Jarosław Królewski po awansie Wisły Kraków do finału Pucharu Polski, zagroził na Twitterze, że jeśli kibice jego klubu nie będą mogli wejść na Stadion Narodowy, Wisła odda to spotkanie walkowerem. W rozmowie na WeszłoTV opowiedział o kulisach tego ultimatum.
– Docierały do mnie sygnały, że są plany, by bojkotować ten mecz poza PZPN-em, czyli wpływać na inne służby, żeby finał się nie odbył. Dlatego zdecydowałem, że musimy zareagować terapią wstrząsową, bo wiedziałem, że może się pojawić wiele różnych furtek, które doprowadzą do odwołania tego spotkania. Prawda jest też taka, że gdyby pan znał niektóre pomysły, które chodziły w tle – bardzo kreatywne, jak zablokować finał – postąpiłby pan tak samo. Wpadały na nie różne środowiska, te same, które blokują naszych kibiców w meczach wyjazdowych.
Królewski odniósł się też do oprawy Wisły ze starcia przeciwko Motorowi Lublin.
– Dolała oliwy do ognia, ale jak czytam w prasie, że jeden z dziennikarzy czyta swojemu dziecku Koziołka Matołka i jest tak wstrząśnięty, że musi odłożyć lekturę na bok, to też zaczynam trochę traktować to niepoważnie. Wiele pokoleń się na tym wychowało i mam nadzieję, że nie zostali skrzywdzeni tą literaturą. Natomiast zgadzamy się, że ta oprawa w tym momencie – przed decyzją PZPN – na pewno nie pomagała i wzbudziła kontrowersję. Można się było powstrzymać, ale zna pan to środowisko i wie, jak sytuacja wygląda.
CAŁY WYWIAD ZOBACZYCIE TUTAJ:
WIĘCEJ NA WESZŁO:
- JAK ROZWIJAŁ SIĘ JUDE BELLINGHAM
- JAK WYGLĄDA REKORD RUCHU NA TLE EUROPY?
- RADOMIAK 2023/24 – ZESPÓŁ, KTÓRY TRUDNO POLUBIĆ
Fot. Newspix