Nieprawdopodobny mecz w eliminacjach mistrzostw świata! Reprezentacja Włoch pokonała Izrael 5:4 i zanotowała drugie zwycięstwo w drugim spotkaniu pod wodzą nowego selekcjonera Gennaro Gattuso. Emocji oraz zwrotów akcji w Debreczynie nie brakowało, a tuż przed samym końcem formalni gospodarze tej rywalizacji mogli jeszcze doprowadzić do wyrównania. Ostatecznie trzy punkty pojechały jednak do Włoch.

Takiego show absolutnie nikt się nie spodziewał. Reprezentacja Włoch usilnie walczy o powrót na finały mistrzostw świata. Aż trudno w to uwierzyć, ale przecież czterokrotni mistrzowie globu opuścili dwie ostatnie imprezy. Po raz ostatni na mundialu zagrali w 2014 roku, gdy w ataku szalał jeszcze Mario Balotelli, w pomocy dyrygował Andrea Pirlo, a w bramce stał Gianluigi Buffon.
Po porażce z Norwegią 0:3 w czerwcu ich sytuacja jednak się skomplikowała, a posadę stracił Luciano Spalletti. Dziś pod wodzą Gennaro Gattuso, pamiętającego wielkie czasy jako piłkarz, Squadra Azzurra wykonała ważny krok w kierunku przyszłorocznego mundialu.
Izrael – Włochy 4:5! Hat-trick asyst Reteguiego, dublet Keana, decydujący gol Tonalego
Po pokonaniu Estonii w piątek 5:0, Gattuso zdawał sobie sprawę, że w Debreczynie czeka go trudniejsze zadanie. Izrael do tej pory w eliminacjach poniósł bowiem tylko jedną porażkę i podopieczni Rana Bena Shimona również mieli swój plan na to spotkanie. Zaczęli go realizować dosyć szybko, bo już w 5. minucie strzelili gola, ale arbiter Slavko Vincic po analizie VAR uznał, że Gianluigi Donnarumma był faulowany i bramka nie została uznana.
Izraelczycy nie zwiesili jednak głów i już w 16. minucie dopięli jednak swego. Po zagraniu z prawej strony Dana Bitona piłkę do własnej bramki wpakował Manuel Locatelli. Dzięki temu podopieczni Bena Shimona udokumentowali bardzo dobry początek spotkania w swoim wykonaniu.
Włosi zaczęli nieco przyspieszać i dochodzić do groźniejszych sytuacji. Niedługo potem zrehabilitować mógł się Locatelli, ale po zgraniu Reteguiego trafił jedynie w poprzeczkę. Przed przerwą Włochom udało się doprowadzić do wyrównania, ale za sprawą Moise Keana. Napastnik Fiorentiny dobrze przyjął piłkę i płaskim strzałem posłał ją obok Daniela Peretza.
1:1 to był dopiero początek strzeleckich popisów w tym spotkaniu. Na starcie drugiej odsłony Izraelczycy znów zaskoczyli bardziej renomowanych rywali. Znakomicie z włoskimi obrońcami poradził sobie skrzydłowy Villarrealu, Manor Solomon, który dograł piłkę do Dora Peretza, a ten znów wysunął gospodarzy na prowadzenie. Radość nie trwała jednak długo, bowiem niecałe 120 sekund później znów dał znać o sobie Kean i było 2:2. Sytuacja zmieniała się jak na karuzeli w wesołym miasteczku, ale w 59. minucie włoscy kibice po raz pierwszy mogli poczuć smak prowadzenia. Podopieczni Gattuso bardzo sprawnie rozegrali aut. Wyrzucił go Di Lorenzo, który zgrał do Reteguiego, a ten obsłużył podaniem Matteo Politano. Zawodnik Napoli nie dał szans Peretzowi, a warto nadmienić, że król strzelców poprzedniego sezonu Serie A, a więc Retegui, tym samym skompletował hat-trick asyst w tym spotkaniu.
Izrael nadal szukał swoich szans, a najlepszą stworzył sobie w 75. minucie, gdy po nieudanym wyjściu Donnarummy piłkę zmierzającą do pustej bramki wybił Locatelli. Włosi byli w tym fragmencie spotkania znacznie skuteczniejsi, gdyż niebawem Peretz znów musiał sięgać po piłkę do swojej bramki. Była to akcja rezerwowych. Asystę prostopadłym zagraniem zaliczył Davide Frattesi, a gola strzelił Giacomo Raspadori.
W 81. minucie wydawało się więc, że Włosi dowiozą dwubramkowe prowadzenie i już bez niepotrzebnych nerwów zainkasują trzy punkty. W końcówce emocje zdecydował się jednak podkręcić Alessandro Bastoni, który po wstrzeleniu piłki przez Roya Revivo wpakował ją do własnej siatki. To był już drugi samobój Włochów w tym meczu, a Izrael postanowił skorzystać z upływających minut i jeszcze raz przycisnąć wyjątkowo kiepsko dysponowaną defensywę podopiecznych Gattuso. Chwilę przed końcem regulaminowego czasu gry, bo w 89. minucie, Izrael wykonywał rzut wolny. Długie zagranie z głębi pola trafiło w polu karnym do rezerwowego Sagiva Jehezkela, a ten zagrał przytomnie wzdłuż bramki do Dora Peretza, który z bliskiej odległości strzelił swojego drugiego gola w meczu. Konsternacja we włoskim obozie i euforia w szeregach Izraelczyków – 4:4!
Sędzia Vincic zdecydował się jednak doliczyć aż 7 minut, co okazało się błogosławieństwem Włochów. Była nim też również słabiutka postawa Peretza. Na strzał zza pola karnego zdecydował się bowiem jeszcze Tonali i nie ma wątpliwości, że dobry bramkarz powinien tę piłkę spokojnie wyłapać. Tak się jednak nie wydarzyło i gracz Newcastle w doliczonym czasie gry został bohaterem Italii.
Aż szkoda, że wszystko to działo się przy olbrzymich pustkach na trybunach, bo tak jak to ma zazwyczaj miejsce przy występach Izraela na Węgrzech, mecz obserwowała na żywo garstka kibiców. Nieliczna grupa wyjazdowa z Italii miała jednak powody do fanatycznego świętowania. Włosi wygrali i do końca eliminacji na pewno będą naciskać na liderujących Norwegów. Gattuso odetchnął z ulgą.
IZRAEL – WŁOCHY 4:5 (1:1)
- 1:0 – Locatelli (sam.) 16′
- 1:1 – Kean 40′
- 2:1 – Peretz 52′
- 2:2 – Kean 54′
- 2:3 – Politano 58′
- 2:4 – Raspadori 81′
- 3:4 – Bastoni (sam.) 87′
- 4:4 – Peretz 89′
- 4:5 – Tonali 90+1′
CZYTAJ WIĘCEJ O ELIMINACJACH MUNDIALU NA WESZŁO:
- Pachniało sensacją w meczu Litwa – Holandia. Goście uniknęli wpadki
- Ekspert lekceważy wyczyn Cristiano Ronaldo. „To nic wielkiego”
- Mbappe z golem we Wrocławiu! Francuzi lepsi od Ukraińców
fot. Newspix