Reklama

Czerwona dla Nagy’a i Romanczuka, brak karnego na Brożku, skrzywdzony Piast

redakcja

Autor:redakcja

01 listopada 2018, 13:44 • 5 min czytania 0 komentarzy

Olaboga. To był tragiczny weekend dla polskich arbitrów. Już bywały kolejki, gdy właściwie nie mieliśmy się do czego przyczepić. Ale w kilku spotkaniach 13. serii gier sędziowie wypaczyli wyniki. W innych zawalili w kluczowych sytuacjach, choć mimo ich błędów rezultat był sprawiedliwy. Mamy na myśli chociażby starcie Jagiellonii z Legią.

Czerwona dla Nagy’a i Romanczuka, brak karnego na Brożku, skrzywdzony Piast

I właśnie od tego meczu zaczniemy rozliczanie arbitrów za ostatnią kolejkę. Cztery sytuacje kontrowersyjne, sędzia Mariusz Złotek z gwizdkiem w dłoni, co z tego wyszło?

Sytuacja numer jeden: czy Bartosz Kwiecień powinien wylecieć z boiska już na początku spotkania?

Nie. Impet Kwietnia jest duży, sytuacja jest dynamiczna i to budzi oczywisty wniosek – ale mu wjechał, mógł spowodować kontuzje, czerwień! I nam też to wejście się nie podoba, bo jest po prostu niebezpieczne, ale zawodnik Jagi (na swoje i Nagy’a szczęście) wykonuje wślizg PRZED nogi Węgra, a nie wjeżdża korkami w jego piszczele. W innym przypadku mielibyśmy legionistę na ostrym dyżurze i zawodnika gospodarzy poza boiskiem. W tym – słuszna żółta kartka i lód do głowy na uspokojenie.

Reklama

fajdas

Sytuacja numer dwa: czy Taras Romanczuk powinien wylecieć z boiska przed przerwą?

Tak. Za dwie żółte. Pierwsza – za nierozważny atak na nogi Sebastiana Szymańskiego przy linii bocznej. Szkoleniowe napomnienie. Druga – za nierozważny atak na nogi Andre Martinsa. Kontrowersje pojawiły się szczególnie przy tym drugim ataku, bo sędzia Złotek puścił najpierw akcję po faulu Ivana Runje, ale zaraz do niej wrócił, bo Romanczuk skasował Portugalczyka. Czyli uznał, że w sytuacji Romanczuk-Martins faulu nie było. A powinien być rzut wolny z miejsca przewinienia Romanczuka, żółta dla Romanczuka, żółta dla Runje. Pogubił się Złotek kompletnie w tej sytuacji.

Sytuacja numer trzy: czy Dominik Nagy powinien wylecieć z boiska przed przerwą?

Tak. Za dwie żółte. Pierwsza – za rzucenie ze złości piłką w murawę, gdy okazywał niezadowolenie z decyzji sędziego (Złotek mu ją pokazał). Druga – za symulkę po starciu z Runje w polu karnym Jagi. Chorwat w sytuacji dość statycznej lekko go trąca, a legionista frunie w powietrze i jeszcze ma pretensje do arbitra, że ten nie wskazał na wapno. Dominik, nie wydziwiaj i ciesz się, że dograłeś ten mecz do końca.

Sytuacja numer cztery: czy rzut wolny, po którym Legia zdobyła bramkę na 1:1, słusznie został podyktowany?

Reklama

stoper

Tak. Runje i Nagy walczą o piłkę, ale to Chorwat z impetem wpada w plecy Węgra. Sytuacja nie jest klarowna, bo piłka odbija się od pleców/barków zawodnika Jagi, ale sama rywalizacja o nią nie przebiega w sposób zgodny z przepisami. Faul był, “jawnego dymania” już nie.

Sędzia Złotek skrzywdził zatem i Jagę, i Legię (z czerwonymi kartkami dla rywali), ale ostatecznego rozstrzygnięcia nie wypaczył. Mamy też taką uwagę do arbitra, żeby nie pieścił się z piłkarzami i lepiej ustawiał sobie sytuację na boisku. Oba zespoły miały do niego permanentne pretensje, nawet po sytuacjach klarownych, w których podjął dobre decyzje. Andre Martins pokazywał mu “okularki”, a Złotek nic. Żółta tu, żółta tam, odpowiednia mowa ciała i masz spokój. Radzimy podpatrzyć styl sędziowania chociażby Tomasza Kwiatkowskiego, który rzadko miewa problemy z krnąbrnymi piłkarzami.

