąż faul. I nawet jeśli sędzia Złotek z boiska uznał, że nic nie było, to od czegoś są te wozy z telewizorami i sędziami w środku, prawda? Zwłaszcza, że mówimy tu o typowo czarno-białej sytuacji. Cebula kontroluje piłkę, prowadzi ją w kierunku bramki i gdyby nie tak absurdalna interwencja Hiszpana, to miałby szanse na oddanie groźnego strzału. Karny i żółta kartka. Dopisujemy gola Koronie…
… i dopisujemy też Legii, bo i goście zostali w tym starciu pokrzywdzeni brakiem “jedenastki”. Chodzi nam o tę sytuację:
Gnjatić stojąc w murze ewidentnie wykonuje ruch i ciała, i ręki w kierunku frunącej piłki. Tu nie ma mowy o przypadku – że strzał był z bliskiej odległości (bo był z dziewięciu metrów), że pomocnik Korony nie zagrywa piłki rozmyślnie (zagrywa, widać to po powtórkach, że celowo schyla się ku lewej stronie i wyciąga łokieć). Tym razem Złotek mógł tego nie widzieć, bo pewnie bardziej przyglądał się walce piłkarzy wbiegających w pole karne. Ale ponownie – czy na pewno wóz VAR dotarł na to spotkanie?
Dopisujemy gola Legii, obie drużyny zostały pokrzywdzone, ale – na szczęście sędziów – krzywdy się wyrównały.
Kursy w ETOTO na Arka – Korona: Arka 2.65 – remis 3.25 – Korona 2.75
Poza tym w tej kolejce było kilka kontrowersji, ale zdecydowaliśmy o podtrzymaniu decyzji sędziowskich w “Niewydrukowanej”. No bo też nie dalibyśmy czerwonej kartki Crnomarkoviciowi za to pchnięcie Rasaka:
Gdyby stoper Kolejorza zamachnął się w drugą stronę i trafił rywala łokciem w twarz – bankowo czerwona. Tu mamy jednak szarpiącego go zawodnika, którego Crnomarković odpycha mocnym ruchem ręki. Po żółtej dla obu i tyle.
Rzut karny na pewno nie należał się Lechii Gdańsk, gdy Boguski został trafiony w rękę przez Gajosa. Brak czasu na reakcję, naturalnie ułożone ręce – to byłoby karanie wiślaka za to, że posiada dwie kończyny górne. Bez karnego.
Mieliśmy za to wątpliwości i to bardzo duże przy tym zdarzeniu z meczu Jagiellonia – Raków.
Właściwie można byłoby powiedzieć – identyczna sytuacja jak z Gnjaticiem, bo też powiększa obrys ciała tym wystawionym łokciem, zatem Rakowowi należał się rzut karny. Niemniej te sytuacje różnią się tym, że tam zawodnik Korony robi wszystko, by zablokować piłkę ręką, a tu Guilherme robi wiele, by nie zostać trafiony w tę rękę. Nie widzimy po jego zachowaniu celowości, raczej ucieka z rękoma od piłki niż kieruje je do niej, do tego zagranie jest wykonane z bardzo bliska. Naszym zdaniem – bez karnego.
No i to na tyle. Mamy nadzieję, że za tydzień sędzia Złotek zapomni już o jeziorku na Mazurach i że sędziowie VAR będą gapić się w telewizorki, a nie w grillową ofertę Lidla. Panowie, liga ruszyła, skupcie się na robocie.
***
Najlepsza oferta powitalna na rynku: bonus 200% aż do 100zł! Drugi bonus to podwojenie depozytu aż do 900 złotych! Dodatkowo jeszcze 40 zł we freebetach!