Co musi zrobić Polska, żeby utrzymać się w Lidze Narodów? Spaść bezpośrednio raczej nie powinniśmy, ale uniknięcie baraży będzie trudne, a w nich możemy trafić bardzo źle. Widownia PGE Narodowego może dostać okazję do fetowania goli Bellinghama lub Haalanda po tym, jak uczciła gromkim “Siuuu!” trafienie Ronaldo. Wynik w tegorocznej Lidze Narodów wpłynie nie tylko na nasze szanse w eliminacjach mistrzostw świata, ale nawet na perspektywy naszego awansu na Euro 2028.
Od tego sezonu zmieniły się zasady Ligi Narodów. Do fazy pucharowej nie trafiają wyłącznie zwycięzcy grup, ale także drużyny z drugich miejsc. Niestety, do Dywizji B spadają nie tylko drużyny najgorsze w swoich grupach, jak dotąd. Zespoły, które zajmą trzecie lokaty będą musiały grać baraże o utrzymanie z wicemistrzami grup Dywizji B.
Tabela naszej grupy wygląda obecnie następująco:
- Portugalia 9pkt, bramki: 7-3,
- Chorwacja 6 pkt, 4-3,
- Polska 3 pkt, 4-6,
- Szkocja 0, pkt 4-7.
Wygrana z Chorwacją
W przypadku wygranej z Chorwacją, nasza sytuacja staje się o tyle korzystna, że żeby Biało-Czerwoni spadli bezpośrednio, Szkocja musiałaby wygrać na PGE Narodowym oraz w meczu z Portugalią lub Chorwacją, a Polska przegrać z Portugalią. Nawet w takiej sytuacji, gdy Szkocja nie wygra z nami wyżej niż jedną bramką, może zająć ostatnie miejsce, jeśli zanotuje gorszy od nas bilans bramek we wszystkich meczach grupowych.
Dla naszych szans na grę w ćwierćfinale ważna będzie wysokość ewentualnej wygranej z drużyną Modricia. W Osijeku przegraliśmy 0:1, więc w przypadku wygranej wyżej niż jedną bramką, przy równej liczbie punktów z Chorwacją – zajmiemy wyższe od niej miejsce. Przy tej samej liczbie oczek po fazie grupowej w pierwszej kolejności decyduje bowiem bilans meczów bezpośrednich między zainteresowanymi drużynami. Oznacza to, że przy wyniku 2:0 dla nas, Chorwacja wyprzedzi nas w tabeli tylko, jeżeli w ostatnich dwóch spotkaniach zdobędzie więcej punktów od nas. Obu drużynom pozostaną mecze ze Szkocją i Portugalią.
Z wyliczeń na podstawie rankingu Elo wynika, że po wygranej z Chorwacją będziemy mieli około 30% szans na awans do ćwierćfinału oraz tylko około 5% szans na spadek bezpośredni.
Remis z Chorwacją
W przypadku podziału punktów sprawa się komplikuje. Wyprzedzimy wówczas Chorwatów w końcowej tabeli, tylko jeżeli zdobędziemy od nich o cztery punkty więcej w spotkaniach ze Szkocja i Portugalią.
Punkt we wtorek daje nam natomiast ten komfort, że praktycznie tylko porażka ze Szkotami może nas zrzucić na ostatnie miejsce oznaczające spadek bezpośredni. Jeżeli z drużyną Steve’a Clarke’a zremisujemy, to wyprzedzi nas ona wówczas, kiedy pokona zarówno Portugalię, jak i Chorwację (o co będzie trudno), a my nie wygramy z Portugalią.
Remis z Chorwacją oznaczać będzie, że nasze szanse na ćwierćfinał spadną do około 5%, a prawdopodobieństwo spadku bezpośredniego wyniesie około 10%. Krótko mówiąc – prawie na pewno zagramy wtedy w barażach.
Porażka z Chorwacją
Wtorkowa porażka spowoduje, że awans do ćwierćfinału stanie się praktycznie nieosiągalny. By go wywalczyć, będziemy musieli wygrać w Porto co najmniej dwoma bramkami, zwyciężyć ze Szkotami oraz liczyć na porażkę ekipy Cristiano Ronaldo zarówno ze Szkocją, jak i Chorwacją, a do tego wyprzedzić Portugalię w łącznej różnicy bramek, lub wygrać z nimi trzema golami.