Kolejny błąd arbitra to już starcie Korony Kielce z Cracovią i Szymon Marciniak w roli głównej. W pierwszej połowie arbiter z Płocka powinien wyrzucić z boiska Bartosza Rymaniaka. Chodzi nam o sytuację, gdy Mateusz Wdowiak został powalony przez zawodnika gospodarzy. Piłkarz Cracovii miał świetną sytuację na gola, ale Rymaniak go pchnął. Marciniak dał za to tylko kartkę koloru żółtego, a powinien wyciągnąć z tego poważniejsze konsekwencje. Klarowne DOGSO, Wdowiak jest szybszy od Rymaniaka, wyprzedziłby też asekurującego go kolegę z defensywy i stanąłby oko w oko z Hamrolem. Cracovia została skrzywdzona, ale i tak ten mecz wygrała, zatem błędna decyzja Marciniaka nie niosła za sobą tak poważnych skutków.

Okej, lecimy dalej i przenosimy się do Płocka. Tam Jarosław Przybył mimo VAR-u popełnił poważne błędy w dwóch sytuacjach. W pierwszej połowie powinien podyktować rzut karny dla gości i wyrzucić z boiska Adama Dźwigałę.

rycerz

Mateusz Mak wygrał pozycję z przeciwnikiem, wpadł w pole karne i został popchnięty przy oddawaniu strzału. Pchnięcie jest delikatne, natomiast dochodzi do niego w kluczowym momencie i przy rozpędzonym Maku. Dźwigała wytrąca rywala z rytmu, skutecznie uniemożliwia oddanie czystego uderzenia. Karny, czerwona za DOGSO. Nie ma tutaj mowy o tym, że Dźwigała chciał zagrywać piłkę, a zatem sędzia może go ukarać podwójnie.

I druga sytuacja z końcówki spotkania, gdy Jakub Czerwiński wpakował piłkę do własnej siatki, czym doprowadził do remisu. Ale był jednak zaczepiany o nogę przed próbą wybicia, które ostatecznie skończyło się pięknym uderzeniem pod poprzeczkę. Zaczepił go Karol Angielski, ale Przybył znów uznał, że faulu nie było. Kuriozalny mecz w wykonaniu tego arbitra, Piast został tutaj pozbawiony trzech punktów.

punkty

Ale to nie wszystkie mecze, w którym sędziowie się mylili. Tym razem zerkamy do Zabrza, a tam sędzia Dominik Sulikowski niesłusznie wyrzucił z boiska Sasę Balicia. O ile z pierwszą żółtą kartką w pełni się zgadzamy (nadepnięcie na nogę Wolsztyńskiego już po gwizdku), o tyle z drugą arbiter się pospieszył. To normalna walka o piłkę, nie róbmy z futbolu siatkówki. Łokieć nie jest tu użyty ani jako narzędzie w walce o piłkę, ani jako broń, którą Balić chce zrobić rywalowi krzywdę. Gdybyśmy w takich sytuacjach zawsze pokazywali żółte kartki, to zdecydowana większość meczów kończyłaby się grą ośmiu na ośmiu.

Poza tym Sulikowski podyktował słusznego karnego dla zabrzan (niektórzy uznali, że miękkiego, ale my się zgadzamy z decyzją arbitra). Sulikowski zatem błąd na niekorzyść lubinian popełnił, ale wyniku nie wypaczył.

tymb

I ostatni mecz kolejki – Wisła Kraków grała z Zagłębiem Sosnowiec. I rzut karny dla Wisły przy stanie 0:0. Na wstępie zaznaczymy – żeby nikt się nie burzył – dochodzi do ewidentnego kontaktu między nogą Polczaka i Brożka. Bez dwóch zdań – tak, kontakt jest. Natomiast jest to kontakt, który nie powoduje upadku napastnika Wisły. Upadek powoduje to, że Brożek wyrzuca nogi w powietrze i robi jaskółkę. Wiślak zdążył nawet postawić nogę na ziemi, by po ułamku ją wyrzucić w powietrze. Dajcie spokój, nie każdy kontakt to faul, a tu mamy wyraźne wyolbrzymianie tego starcia przez starego wygę.

zlotek

A zatem tak wyglądałaby tabela bez błędów sędziowskich po 13. kolejce:

 QiFVYRh

Najnowsze

Komentarze

0 komentarzy

Loading...