Reprezentacja Szwecji postanowiła przygotowywać się podczas listopadowego zgrupowania w hiszpańskiej Marbelli. Nie była to najlepsza decyzja. Już kilka dni po przyjeździe, kadra Jona Dahla Tomassona musiała w popłochu opuszczać hotel z powodu powodzi, które nawiedziły południe Hiszpanii.
Od kilku tygodni Hiszpanie zmagają się z potężnymi powodziami, które pustoszą kraj. Nawałnica przesuwa się powoli od południa w kierunku północnego-wschodu. Zebrała ogromne żniwo. Jednym z najbardziej poszkodowanych miast jest Walencja, ale i inne regiony kraju ucierpiały dość mocno. Odczuli to również reprezentanci Szwecji, którzy postanowili przygotowywać się do listopadowych meczów Ligi Narodów w Marbelli zlokalizowanej nieopodal Malagi.
W środę ogłoszono alarm powodziowy dla tego regionu. Z miasta ewakuowano kilka tysięcy osób, a wśród nich byli kadrowicze Jona Dahla Tomassona. Szwedzi zostali zmuszeni wrócić do ojczyzny, gdzie w mroźnym, ale bezpiecznym Sztokholmie będą przygotowywać się do najbliższych spotkań.
Już w sobotę podopieczni Tomassona zmierzą się ze Słowacją, a trzy dni później skonfrontują się z Azerbejdżanem. Po czterech kolejkach Szwedzi zajmują pierwsze miejsce z 10 punktami w pierwszej grupie Ligi Narodów dywizji C. Nie mogą jednak spać spokojnie. Starcie ze Słowacją może przesądzić o tym, kto awansuje do wyższej ligi. Obie drużyny mają tyle samo punktów.
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Piekło, złość, upadek. Hiszpanów, sportowców i władców
- Wychowanek Valencii kolejną ofiarą powodzi w Hiszpanii
- Żałoba w Hiszpanii po ogromnej powodzi. Piłkarz Barcelony zaangażował się w pomoc
Fot. Newspix