Jednostka chorobowa charakterystyczna dla lanych na boisku piłkarzy reprezentacji Polski. Objawia się ogólną apatią, stanami lękowymi i opadającą głową, którą trudno utrzymywać w pionie. Efektami ubocznymi są kolejne bramki tracone w przerażających okolicznościach. Sposób leczenia — nieznany.
Podejrzewamy, że wielu z nas budzi się dziś z niezbyt przyjemnym mentalnym kacem. Spoko, my też narobiliśmy sobie nadziei, mieliśmy apetyt nawet na urwanie punktów tej wielkiej i wspaniałej Portugalii, daliśmy się podpuścić naprawdę dobrą pierwszą połową. A potem zaatakował on, jak zawsze znienacka.
Zespół spuszczonej głowy.
Nasi kadrowicze źle, w porywach do bardzo źle, zareagowali na zmianę stron. To jednak nie było takie znowu najgorsze, skoro faktyczny blamaż rozpoczął się dopiero od gola Bruno Fernandesa. Nie wiemy, czy to siła tego uderzenia tak dobiła Polaków, czy to może jednak ogólna uroda trafienia piłkarza Manchesteru United zaparła podopiecznym Michała Probierza dech w piersiach. Faktem jest, że zobaczyliśmy kadrę, przyjmującą postawę małego yorka w sylwestrową noc — skuloną i czekającą, aż się to wszystko skończy. Od osiemdziesiątej minuty meczu chcieliśmy się zapaść pod ziemię.
Kto nie poczuł po zawstydzającym nas, piątym golu Portugalczyków uczucia przygnębiającego smutku? To było po prostu przykre. Kadrowicze mieli jednak dar przewidywania przyszłości i tryb spuszczonej głowy włączyli już siedem minut wcześniej. Zafundowali nam siedem minut najadania się wstydu, którego wolelibyśmy jako kibice unikać. Bo jeśli nie nadążasz za traconymi przez twoją ukochaną reprezentację bramkami, to znaczy, że coś jest nie do końca w porządku. Sam wyraz „reprezentacja” sugeruje, że ci, którzy pojechali do Porto i przywożą zeń tak wielki łomot, wybrali się tam też w twoim imieniu. Naszym. Trudno utożsamiać się z ekipą, która przy 3:0 spuściła głowy i dała się ośmieszyć.
Ośmieszyć, istotnie. Gol Cristiano Ronaldo z przewrotki nas ośmiesza – pal licho, że było to trafienie na 5:0. Portugalczycy klepali tak długo, aż udało im się wystawić dziadkowi na przewrotkę, żeby strzelił sobie ładnego gola i mógł pochwalić się w sieci efektownym zdjęciem.
Eurowpierdol w wydaniu reprezentacyjnym, szczerzący się do nas w śnieżnobiałym uśmiechu CR7. Ot co.
Nicola Zalewski próbował jeszcze podtrzymywać głowę rękami, ale na nic się to zdało
Największym naszym problemem nie były wczoraj kontuzje. Nie był nim brak Lewandowskiego. Nawet Portugalczycy nim nie byli! Najgorsza była nasza reakcja na ich luz i pewność siebie. Wszystkie nasze działania po zmianie stron podlane były, przedziwnym i nieuzasadnionym w pierwszych czterdziestu pięciu minutach, brakiem wiary we własne możliwości, który z czasem ustąpił miejsca wstydowi. Ostatnie, na co możemy sobie pozwolić, to podobny strach przed Szkotami, jeśli poniedziałkowy mecz nie będzie się układał po naszej myśli. A przecież może być źle, prawda?
No i też właśnie. Chcemy być z tą drużyną na dobre i na złe — nie mamy nic przeciwko porażkom, choć oczywiście lepiej, jak ich nie ma. Problem mamy z tą całkowicie beznadziejną reakcją Polaków na lanie, jakie fundowali im Portugalczycy.
Jak jakiś facet klepnie w barze waszą dziewczynę w tyłek, to dajecie mu w ryj.
Jak ktoś wyśmiewa was na forum klasy, to jedziecie z nim w odpowiedzi jak z furą gnoju.
Jak jakiś picuś-glancuś macha łapami i sadzi się do was, to traktujecie go jak upierdliwą muchę.
A nie dajecie mu strzelić dwa gole, w tym jednego takiego, że strach sobie tę sytuację obejrzeć z odtworzenia. I chciałoby się po wszystkim powiedzieć po prostu: – Panowie, głowy do góry! Szkocja to nie Portugalia. Trudno jednak uwierzyć, że to naprawdę takie proste w przypadku drużyny, która nie wykształciła sobie (jeszcze?) naturalnego lidera.
I znowu blamaż. Michał Probierz nie potrafi poukładać defensywy [CZYTAJ KOMENTARZ]
CZYTAJ WIĘCEJ O REPREZENTACJI POLSKI:
- Najlepsi za kadencji Michała Probierza. A później rozbici i zagubieni
- Kulisy zamieszania ze Świderskim. Załamany team manager, piłkarze go bronią i pocieszają
- Brutalne lanie. Noty po portugalskiej lekcji futbolu
- Duch Marty Ostrowskiej wisi nad reprezentacją
- Probierz o sprawie ze Świderskim: Czynnik ludzki, trzeba umieć to zrozumieć
Fot. Newspix