Mecze pomiędzy Lechem a Legią to zawsze – niezależnie od momentu sezonu, stawki i innych okoliczności – hity, które warto zapowiadać na sto różnych sposobów. To nic, że piłkarze na murawie często nie potrafią się nawet zbliżyć do poziomu tej otoczki, to nic, że pojawiają się różnorakie przeszkody trochę zagrażające widowisku (jak np. epidemia w Lechu). Wielu tych hitów nie mamy, więc trzeba je szanować, a w związku z tym uznaliśmy, że wśród 1697 tekstów przedmeczowych nie może zabraknąć również i tego. Porównanie siły oby drużyn pozycja po pozycji.
W sumie bardzo prosta zabawa. Oczywiście okoliczności są takie, że typowanie wyjściowych składów to trochę zadanie, w którym mogliby się zmierzyć Wróżbita Maciej z Jasnowidzem z Człuchowa, ale optymistycznie zakładamy, że jeśli się pomyliliśmy, to są to pojedyncze przypadki. Przy ocenie braliśmy pod uwagę wiele czynników – począwszy od naszych not, a skończywszy na tzw. wrażeniach artystycznych.
Aleksandar Prijović stwierdził dziś w “Superaku”, że Legia ma lepszych piłkarzy na każdej pozycji. Cóż, raczej się z tym nie zgodzimy….
JASMIN BURIĆ > ARKADIUSZ MALARZ
Kuciak sprawdza, jak ogląda się mecze Championship z wysokości trybun, a Cierzniak dopiero wchodzi do drużyny po wielkiej burzy, więc Malarz korzysta jak potrafi na tych przetasowaniach. Gra głównie poprawnie, ale jeszcze się nie zdarzyło, by coś – najlepiej mecz – Legii wybronił. A przydałoby się coś takiego np. w Niecieczy, lecz tam raczej przyczynił się do porażki. Jeśli to samo pytanie zadamy w kontekście Buricia, odpowiedź będzie musiała być inna – on dał kilka popisów. Chociażby w meczu z Legią na Łazienkowskiej. Stawiamy na Bośniaka.
TOMASZ KĘDZIORA < ARTUR JĘDRZEJCZYK
Gdybyśmy mówili o tym Kędziorze z poprzedniego sezonu, to może… Nie, jednak nie – nic by to nie zmieniło. Nieprzypadkowo to Jędrzejczyk trzyma w garści bilet na Euro, a Kędziora może być tylko w kręgu zainteresowań selekcjonera – i mówimy tu raczej o tym szerszym. Lechita zaliczył tak naprawdę spory zjazd. Powiecie, że niemal każdy gra słabiej względem mistrzowskiego sezonu, ale u niego jest to jednak trochę bardziej widoczne niż – dajmy na to – u Trałki. Weźmy chociażby liczby w ofensywie. 2014/15 – 3 gole i 6 asyst, teraz – 0 goli i 0 asyst. No a “Jędza” to po prostu bardzo solidna firma. Groźny w ofensywie, a w defensywie potrafiący całkowicie obrzydzić życie rywalowi. Spytajcie o to chociażby Łukasza Madeja.
PAULUS ARAJUURI > JAKUB RZEŹNICZAK
Wiadomo – przepaści to tu wielkiej nie ma. Jednak ciężko jest wyrzucić z pamięci katastrofalną jesień Rzeźniczaka, w którym hasło “błąd” padało w kontekście jego nazwiska nawet częściej niż “Twitter”, “Instagram”, “Snapchat” i to razem wzięte. W najlepszym okresie był medialnym kandydatem do gry w kadrze, gdyby potrafił utrzymać ten status, to być może on cieszyłby się dziś z powołania, ale co tu kryć – posypało się. Arajuuri aż tak spektakularnego tąpnięcia nie miał, dla nas jest pewniejszy.
MACIEJ WILUSZ < IGOR LEWCZUK
W sumie obaj są przykładem tego, że kilka miesięcy to w piłce bardzo dużo czasu. Zaczynali sezon jako rezerwowi, ale w jego trakcie pewne rzeczy udowodnili. Wilusz – w barwach Korony Kielce – że jest solidnym ligowcem, który powinien bez problemu znaleźć zatrudnienie w średniakach Ekstraklasy. No a Lewczuk… wczorajsze powołanie do reprezentacji mówi wszystko. Niemniej jednak lechita jest jednym z największych przegranych przerwy zimowej, po powrocie do Lecha głównie siada na ławce (przed nim ważna szansa). Ale i bez tego – punkt oczywiście dla Legii.