Utrata szans na ćwierćfinał będzie miała daleko idące konsekwencje. W eliminacjach mistrzostw świata w pierwszym koszyku rozstawionych będzie bowiem ośmiu ćwierćfinalistów Ligi Narodów oraz cztery najwyżej notowane europejskie drużyny w rankingu FIFA. Załapanie się do rankingowej czwórki nam w tej sytuacji nie grozi. Zajęcie trzeciego lub czwartego miejsca w grupie oznacza, że Polska znajdzie się w drugim koszyku eliminacji do północnoamerykańskiego mundialu 2026. Przypomnijmy, że awansują do niego tylko zwycięzcy grup kwalifikacyjnych, a wicemistrzowie grup zagrają w barażach wraz z czterema najwyżej notowanymi zwycięzcami grup tegorocznej Ligi Narodów.
Pozostanie nam wówczas realna walka jedynie o wejście do baraży o utrzymanie w najwyższej dywizji Ligi Narodów, które zapewni nam zwycięstwo nad Szkocją. Przy remisie z nimi, stracimy play-offy tylko jeśli zdobędą z Portugalią i Chorwacją o cztery punkty więcej niż my z Portugalią.
Porażka ze Szkocją dwoma bramkami będzie wówczas oznaczać, że musimy z Portugalią zdobyć więcej oczek, niż Szkoci z Portugalią i Chorwacją. W przypadku porażki jedną bramką o tym, kto z pary Polska-Szkocja spadnie bezpośrednio zdecyduje przy równej liczbie punktów gorszy bilans bramek we wszystkich meczach grupowych.
Jeżeli we wtorek przegramy, nasze szansę na grę w ćwierćfinale staną się iluzoryczne (poniżej 1%), a ryzyko spadku bezpośredniego wyniesie około 20%.
Z kim w barażach?
Na kogo zatem możemy trafić w ewentualnych barażach o utrzymanie? W grupie pierwszej Dywizji B trudno wskazać wicemistrza. Może nim zostać Gruzja, Czechy, Albania albo Ukraina. Znacznie prostsza jest sytuacja w grupie drugiej, gdzie wicemistrzem będzie niestety Anglia, chyba że wygra więcej niż dwoma bramkami w Atenach. Z grupy trzeciej do play-offów przejdzie Norwegia lub Austria, choć pewne szanse na to ma też Słowenia. W grupie czwartej drugą pozycję powinna zająć Walia, ewentualnie Turcja lub Islandia.
W barażach trafiamy zatem albo na Anglików będących raczej poza naszym zasięgiem, albo na kraje, które będą faworytami. Reprezentacyjny ranking Elo jednoznaczną przewagę daje nam tylko w ewentualnych starciach z Albanią, Islandią i Walią, przy czym dwie pierwsze ekipy raczej w play-offach nie zagrają. Widownia Stadionu Narodowego może mieć zatem w marcu okazję do świętowania bramek Bellinghama lub Haalanda po tym jak fetowała trafienie Ronaldo.
Nasze średnie szanse na wygranie baraży, jeśli do nich trafimy wynoszą tylko 38%. Jeżeli nie zajmiemy co najmniej drugiego miejsca w grupie, pespektywa gry w Dywizji B stanie się bardziej realna, niż pozostanie na europejskim szczycie. Nasza łączna szansa na utrzymanie się w Dywizji A wynosi zatem około 57% jeśli wygramy z Chorwacją, 37% jeśli z nią zremisujemy i 31% jeśli z nią przegramy.
Wbrew twierdzeniom niektórych, bardziej opłaca nam się kiepskie granie w najwyższej grupie, niż lepsze (choć wcale nie pewne) wyniki na drugim szczeblu. W eliminacjach kolejnego Euro nawet najgorszy zespół najwyższej dywizji A będzie miał bowiem prawdopodobnie praktycznie zagwarantowaną grę w barażach o awans, z czego tak skwapliwie skorzystaliśmy przed tegorocznym turniejem w Niemczech.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO:
- Wesołe jest życie staruszka, a już na pewno w Chorwacji
- Probierz: „Gdyby było 2:2, odbiór meczu byłby inny”. A gdyby było 2:6?
- Niemiecki produkt chorwackiej kadry. Wielkolud z Frankfurtu zagrożeniem dla nas
- Damian Kądzior dla Weszło: Chorwacja? To było spełnienie marzeń [WYWIAD]
Fot. Newspix