TAMAS KADAR < ADAM HLOUSEK
W kontekście Węgra nie używamy już stwierdzenia “Kadarstrofa”. Ba! Coraz częściej jest on najpewniejszym punktem defensywy Kolejorza. Jest lepiej, absolutnie to zauważamy i doceniamy, ale w swoim składzie i tak wolelibyśmy mieć piłkarza, którzy jeszcze niedawno grał w Bundeslidze – nawet jeśli zdarzało mu się tam “rymaniakować”. Tym bardziej, że Czech nie dał jeszcze powodów, by myśleć o nim inaczej niż dobrze. No może poza latającymi łokciami, ale to wliczamy w koszty.
ABDUL AZIZ TETTEH = ARIEL BORYSIUK
Zastrzegaliśmy, że nie będzie remisów? Nie, a nie zdecydowaliśmy się na to głównie przez wzgląd na tę parę. Kombinowaliśmy na różne sposoby, ale za każdym razem wychodziło nam, że to remis będzie sprawiedliwy. Oczywiście można wyciągnąć całkowity brak liczb Tetteha w ofensywie i to, że Borysiuk miał udział w tym sezonie przy trzech bramkach, ale naszym zdaniem np. spokój, który piłkarz rodem z Ghany daje Lechowi jest nie do przeceniania. Gdyby ta rywalizacja była meczem – padłby remis po niezłym widowisku.
ŁUKASZ TRAŁKA < TOMASZ JODŁOWIEC
Może trochę zbyt optymistycznie, ale zakładamy, że Jan Urban jednak nie będzie musiał skorzystać z usług Dariusza Dudki. Trałka jest bardzo ważnym piłkarzem dla Lecha, być może nawet ważniejszym niż Jodłowiec dla Legii, ale nie mamy wątpliwości, kto powinien wygrać bezpośredni pojedynek. Jodłowiec to tur jakich mało, w dodatku bardzo skuteczny w ofensywie, czego o Trałce powiedzieć nie można.
GERGO LOVRENCSICS < GUILHERME
Gdybyśmy mieli patrzeć tylko na np. dwa ostatnie mecze, to Węgier miałby szanse w pojedynku z Brazylijczykiem. I to nie tylko dlatego, że ten w jednym z nich nie zagrał. Lovrencsics w końcu odzyskał wigor i to dobrze, bo to była jedna z tych dziwnych historii typu – był piłkarz i nagle nie ma piłkarza. Patrzymy jednak na szerszą perspektywę, a tu wyżej trzeba ocenić Guilherme. Przestał być zapchajdziurą, dołożył konkrety w postaci liczb – cały czas do przodu.
MACIEJ GAJOS < ALEKSANDAR PRIJOVIĆ
Wybór w sumie bardzo ciężki i tu – w przeciwieństwie do ostatniej pary – kluczowa jest dyspozycja z ostatnich tygodni. Weźmy chociażby proste porównanie – nie ma wątpliwości, że Prijović wygrał rywalizację z Hamalainenem i Dudą, a Gajos to tak naprawdę nie jest pierwszy wybór Urbana. Piłkarz cenny, który w każdym meczu powinien dostawać minuty, ale nie lider. A Prijović nie dość, że najpierw posadził gwiazdy, to teraz jeszcze właśnie tym liderem bywa. A wyjście z cienia Nikolicia to nie przelewki.
DARKO JEVTIĆ = ONDREJ DUDA
Duda to gość z potencjałem na większe granie, ale w tym sezonie wcale nie pokazuje tego częściej niż Jevtić. Gdy ma swój dzień, absolutnie wymiata – problem w tym, że miewa je za rzadko, byśmy mogli przechylić szalę na jego korzyść. A lechita też przecież swoje potrafi – weźmy chociażby ostatni mecz. Obaj mają w tym sezonie udział przy 9 bramkach swoich drużyn. Nie zaryzykujemy rozstrzygnięcia.
DAWID KOWNACKI < NEMANJA NIKOLIĆ
Naprawdę doceniamy fakt, że “Kownaś” się trochę ogarnął, ale takie porównania to na razie tak naprawdę obelga dla Nikolicia. 23 gole i 6 asyst kontra 6 goli i 1 asysta. Bezapelacyjnie – kolejny punkt dla Legii.
***
No to tak:
– 2 rozstrzygnięcia na korzyść Lecha,
– 2 remisy,
– 7 rozstrzygnięć na korzyść Legii.
Czyli lekki nokaut. Podobną – warto podkreślić to słowo – zabawę przeprowadziliśmy w marcu zeszłego roku i trochę się od tego czasu pozmieniało – wtedy wyszedł nam remis. Swoje zrobiły dwa okienka transferowe, ale nie bez znaczenia są tu też wypadki losowe – takie jak np. kontuzja Pawłowskiego. Oczywiście w tym miejscu, w ramach podsumowania powinniśmy rzucić kilkoma banałami typu “nazwiska nie grają” czy “liczy się zespół”, ale z góry zakładamy, że o tym wiecie. Poza tym – właśnie takie mecze zmieniają wiele, również w postrzeganiu poszczególnych graczy.
I na to również liczymy. Do dzieła, panowie.
Fot. FotoPyK